23 kwietnia NZWA PKO BP dało zgodę zarządowi i radzie nadzorczej na opracowanie w szczegółach programu ugód z frankowiczami zainteresowanymi konwersją kredytu na złote. „Za” głosowało aż 69 proc. akcjonariuszy, w tym główny inwestor — Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP). Bank dostał zielone światło do rozpoczęcia negocjacji z klientami. Dymisja Zbigniewa Jagiełły, prezesa PKO BP i wytrwałego promotora polubownego rozwiązania problemu frankowego, mocno skomplikowała sprawę. Ale nie tylko ona.

Resort sprawdza, kto jak głosował
Bardzo ważna jest sprawa przebiegu NWZA. Z naszych informacji wynika, że w przededniu walnego MAP zakomunikowało bankowi, że chce je przełożyć na późniejszy termin, kiedy będzie znane stanowisko Sądu Najwyższego (SN) w sprawie orzecznictwa frankowego. Wyrok miał zapaść 11 maja. Pierwotnie SN miał się zebrać 13 kwietnia, ale w związku z trzecią falą koronawirusa posiedzenie zostało przełożone na maj. Decyzja o zmianie terminu zapadła 9 kwietnia, a więc dwa tygodnie przed NWZA PKO BP. Jeśli MAP nie chciało głosować uchwały frankowej na walnym przed wyrokiem SN, miało sporo czasu, żeby porozumieć się z innymi akcjonariuszami w sprawie ogłoszenia przerwy. Według naszych informacji negocjacje nie zostały podjęte.
W trakcie NWZA za przerwą oddano 524 mln głosów, przeciw tylko 24 mln, ale 324 mln się wstrzymało i w efekcie uchwała o przełożenie walnego nie uzyskała wymaganej większości dwóch trzecich głosów. MAP, opierając się na historycznych doświadczeniach z WZA, mogło mieć wątpliwości co do szans powodzenia wniosku o przerwę, niemniej wydaje się, że było zaskoczone rezultatami głosowania.
Z naszych informacji wynika, że po walnym resort zażądał listy z informacją o tym, jak głosowali akcjonariusze, w tym drobni, m.in. członkowie zarządu banku. Kwerenda miała dać odpowiedź na pytanie, kto głosował ze „skarbem’’, a kto przeciw niemu, bo tak interpretowano wyniki. Wnioski wyciągnięte z przeglądu wyników głosowania miały dodatkowo, jak wynika z naszych informacji, obciążyć hipotekę Zbigniewa Jagiełły, ponieważ niektórzy z jego bliskich współpracowników oraz spółek z grupy PKO BP nie poparli wniosku. Nasze źródła twierdzą, że zostało to odebrane jako brak subordynacji szefa banku i stanowiły jeszcze jeden argument na rzecz jego dymisji.
Ministerstwo jest za ugodami, a nawet przeciw
W kontekście zakulisowych rozgrywek wokół NWZA interpretacja zgody walnego na rozpoczęcie procesu ugodowego nie jest tak jednoznaczna, jak mogłoby wynikać z wyników głosowania. Z naszych informacji wynika, że również w samym banku brakuje jasności co do ostatecznych intencji MAP. Czy jest za rozpoczęciem negocjacji już, czy woli zaczekać, aż w sprawie franków wypowie się SN. Niepewność pogłębia oczywiście dymisja Zbigniewa Jagiełły.
Formalnie bank rozpoczął przygotowania do procesu ugodowego. Decyzja w tej sprawie zapadła na kilka dni przed dymisją Zbigniewa Jagiełły. W banku trwały rozważania, który pion powinien zająć się techniczną stroną operacji: korespondencją z frankowiczami, negocjacjami, podpisywaniem ugód itd. Ostatecznie stanęło na tym, że odpowiedzialność przejmie pion operacji podległy Mieczysławowi Królowi.
Nie wiadomo, kiedy program ruszy - na pewno nie przed walnym, zwołanym na początek czerwca. Do dogrania jest wiele kwestii technicznych i prawnych. Poza tym wiele wskazuje na to, że WZA zmieni radę nadzorczą, a jeśli tak się stanie, to jej nowi członkowie będą musieli dopiero wdrożyć się w sprawę franków.
Na walnym ma być też głosowana uchwała o zmianie regulaminu banku, przewidująca większą odpowiedzialność rady nadzorczej za działania zarządu. Wszystko to razem, plus niejasne stanowisko MAP, nie wróży najlepiej programowi ugód frankowych.
Z naszych informacji wynika, że PKO BP chce być gotów do pierwszych negocjacji za miesiąc. Najpierw chce wyjść z ofertą do klientów, z którymi ma sprawy sądowe.
