Są takie spółki, o których najczęściej słychać nie przy okazji ich inwestycji i wyników finansowych, ale w kontekście sporów, kłótni, pozwów i procesów. Tak jest w przypadku MNI, telekomunikacyjno-medialnej grupy zarządzanej przez znanego na rynku Andrzeja Piechockiego, niegdyś doradcę Wiesława Kaczmarka, gdy ten był ministrem skarbu w rządzie SLD.

Andrzej Piechocki jest prezesem MNI od stycznia 2011 r., wcześniej zasiadał w radzie nadzorczej spółki. Oficjalnie ma 15,6 mln jej akcji, czyli 15,78 proc. kapitału. Tymczasem Radosław Kwaśnicki, partner zarządzający w kancelarii RKKW, posiadający 100 akcji MNI, uważa, że prezes prezesem już nie jest. A przynajmniej być nie powinien.
Problem z mandatem
13 lipca do warszawskiego sądu rejonowego trafił podpisany przez Radosława Kwaśnickiego wniosek o ustanowienie kuratora w MNI, który zajmie się powołaniem zarządu spółki. Mecenas argumentuje, że zgodnie ze statutem MNI zarząd jest powoływany na trzy lata.
Tymczasem Andrzej Piechocki objął stanowisko przed ponad czterema laty i to w trakcie trwania kadencji zarządu. Od tego czasu spółka ani słowem nie zająknęła się o powołaniu przez radę nadzorczą zarządu kolejnej kadencji. Zgodnie z wnioskiem, zależnie od przyjętej metody liczenia, mandat Andrzeja Piechockiego wygasł najwcześniej w połowie 2012 r., a najpóźniej — z dniem przyjęcia przez MNI sprawozdania finansowego za 2014 r., czyli 30 czerwca tego roku.
Krótko mówiąc, prezes prezesem już nie jest, a spółka nie ma zarządu i potrzebuje kuratora. Radosław Kwaśnicki swoje pisma, dotyczące tak wygaśnięcia kadencji prezesa, jak i nieprawidłowości w polityce informacyjnej MNI, przekazał również KNF. Tyle prawnicy. A co na to prezes?
— Myślę, że jest to wniosek złożony bez znajomości stanu faktycznego. Sąd zapewne wystosuje zapytanie do spółki, na które otrzyma wyczerpującą odpowiedź. To sąd jest miejscem, gdzie przedstawia się argumenty. Jeśli ma się miałkie argumenty, to leci się do prasy — mówi Andrzej Piechocki.
Na tym jednak nie koniec, bo spór o kadencję prezesa ma źródło w innych sporach, do których doszło na walnych zgromadzeniach MNI i kontrolowanej przez grupę spółki MIT (również notowanej na GPW, MNI ma 56,4 proc. jej akcji).
Rewanż nadzorców
W tym momencie w opowieści pojawiają się dwaj menedżerowie: Marcin Rywin i Krzysztof Gadkowski. Pierwszy to syn Lwa Rywina, m.in. były pracownik grupy Eastbridge, która kontrolowała Empik. W radzie nadzorczej MNI pojawił się w grudniu 2011 r., zniknął z niej w 2013 r. i pojawił się ponownie w lutym 2014 r. Ostatecznie odszedł z niej 29 stycznia tego roku.
Z kolei w nadzorze MIT zasiadał od czerwca 2012 r. również do 29 stycznia, gdy złożył rezygnację. Drugi przeze lata był związany m.in. z budowlaną Pol-Aquą, a od grudnia 2011 r. do 10 lutego tego roku był członkiem rady nadzorczej MNI. Tymczasowo pełnił też funkcję członka zarządu tej spółki. Z kolei z zasiadania w radzie nadzorczej MIT, w której pojawił się w grudniu 2011 r., zrezygnował 10 grudnia ubiegłego roku.
Obu menedżerom na ostatnich walnych akcjonariusze tak MNI, jak i MIT niejednogłośnie nie udzielili absolutoriów — Cała ta sprawa w mojej ocenie to nieudolne ratowanie pozycji panów Marcina Rywina i Krzysztofa Gadkowskiego — mówi Andrzej Piechocki. W dodatku walne MIT wyraziło zgodę na dochodzenie od obu menedżerów zadośćuczynienia za straty poniesione w wyniku prowadzenia przez nich konkurencyjnych działań w czasie, gdy zasiadali w radzie nadzorczej MIT.
O co poszło? O to, że mieli „działać na szkodę MIT", pełniąc funkcje w spółce HalCash Central Eastern Europe, która umożliwia wypłacanie pieniędzy z bankomatów bez karty, przy pomocy telefonu komórkowego. Krzysztof Gadkowski jest jej prezesem, Marcin Rywin — członkiem rady nadzorczej. — Straty wynoszą około 1,5 mln zł bez odsetek — twierdzi Andrzej Piechocki.
Prezes MNI podkreśla, że ta sama procedura „pociągnięcia do odpowiedzialności” została uruchomiona w kierowanej przez niego spółce, ale jej walne nie zajęło stanowiska w tej sprawie.
Radosław Kwaśnicki nie chciał się odnosić do tez Andrzeja Piechockiego, nie potwierdził też, że byli członkowie nadzoru MNI są jego klientami. Przedstawicielka Marcina Rywina poinformowała nas, że „nie udziela on wywiadów i komentarzy”, natomiast Krzysztof Gadkowski do zamknięcia tego wydania „PB” nie odpowiedział na nasze prośby o kontakt.