W 2022 r. sprzedano w Polsce ponad 200 tys. pomp ciepła, z czego 188 tys. to pompy powietrze-woda. To olbrzymi skok, bo rok wcześniej było to nieco ponad 80 tys.
– W zeszłym roku brakowało pomp ciepła w całej Europie, a my jako jedni z nielicznych mieliśmy pompy w trzecim kwartale. Ale sytuacja była taka, że ile byśmy ich nie mieli, tyle byśmy sprzedali. W rezultacie ograniczaliśmy dostępność, bo także większe firmy chciały je od nas kupować. Nikt nie był przygotowany na taki skok – mówi Artur Lipiński, wiceprezes beeIN, spółki z NewConnect działającej w branży OZE, która w zeszłym roku zwiększyła przychody do 32 mln zł z 17 mln zł rok wcześniej.
– Pompy ciepła mają się bardzo dobrze. Rynek rozwija się bardzo szybko – w ostatnich trzech kwartałach pompy ciepła mają duży udział we wzroście przychodów i jest to najszybciej rosnący obszar w firmie. Duży wzrost odnotowaliśmy w budynkach jednorodzinnych, ale pod koniec roku wzrost było widać także w obiektach komercyjnych – magazynowych i przemysłowych, gdzie sprawdzają się rozwiązania kaskadowe, czyli kilka pomp współpracujących ze sobą. Na duży popyt w zeszłym roku odpowiedzieliśmy zwiększeniem zapasów oraz oferty – mówi Andrzej Jurczak, prezes Grodna.
Perspektywy wciąż dobre
Wysokie ceny węgla i gazu sprawiły, że pompy ciepła sprzężone z fotowoltaiką stały się bardzo atrakcyjną opcją – a inwestycja może się zwracać w 5-10 lat. Rynek ma jednak swoje ograniczenia, które trudno będzie przeskoczyć.
– Ten rok powinien być tak samo dobry jak poprzedni. Jesteśmy już jednak na takim poziomie nasycenia rynku, że trudno będzie o kolejny skok. Nie ma w Polsce wystarczającej liczby fachowców, którzy byliby w stanie zamontować dwa razy więcej pomp ciepła. Nie jest tak, jak z fotowoltaiką, gdzie wystarczą dwa tygodnie, żeby przeszkolić pracowników terenowych, monterów – tutaj kompetencje buduje się przez dłuższy czas – mówi Dawid Zieliński, prezes Columbus Energy.
Sezon zimowy sprawił, że popyt na pompy spadł, a to pozwoliło na odbudowanie firmom zapasów po zeszłorocznych brakach. Dodatkowo spadły ceny urządzeń.
– Nasz magazyn jest pełny i podobnie jest u konkurentów. Do tego pompy staniały – nie tylko ze względu na większą podaż, ale również taniejący transport z Chin – w zeszłym roku transport kontenera z Chin kosztował 15 tys. USD, a teraz jest to 2 tys. USD, a do tego spadł kurs dolara – mówi Artur Lipiński.
Tymczasem popyt może być podbijany przez wyższe dofinansowanie.
– W tym roku wzrosło podstawowe wsparcie do pompy ciepła dla modernizowanych budynków – wynosi 19,4 tys. zł, a w zeszłym roku wynosiło 13,5 tys. zł. W nowych budynkach mamy dopłatę 7 tys. zł. A zdarzają się jeszcze dotacje regionalne – mówi Artur Lipiński.
– Dużą wartością przy pompie jest inwestycja w inteligentne sterowanie ciepłem, co zauważył NFOŚiGW i przygotował dotację na inteligentne termostaty i czujniki temperatury w każdym pokoju. Na to jest dodatkowe 8,1 tys. zł, bo nie jest to tania inwestycja, ale pomaga zaoszczędzić nawet jedną trzecią prądu, który zużywa pompa – mówi Dawid Zieliński.
Prezes Grodna jest przekonany, że większość nowych domów będzie wyposażona w pompy ciepła, a tempo wzrostu rynku w 2023 r. będzie zbliżone do 50 proc. Problemem może być słaba koniunktura na rynku mieszkań i domów.
– Wzrosła świadomość konsumentów, ale jednocześnie inflacja oraz wysokie stopy procentowe spowodowały spadek inwestycji w budownictwie mieszkaniowym i domów jednorodzinnych – spadła m.in. liczba pozwoleń na budowę. Zamieszanie zwiększały m.in. decyzje rządowe w sprawie dopłat do węgla, które osłabiły optymizm względem pomp ciepła. Jesteśmy przygotowani na wiosnę i liczymy, że rynek odbije – mówi Andrzej Jurczak.
Rynek będzie wspierać UE. Komisja Parlamentu Europejskiego przyjęła już regulacje o tym, że wszystkie nowe budynki od 2028 r. będą musiały być zeroemisyjne, a przepisy będą zachęcać także do modernizacji budynków kupowanych na rynku wtórnym.

