Komisja Europejska (KE) zakończyła przegląd obowiązującej dyrektywy o kredycie konsumenckim publikacją projektu nowelizacji aktu z 2008 r. Zaproponowane zmiany ― dotyczące głównie zwiększenia ochrony konsumentów w związku z cyfrową transformacją i budowy transgranicznego rynku ― oraz wnioski KE będą teraz omawiane przez Parlament i Radę.
Czego należy się spodziewać?
– Małej rewolucji. Proponowane zmiany są efektem kilku lat pracy. Mocno zmienią rynek kredytów konsumenckich, w tym pożyczek ― podkreśla radca prawny Paweł Grabowski, pełnomocnik zarządu Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych (PZIP).

Obecna dyrektywa chroni konsumentów, lecz niewystarczająco dobrze jak na obecne, cyfrowe czasy przystało - wynika z uzasadnienia do projektu. Ponadto nie umożliwiała osiągnięcia drugiego fundamentalnego celu, czyli zbudowania wspólnego, europejskiego rynku kredytów konsumenckich. W jego realizacji ma pomóc m.in. wprowadzenie minimalnych ram dotyczących procesu oceny zdolności kredytowej. Dziś kredytodawca musi przeprowadzić scoring klienta, ale unijne przepisy nie mówią, jak należy to zrobić. To ma się zmienić.
Dalej KE proponuje, aby w przypadku negatywnego wyniku oceny zdolności kredytowej obligatoryjnie nie pożyczać pieniędzy. Dziś nie ma tak wyśrubowanego prawa dla pożyczkodawców pozabankowych - ostateczna decyzja należy do firm.
– Trudno w tym momencie jednoznacznie ocenić, czy propozycja jest dobra, bo wszystko będzie zależeć od ostatecznego kształtu dyrektywy, a także późniejszej implementacji prawa unijnego w Polsce. Dla instytucji pożyczkowych zrzeszonych w PZIP propozycja KE nie jest nowością, ponieważ nasi członkowie oceniają zdolność kredytową klientów w oparciu różne narzędzia i w uzasadnionych przypadkach nie udzielają pożyczek. Najlepiej o tym świadczą statystyki z ubiegłego roku, kiedy popyt na kredyt konsumencki istotnie przewyższał podaż - przekonuje Paweł Grabowski.
Nowości jest więcej. Obok formularza podstawowego, w którym zawarte są wszystkie informacje o produkcie, ma pojawić się drugi - uzupełniający. Ma zawierać wyłącznie najważniejsze informacje, jak np. kwotę finansowania, całkowitą kwotę do spłaty, stopę oprocentowania itp. Najważniejsze: treść tego dokumentu ma mieścić się na ekranie smartfona.
Nowością jest również uwzględnienie w projekcie nowej dyrektywy artykułu, zobowiązującego państwa członkowskie do wprowadzenia limitu kosztów.
– KE proponuje, aby wszystkie państwa członkowskie wprowadziły limity kosztów dla kredytów konsumenckich, jednak pozostawia państwom wolną rękę odnośnie do modelu limitowania, uzasadniając to zróżnicowaniem rynków w poszczególnych państwach. Obecnie zdecydowana większość krajów unijnych ma takie limity, w tym Polska, więc nie jest to dla nas rozwiązanie nowe ― zwraca uwagę radca prawny.
Szkolenie z finansów
Z badań przeprowadzonych przez KE na etapie prac nad projektem dyrektywy wynika, że 33 proc. konsumentów jest zainteresowanych wzięciem kredytu transgranicznego. Główną barierą w tym momencie jest nieznajomość języka. Tę jednak można sprawnie usunąć głównie na platformach internetowych. Według Pawła Grabowskiego, większym wyzwaniem będzie poznanie klienta i ocena jego zdolności kredytowej oraz ewentualne egzekwowanie spłaty zadłużenia.
Kolejnym ustawowym obowiązkiem ma być budowanie świadomości konsumenckiej.
– W projekcie pojawiły się nowe przepisy, dotyczące edukacji finansowej i oraz tzw. dept advisory. W wolnym tłumaczeniu z angielskiego na polski są to usługi dotyczące poradnictwa oddłużeniowego. KE planuje przeznaczyć istotne środki na budowanie świadomości konsumenckiej. To dobry kierunek, z pewnością lepszy niż stanowienie nakazów i zakazów - ocenia przedstawiciel PZIP.
Teraz projektem zajmie się Parlament Europejski, który może wprowadzić wiele zmian. Jeśli nowelizacja zostanie uchwalona ― a zdaniem mecenasa bardzo prawdopodobne jest to, że stanie się to jeszcze w tym roku ― to przepisy nowej dyrektywy zaczną obowiązywać w 2024 r.