Tylko PKO BP na placu boju
Powodem, dla którego MAP chciało przerwy w obradach walnego, czyli w gruncie rzeczy przystopowania procesu ugodowego, miała być konstatacja, że PKO BP stał się jedynym bankiem zainteresowanym szybkim rozpoczęciem negocjacji z klientami, podczas gdy zarząd obiecywał wcześniej, że proces będzie miał ogólnorynkowy charakter. Tymczasem z międzybankowego zespołu roboczego, przygotowującego proces od strony prawnej, informatycznej i komunikacyjnej, tylko ING Bank Śląski jasno opowiedział się za ugodami. Pozostali przyjęli postawę wyczekującą, którą wzmacniają ostatnie, stosunkowo korzystne dla banków, orzeczenia TSUE i siedmioosobowego składu SN.
Ponadto jeszcze zanim zostały one ogłoszone, zespół roboczy najpierw zaczął tracić impet, a potem zupełnie popadł w bezruch i w zasadzie utknął. Od tygodni nie ma wspólnych spotkań, bo w zasadzie nie ma o czym mówić. Z kilku strumieni, na jakie podzielone były prace zespołu, prowadzone są tylko w obszarze IT. Podzespół ds. komunikacji nie komunikuje się od miesiąca. Zresztą niewiele ma do zakomunikowania.
Strumień prawny zawiesił prace na kołku. Oficjalnie ze względu na oczekiwanie na wyrok SN, ale w dużej mierze dlatego, że bankowi prawnicy nie są w stanie dać jasnej odpowiedzi, czy klient będzie mógł podważyć w sądzie ugodę, bo np. uzna, że został wprowadzony w błąd. Pomocne byłoby w tej sprawie stanowisko UOKiK, jednak urząd milczy.
W ogóle współpraca z regulatorami, w której kilka miesięcy temu bankowcy pokładali duże nadzieje, jest, oględnie mówiąc, umiarkowanie satysfakcjonująca. Nie licząc KNF, która jako spirytus movens przedsięwzięcia mocno angażuje się w prace, pozostałe urzędy wolą trzymać się z boku. UOKiK występuje w roli recenzenta. Adam Glapiński, szef NBP, który najpierw nic o inicjatywie nie słyszał, choć mówił o niej cały rynek, potem stwierdził, że dokładnie to samo proponował już w 2015 r. i do zespołu wysłał obserwatora, ostatnio go wycofał i znowu formalnie nie wie, co dzieje się w sprawie ugód.
Resort finansów dostał od zespołu wskazówki, jakich zmian trzeba dokonać w przepisach, m.in. odnośnie wag ryzyka i prawa podatkowego, żeby proces ugód ruszył. Banki czekają na jego inicjatywę.
— PKO BP był liderem projektu, ale wszystko wskazuje, że już nim nie jest — mówi jeden z bankowców.
Inny wskazuje na potrzebę większego zaangażowania KNF. Według niego nadzór, który zimą bardzo mocno cisnął na przyspieszenie prac nad ugodami, żeby wykazać przed sędziami SN chęć banków do szukania kompromisu, powinien docisnąć pedał gazu właśnie teraz, kiedy sąd dał sygnał, że jest zainteresowany ekonomicznym i społecznym kontekstem problemu frankowego.
Po stronie banków nie widać jednak chęci do podkręcania tempa, bo coraz bardziej skłonne są czekać z ugodami na rozstrzygnięcie przed SN.
— Być może jest to tylko chwilowe zamieszanie związane z dymisją Zbigniewa Jagiełły. Cały projekt ugodowy w bardzo dużym stopniu był oparty na jego autorytecie. MAP deklarowało i deklaruje wsparcie dla ugód i być może nowy prezes banku ponownie weźmie na siebie rolę lidera projektu. Minie jednak sporo czasu, zanim to nastąpi — mówi jeden z naszych rozmówców.
Jacek Barszczewski, rzecznik KNF, zapewnia, że nadzór z takim samym zaangażowaniem, jak kilka miesięcy temu, wspiera projekt ugód (bankowcy potwierdzają, że w strumieniu IT, za który odpowiada urząd, dzieje się najwięcej). Komisja mocno pracuje nad przygotowaniem do rozruchu sądu polubownego, przed którym mają być zawierane ugody z frankowiczami.
Jacek Barszczewski przypomina, że program ugodowy jest dobrowolny dla banków, natomiast urząd wciąż stoi na stanowisku, że jest to ostatnia szansa na rozwiązanie problemu przy wsparciu nadzoru.