Weryfikacja rynku trwa
Zainstalowanie pompy ciepła u klienta to nie koniec, a dopiero początek, bo konsument liczy na sprawny serwis i optymalizację systemu.
– Nie jesteśmy liderem w zakresie pomp ciepła, ale staramy się uczyć tego rynku. Odpowiedzialność jest w tym wypadku znacznie większa – gdy nie działa fotowoltaika, to najwyżej nie mamy swojego prądu, ale gdy nie działa pompa, to nie mamy w ogóle ciepła. Z pewnością zima zweryfikowała wiele firm, ponieważ koszt braku profesjonalizmu jest bardzo wysoki, a konsekwencje daleko idące. Są kontrole UOKiK-u, interwencje w mediach, rynek powoli się cywilizuje – mówi Dawid Zieliński.
– Wąskim gardłem są montażyści, brakuje dostatecznie dużej liczby specjalistów do instalacji pomp. My stawiamy na swój serwis, a widzimy, że w 90 proc. zgłoszeń to jest wina montażysty, a nie urządzenia. Obserwujemy też, jak funkcjonują pompy, pobierając szeroki zakres danych online. Przy pompie ciepła buduje się relacja z klientem – mówi Artur Lipiński.
– Liczę się z wieloma negatywnymi opiniami w Polsce o pompach ciepła po tym sezonie. A to dlatego, że bardzo ciężko pogodzić kupno urządzenia po niskiej cenie z wymogami, które spełniają tylko droższe pompy. Przy temperaturze minus 10 stopni tania pompa może nie dać rady ogrzać domu. Na szczęście mieliśmy tylko dwie fale takich mrozów tej zimy. Ale wielu użytkowników będzie niezadowolonych z powodu niewiedzy i złego doradztwa – ostrzega Romuald Kalyciok, prezes Suneksu.
Jego zdaniem, ze względu na fakt, że w Polsce pompy są instalowane w modernizowanych budynkach, powinny to być urządzenia, które potrafią podgrzać wodę do wyższych temperatur.
– Pompy ciepła, które mogą współpracować z kaloryferami, są droższe, ale niekoniecznie zużywają więcej prądu – muszą jednak być w stanie podgrzać wodę w C.O. do znacznie wyższej temperatury niż w przypadku ogrzewania podłogowego. Zapewnia to odpowiednią moc grzewczą grzejników umożliwiająca osiągnięcie komfortu cieplnego w pomieszczeniach – mówi Romuald Kalyciok.
Różne strategie
Sunex, który jest m.in. producentem pomp ciepła, w IV kwartale zwiększył przychody o 96 proc. do 75 mln zł. I zamierza podbijać zachodnie rynki – w styczniu kupił austriacką firmę Krobath Bad Heizung Service za 4,3 mln EUR.
– Kupno firmy w Austrii to przede wszystkim rozszerzenie rynku sprzedaży. Mamy swoją spółkę w Austrii, która funkcjonuje dobrze i nasz znak firmowy jest rozpoznawalny, dlatego wydaje nam się, że jest to dobry sposób, aby lepiej promować nasze produkty i zwiększać sprzedaż – mówi Romuald Kalyciok.
Columbus Energy i beeIn, choć importują urządzenia, to wprowadziły własne linie pomp ciepła – Columbus Pro oraz Sprsun Select.
– Sprawdziliśmy kilku producentów pomp ciepła i wybraliśmy naszym zdaniem najlepszą, dorzucając kilka zmian, które lepiej dopasowują ją do naszych warunków klimatycznych, na które producent przystał – mówi Artur Lipiński.
Wskazuje on też, że pompy dają szansę na wyższą marżę niż fotowoltaika wynoszącą od 20 do 40 proc.
– Marża jest kwestią wtórną. Szanse na tym rynku są związane z serwisem, gwarancjami, szybkością montażu – tu jest możliwa przewaga konkurencyjna. Dodatkowo, każda instalacja jest odbierana i uruchamiana przez wykwalifikowanego inspektora z uprawnieniami, aby wyeliminować potencjalne problemy – mówi Dawid Zieliński.
W obecnej sytuacji geopolitycznej nie ma alternatywy dla pomp ciepła. Uważam, że będzie więcej programów w UE wspierających ten segment OZE. A pompy ciepła chodzą w parze z fotowoltaiką oraz magazynami energii. Grodno dość wcześnie postawiło na OZE, ale władze spółki miały nosa również wcześniej, gdy stawiali na oświetlenie LED. Programy dofinansowania to duża szansa dla spółki, ale również ryzyko – wycofanie atrakcyjnego programu powoduje bowiem duże wahania wyników. Perspektywy dla spółki w średnim i długim terminie rysują się jednak bardzo dobrze.
