Wczoraj PO, PSL i Lewica złożyły wspólny projekt ustawy przyznającej nauczycielom prawo do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. To może zrujnować gospodarkę. Następni w kolejce ustawili się bowiem kolejarze, którzy zablokowali tory w Warszawie. Wczorajszy protest nie zdziwił ekspertów, którzy jednoznacznie wskazują premiera jako prowokatora strajku.
— Kolejarze mają wiele powodów, by wierzyć, że ich protest będzie skuteczny. Trzeba się zdecydować, czy o prawie do emerytury pomostowej decydują kryteria medyczne czy polityczne. Premier, przyznając przywilej nauczycielom, pokazał, że liczą się kryteria polityczne. Skoro tak, to różne grupy mogą oczekiwać, że uzyskają prawo do pomostówek. Rząd wysłał sygnał, że jest skłonny do ustępstw, więc nie może się dziwić, że związkowcy chcą to wykorzystać — mówi Ryszard Petru, ekonomista.
Zdaniem ekspertów, premier nie musiał ustępować nauczycielom. W rękach miał wiele asów. Przede wszystkim opinie ekspertów medycyny pracy, które jednoznacznie wskazywały, że czynniki medyczne nie kwalifikują zawodu nauczyciela do traktowania go jako pracy w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze.
Eksperci wzywają premiera, by nie ustępował kolejarzom. Jeśli ustąpi, zapowiadana reforma finansów publicznych (jej częścią jest reforma systemu emerytalnego) straci sens.
— Z wypowiedzi premiera zrozumiałem, że ustępstwo dla nauczycieli jest jedyną
niekonsekwencją w reformie emerytalnej. Jeśli przywilej otrzyma kolejna grupa
nie spełniająca kryteriów medycznych, to lepiej przestać zawracać sobie głowę
reformą i przyznać prawo do pomostówek wszystkim. Jeśli teraz rząd ustąpi, to
straci wiarygodność i lepiej niech poda się do dymisji — mówi Zbigniew Żurek,
ekspert BCC.