Szef deweloperskiej spółki musiał zmniejszyć zaangażowanie w jej akcje. Do sprzedaży ruszył finansujący go bank.
Na giełdach nadal dominuje kolor czerwony. Po kilku tygodniach względnej ciszy pojawiła się kolejna ofiara "pękających lewarów". Tym razem to Jean-Francois Ott, prezes Orco Property Group. Poinformował wczoraj o znaczącym zmniejszeniu zaangażowania w spółkę, którą kieruje. Z 10 proc. w kapitale zarejestrowanego w Luksemburgu giganta deweloperskiego zszedł do poziomu 1,6 proc.
"Zmniejszenie posiadanego przeze mnie pakietu nie zmniejsza w żaden sposób mojego zaufania i oddania dla Orco" — napisał Jean-Francois Ott w oświadczeniu.
Spółka wyjaśniła, że akcje prezesa sprzedawał bank finansujący jego wehikuł inwestycyjny Ott Co. Od początku roku akcje Orco straciły na giełdzie w Warszawie ponad 80 proc. (spółka jest jeszcze notowana na parkietach w Czechach i Paryżu).
Wątpliwości może budzić forma, w jakiej rodzimi inwestorzy giełdowi dowiedzieli się o transakcji Jean-Francois Otta. Depesza w tej sprawie znalazła się wczoraj przed południem m.in. w serwisie Bloomberga, który powoływał się na e-mailowe oświadczenie spółki. Komunikatu próżno było jednak szukać w ciągu dnia na stronach korporacyjnych zarejestrowanej w Luksemburgu spółki oraz na ESPI. Sprawie ma się przyjrzeć Komisja Nadzoru Finansowego.
Wcześniej problemy z "pękającymi lewarami" miał m.in. Marek Stefański, prezes i główny akcjonariusz Pol-Aquy. Regularnie o sprzedaży akcji przez bank informował też swego czasu Lucjan Pilśniak z Beef-Sanu. Jako pierwszy "popłynął" Piotr Wiaderek, zaangażowany przed miesiącami w spółkę Ponar.