W dzisiejszym wydaniu PB Agnieszka Zielińska pisze, że w Polsce powstanie kompleks do odzysku pierwiastków ziem rzadkich. Jak czytamy: „Inwestycja EH [Elemental Holding – red.] nieprzypadkowo znalazła się wśród projektów strategicznych w skali całej Unii. Obecnie metale ziem rzadkich niezbędne do produkcji baterii, paneli słonecznych, turbin wiatrowych, elektroniki i komputerów Europa sprowadza z Chin”.
Cel inwestycji jest jasny: zmniejszenie zależności od dostaw chińskich. To dziś jedno z najbardziej krytycznych wyzwań transformacji energetycznej i roli UE w tym procesie. Dołączenie do wyścigu technologicznego w dziedzinie zielonych technologii na dłuższą metę wymaga ciągłości i bezpieczeństwa dostaw surowców krytycznych. To baza dla rozwoju produkcji. Baza, której Europa dziś nie ma. Liczby mówią same za siebie: w przypadku niklu udział UE w światowym wydobyciu to 1,8 proc., kobaltu 3 proc., litu 0,1 proc., a metali ziem rzadkich praktycznie zero.
Wyprodukowanie każdej zielonej technologii wymaga użycia tych zasobów surowców mineralnych. Bez dostępu do miedzi i aluminium nie da się wyprodukować paneli słonecznych, bez cynku nie powstanie farma wiatrowa, bez kobaltu, niklu oraz metali ziem rzadkich żadna fabryka nie wyprodukuje auta elektrycznego. Dla przykładu, każdy pojazd elektryczny wymaga 2-5 kg magnesów trwałych, co przekłada się na około 0,6-1,5 kg metali ziem rzadkich na pojazd.
Dziś każda europejska firma, która produkuje pojazdy elektryczne, musi sprowadzić skądś surowce - zazwyczaj z Chin. Sama elektryfikacja transportu i rozwój technologii wiatrowych będzie mocno podnosić popyt na metale ziem rzadkich na całym świecie. Dodajmy też, że metale ziem rzadkich to jedne z najważniejszych surowców krytycznych nie tylko dla transformacji energetycznej, ale też przemysłu obronnego ze względu na ich wykorzystanie w produkcji radarów, sonarów czy systemów celowniczych. To istotne w kontekście ery zbrojeń w Europie.
Tymczasem Państwo Środka odpowiada za 61 proc. światowego wydobycia, a co nawet ważniejsze – za 91,3 proc. przetwarzania i rafinacji. To kluczowy etap, w którym rudy przekształca się w użyteczne metale. Chiny kontrolują też 90 proc. produkcji metali i stopów oraz 93 proc. produkcji magnesów trwałych. Prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej sugerują, że to się nieco zmieni w najbliższych kilkunastu latach, ale sama zmiana nie będzie rewolucyjna: Chiny wciąż mają kontrolować ponad połowę światowego rynku metali ziem rzadkich.
W rezultacie w ostatnich latach wraz ze wzrostem produkcji pojazdów elektrycznych na europejskim rynku jednocześnie bardzo mocno wzrósł import metali ziem rzadkich z Państwa Środka. Ostatnio wprawdzie spada, ale to raczej skutek słabej koniunktury na rynku motoryzacyjnym. Ta zmiana jest zbyt nagła, by mogła oznaczać początek trwałego trendu w kierunku mniejszej zależności z zewnątrz.
Jeżeli Europa chce rozwijać i budować pozycję w elektromobilności i innych segmentach czystych technologii, to musi się zmienić. Całkowita samowystarczalność w surowcach krytycznych być może nigdy nie będzie możliwa, ale wewnętrzne zasoby UE muszą być dużo większe.
Kierunek rozwoju odzysku metali ziem rzadkich wydaje się tu zrozumiały, bo UE ma niewiele odkrytych złóż metali ziem rzadkich i generalnie surowców krytycznych, więc jeżeli chce podążać w kierunku większej niezależności od zewnętrznych dostaw, musi postawić też na odzysk. Pytanie tylko o skalę.
Obecnie UE odzyskuje zaledwie 1 proc. złomu magnesów trwałych zawierających metale ziem rzadkich. Critical Raw Materials Act – akt UE podnoszący znaczenie surowców krytycznych - wyznacza ambitny cel: do 2030 r. 25 proc. zapotrzebowania ma pochodzić z recyklingu. To wzrost dwudziestopięciokrotny w ciągu pięciu lat. Eksperci są jednak dość sceptyczni. Produkty zawierające metale ziem rzadkich mają długi cykl życia – turbiny wiatrowe działają 20-25 lat, pojazdy elektryczne 8-15 lat, więc pula dostępnego złomu będzie rosła stopniowo. Realistyczne prognozy mówią o 10-15 proc. pokrycia zapotrzebowania z recyklingu do 2030 r. Czyli raczej niewiele.
Co więcej, sam odzysk to nie wszystko. Prawdziwym wąskim gardłem jest przetwarzanie, czyli separacja i rafinacja metali ziem rzadkich. To właśnie tutaj Chiny mają niemal monopol: około 90 proc. światowych możliwości przetwórczych znajduje się w Państwie Środka. UE ma obecnie mniej niż 1 proc. tych zdolności. Oznacza to, że nawet jeśli Europa zacznie więcej wydobywać lub odzyskiwać, nadal będzie musiała wysyłać materiały do Chin do przetworzenia. To nie rozwiązuje problemu zależności.
Polska inwestycja w odzysk metali ziem rzadkich wpisuje się więc we właśnie rozpoczynający się proces uniezależniania od Chin – dobrze, że bierzemy w tym aktywny udział. Ale budowa całego łańcucha wartości od zera wobec konkurenta z dekadami przewagi technologicznej i ogromną skalą produkcji to jednak zadanie na wiele, wiele lat. Odzysk metali to kropla w morzu potrzeb. Ale lepszy rydz niż nic.