Jak po grudzie idzie najważniejszy z toczących się obecnie procesów dotyczących afery GetBacku. Nie dotyczy on odpowiedzialności za niewypłacalność windykatora, ale nieprawidłowości przy dystrybucji przez Idea Bank (oraz podmioty współpracujące) obligacji i związanych z GetBackiem certyfikatów funduszy Trigon. Na ławie oskarżonych zasiadło dziewięć osób związanych z nieistniejącym już Idea Bankiem – od prezesów począwszy po pracowników centrali nie zajmujących nawet stanowisk dyrektorskich. Do tego trzy osoby związane z Polskim Domem Maklerskim, dwie z Trigon TFI i jedna z Mercurius DM. GetBack na ławie oskarżonych reprezentuje tylko były prezes.
Proces rozpoczął się 23 lutego 2022 r. Oddelegowano do niego pięcioro sędziów, choć skład orzekający jest tak naprawdę trzyosobowy. Dwójka sędziów uczestnicy w procesie „na zapas”. Sąd tłumaczył taki manewr niechęcią do powtarzania procesu od początku, gdyby z jakichkolwiek powodów ktoś z właściwej trójki sędziowskiej nie mógł uczestniczyć w procesie do końca. A końca raczej szybko nie będzie.
Akurat 7 grudnia 2023 r. sprawa spadła z wokandy, więc jedyny zaplanowany na ten miesiąc termin, jaki pozostał, to 14 grudnia. W listopadzie strony nie spotkały się na sali rozpraw ani razu, w październiku wykorzystano jeden termin, we wrześniu dwa, w sierpniu i lipcu żadnego. W ostatnim miesiącu przed wakacjami wykorzystano na rozprawę dwa dni, ale w maju kwietniu tylko po jednym.
Tymczasem jeszcze w marcu wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie zobowiązał sędzię referent do zintensyfikowania czynności zmierzających do rozpoznania sprawy, m.in. do wyznaczenia w maju i czerwcu dwóch dodatkowych terminów rozprawy, a w kolejnych miesiącach minimum czterech terminów w miesiącu. Tylko w czterech powakacyjnych miesiącach 2023 r. skład orzekający, któremu przewodniczy Iwona Strączyńska, powinien więc prowadzić rozprawę 16 dni. Tyle terminów nie zostanie jednak wykorzystanych w całym 2023 r.
W Łodzi radzą sobie lepiej
Sprawę wydłuża nie tylko częstotliwość terminów rozprawy, ale również efektywność posiedzeń. Od września sąd wysłuchuje świadków, jakimi są na razie obligatariusze GetBacku. Choć na poszczególne dni wzywane były po trzy osoby, to w praktyce udało się odebrać zeznania od trzech osób – średnio po jednej w jednym terminie. Wraz z wypowiedzią ostatniego świadka prokuratury proces się nie skończy, ale warto zwrócić uwagę, że oskarżyciel publiczny chce powołać 113 świadków (w tym 23 pokrzywdzonych). Nietrudno więc policzyć, że jeśli postępowanie nie nabierze tempa to same przesłuchania świadków oskarżenia zakończą się na przełomie lat 2032 i 2033. Byłoby gorzej, gdyby w maju 2023 r. prokuratura radykalnie nie zredukowała liczby osób, które chciała wezwać na salę rozpraw. Pierwotnie niebędących pokrzywdzonymi miało być 176, a obligatariuszy aż 841.
Obligatariusze przesłuchiwani są nie tylko w warszawskim sądzie, ale również w łódzkim, gdzie toczy się proces pracowników oddziałów Idea Banku uczestniczących na najniższym szczeblu w sprzedaży obligacji GetBacku. W Łodzi udaje się przesłuchiwać trzy osoby dziennie.
Chcieliśmy się dowiedzieć, czy warszawski sąd planuje jakieś zmiany dotyczące organizacji procesu Idea Banku i jakie w ogóle ma pole manewru, by proces toczył się szybciej. Joanna Przanowska-Tomaszek, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie, potraktowała nasze pytania jako wniosek o udostępnienie informacji publicznej i uznając, że sformułowane przez nas pytania nie stanowią informacji publicznej postanowiła nie odpowiadać.
„(…) wniosek zawiera żądanie udostępnienia informacji o ewentualnych zamiarach, planach zmian organizacyjnych procesu oraz wskazania przepisów prawa, które miałyby umożliwiać prezesowi, przewodniczącemu wydziału lub członkom składu orzekającego przyspieszenie poszczególnych czynności w sprawie XII K 176/20, co nie ma charakteru informacji publicznej, nie dotyczy bowiem sfery faktów (…)” – odpisała nam prezes warszawskiego sądu okręgowego.
Klęska wymiaru sprawiedliwości
W tym samym wydziale, co sprawa Idea Banku, toczy się proces Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej (WGI). Jej szefowie są oskarżeni o spowodowanie strat 1156 klientów wysokości 247,9 mln zł. Biorąc pod uwagę, że w międzyczasie zmieniły się zarobki Polaków, na dzisiejsze pieniądze należałoby mówić o 660 mln zł. Za niespełna cztery miesiące minie aż 18 lat odkąd KPWiG (poprzedniczka KNF) odebrała WGI licencję maklerską. Obecnie sprawa jest rozpatrywana przez sąd pierwszej instancji ponownie, w wyniku uchylenia pierwotnego wyroku przez sąd apelacyjny. Pierwotny wyrok zapadł 17 listopada 2020 r., a sprawa była procedowana od 17 grudnia 2012 r. Pierwotny proces trwał więc osiem lat (wcześniej sprawa latami tkwiła w prokuraturze), a do wyroku w apelacji minęło 9,5 roku postępowania sądowego
- To jest nawet nie porażka, ale klęska wymiaru sprawiedliwości. To jest przykład, jak nie powinien sąd pracować – ocenił Jerzy Leder, przewodniczący składu orzekającego Sądu Apelacyjnego w Warszawie, zanim przeszedł do wyjaśnienia przyczyn odesłania sprawy do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Okręgowy w Warszawie.