Od momentu wprowadzenia profilaktyki wirusowej, która wiązała się z zamknięciem szkół i przejściem na tryb pracy zdalnej, producenci odnotowują mniejsze zainteresowanie klientów produktami impulsowymi.
— Spadła sprzedaż batonów, mieszanek orzechów, czyli przekąsek jedzonych między posiłkami, najczęściej kupowanych pod wpływem impulsu, np. głodu. Zapasy, które miały starczyć nam na trzy tygodnie, najprawdopodobniej wystarczą na kilka miesięcy — mówi Marek Malinowski, prezes grupy kapitałowej Bakalland tworzącej dwie główne marki Bakalland i Delecta.
Z analiz firmy wynika, że rynek batonów zbożowych i proteinowych spadł wartościowo o około 30 proc. w marcu i 50 proc. w kwietniu w porównaniu do 2019 r. Nieco lepiej jest w przypadku mieszanek orzechów.
— Sprzedaż w marcu była na podobnym poziomie co w roku ubiegłym, ale w kwietniu spadła o mniej więcej 10 proc. — podaje Marek Malinowski.
Pandemia zupełnie przeorganizowała koszyk zakupowy Polaków i zwiększyła zapotrzebowanie na multipaki.
— W trakcie lockdownu klienci kupowali więcej i większe produkty, aby rzadziej odwiedzać sklepy. Większe formaty mają nadal przewagę nad produktami „to go”. Przyczyn jest kilka. Jedną z nich jest spadek naszej mobilności i zupełnie inna codzienność. Pracujemy z domu, a to oznacza, że żywimy się też w domu. Nie odwiedzamy sklepów w okolicach biur, gdzie w ramach przerwy od pracy kupowaliśmy drobne przekąski. Co więcej, z większych miast do rodzinnych miejscowości wyjechali pracownicy, którzy ze względu na aktywny styl życia stołowali się na mieście i kupowali produkty pod wpływem impulsu. Oni wraz z uczniami są głównymi odbiorcami produktów „to go” — mówi Katarzyna Konkel, prezes Omnisense, ośrodka monitorującego zachowania konsumenckie.
Zmiany preferencji nie wywołały turbulencji w Bakallandzie. Jak informuje Marek Malinowski, dobry portfel produktów pozwolił firmie gładko przejść przez okres lockdownu. Zapewnia, że budynie, kisiele, drożdże i gotowe mieszanki do ciast błyskawicznie znikały z półek sprzedażowych.
— Wartościowa sprzedaż budyniów w marcu podskoczyła nam o 80 proc. a w kwietniu o 45 proc. Kisiele i mieszkanki do ciast w marcu urosły o 40 proc. w kwietniu kolejno o 30 i 10 proc. — podaje prezes Bakallandu.
Prawdziwe rekordy biły jednak drożdże, których sprzedaż w Bakallandzie w marcu urosła o 600 proc., a w kwietniu o 200 proc. r/r. Grupa Colian, która również zaobserwowała spadek produktów impulsowych, podaje, że nie dotknął on jednak topowej marki Oranżady Helleny, która w obecnym okresie notuje wzrost o 20 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w ubiegłym roku.
— Pandemia spowodowała trend spadkowy małych formatów, jednak opakowania rodzinne, powyżej 1 litra, z nawiązką nadrabiają utracony wolumen — mówi Paweł Grzegorek, dyrektor dywizji napojowo-kulinarno- -lodowej Colian.