Ostatniego dnia marca, po czteromiesięcznej przerwie, ruszy nabór wniosków w rządowym programie Czyste powietrze, którego celem jest dofinansowanie wymiany źródeł ogrzewania w domach jednorodzinnych. Wniosków w tym programie nie przyjmowano już od 28 listopada, po decyzji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Czyste powietrze to program realizowany od 2018 r., a jego łączny budżet określono wtedy na 103 mld zł. Pod koniec lutego członkowie zarządu NFOŚiGW mówili, że docelowo kwota może sięgnąć ok. 130 mld zł. Do 7 marca tego roku wypłacono niemal 15 mld zł dotacji, a wartość dotacji wynikających ze wszystkich podpisanych umów przekraczała 29,5 mld zł.
— Na program przeznaczymy nową pulę 10 mld zł z Funduszu Modernizacyjnego. Podkreślam, że to jest dotacja, a nie pożyczka przyznana Polsce. Te 10 mld zł to dodatkowa pula w stosunku do środków, które jeszcze pozostały w budżecie programu – mówi Paulina Hennig-Kloska, ministra klimatu i środowiska.
Jak tłumaczą członkowie zarządu NFOŚiGW, nowe środki będą przeznaczone na dofinansowania, o które beneficjenci będą wnioskować w nowej edycji programu. Środki, które pozostały w budżecie, pokryją zapotrzebowanie wynikające z wniosków złożonych przed 28 listopada.
Gminy pomogą
Paulina Hennig-Kloska wskazuje, że nowa odsłona programu ma realizować trzy cele - lepszą walkę z ubóstwem energetycznym, zapewnienie, by po wymianie źródła ciepła rachunki gospodarstwa domowego za energię były niższe i wyeliminowanie nadużyć przy pozyskiwaniu dotacji.
To właśnie nadużycia - na przykład zawyżanie kosztów przez firmy instalacyjne - były powodem zawieszenia przyjmowania wniosków w listopadzie. Jednym ze sposobów uniknięcia tego ryzyka ma być wprowadzenie funkcji operatora, który przeprowadzi beneficjenta przez proces składania wniosku.
– Będziemy w tym względzie współpracować z gminami, które dostaną wynagrodzenie za każdy przeprowadzony w ten sposób wniosek – mówi Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu i środowiska.
Dodatkowo przed inwestycją będzie musiał być przeprowadzony audyt energetyczny budynku, a po jej zakończeniu obowiązkowe będzie uzyskanie świadectwa energetycznego dla nieruchomości. NFOŚiGW wprowadzi też limity kwot, które będą mogły być w ramach dotacji przeznaczone na poszczególne elementy inwestycji. Przykładowo, na audyt energetyczny będzie można otrzymać maksymalnie 1200 zł, na instalację ogrzewania elektrycznego - maksymalnie 11 200 zł, a na ocieplenie stropów i poddaszy kwotę 200 zł na każdy metr kwadratowy.
– Wprowadzamy też zasadę jednego dofinansowania na jeden budynek, bo mierzyliśmy się z wnioskami składanymi przez jedną osobę na kilka budynków. Wnioskodawca będzie musiał też udowodnić, że jest właścicielem budynku przez co najmniej trzy lata. Wcześniej zdarzało się przepisywanie budynku na niepracującego członka rodziny, by uzyskać wyższy poziom dotacji – dodaje Dorota Zawadzka-Stępniak, prezeska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który odpowiada za program.
Okres przejściowy
NFOŚiGW wprowadzi też okres przejściowy z myślą o tych gospodarstwach domowych, które poniosły koszty związane z termomodernizacją lub wymianą źródła ciepła przed 28 listopada, ale nie zdążyły złożyć wniosku przed zawieszeniem programu. Przez najbliższe cztery miesiące będą one mogły otrzymać dofinansowanie.
W najbliższym czasie planowany jest też oddzielny nabór z myślą o gospodarstwach domowych, które chcą wymienić stary piec na kocioł gazowy. To dlatego, że instalacja kotłów opalanych paliwami kopalnymi nie może być finansowana z Funduszu Modernizacyjnego.
Wątpliwości branży
Wznowienie przyjmowania wniosków w programie to dobre wieści dla firm instalacyjnych i sprzedających urządzenia grzewcze. Pojawiły się już jednak głosy krytyczne.
– Krytycznie oceniam przede wszystkim zaproponowane limity kosztów na poszczególne elementy. Trudno będzie zmieścić się w tak niskich limitach. Takie podejście nie ma sensu również dlatego, że każdy dom jest inny, zatem inna jest też wycena prac termomodernizacyjnych. Nieuczciwi wykonawcy oczywiście istnieją, ale są też nieuczciwi beneficjenci i nieuczciwi urzędnicy, więc moim zdaniem nie tędy droga – mówi Dawid Zieliński, prezes Columbus Energy.
Dobrym pomysłem jest, według niego, wprowadzenie operatorów i to, że ich rolą będzie sprawdzenie, czy wykonawca jest odpowiedni. Uważa, że to operatorowi powinno się pozwolić rozliczać wykonawców.
– Wojewódzkie fundusze nie powinny natomiast mieć możliwości zakwestionowania faktur po wykonaniu usługi i zabrania części wypłaconej dotacji. To nie jest w porządku wobec uczciwie działających firm, które zawarły umowy na określone kwoty – dodaje Dawid Zieliński.
Sceptyczny wobec skuteczności wprowadzonych w programie zmian jest też Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła.
– Zwracam uwagę, że zmiany wprowadzone w programie nie są wystarczające, by wyeliminować występujące wcześniej nadużycia. Nie znaleziono dobrych rozwiązań, z wyjątkiem powierzenia gminom roli operatorów. Jednak środki przeznaczone na wsparcie gmin w tym względzie są zbyt niskie. Istnieje ryzyko, że będzie za mało gmin pełniących taką rolę. Brakuje w programie rozwiązań takich jak ceny referencyjne czy lista certyfikowanych firm instalacyjnych – mówi Paweł Lachman.