Producenci wódki uderzyli do premiera

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2013-09-17 00:00

Podnieśmy akcyzę mniej, ale dla wszystkich — apeluje branża spirytusowa.

Już teraz jesteśmy najmocniej opodatkowani i najmniej rentowni, a będziemy jeszcze słabsi — straszą producenci mocnych trunków. I wysyłają do premiera list w sprawie akcyzy, prosząc o „objęcie podwyżką o niższej wartości wszystkich napojów alkoholowych lub rozłożenie jej w czasie, co pozwoli obserwować reakcję rynku”. To odpowiedź na deklaracje ministra finansów, że od 2014 r. akcyza od wyrobów spirytusowych wzrośnie o 15 proc.

FOT. Bloomberg
FOT. Bloomberg
None
None

— Przestępcy dostaną zachętę ekonomiczną. Najgorszy scenariusz, czyli ten, który rozegrał się na Litwie, to trzykrotny wzrost szarej strefy w ciągu czterech lat po podwyżce akcyzy. Oczywiście nie jest wykluczone, że szara strefa nie wzrośnie, ale przez ostatnie lata pozostawało to w sferze naszych marzeń — twierdzi Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy (ZPPPS).

Obecnie, jak wynika z wyliczeń ZPPPS, budżet państwa traci na nielegalnym alkoholu 1,2 mld zł rocznie. Branży nie podoba się również to, że wódkę fiskus traktuje ostrzej niż inne alkohole.

— Uzasadnieniem podwyżki jest skumulowany wskaźnik inflacji, który w równym stopniu dotyka wszystkich produktów alkoholowych. Tymczasem od lat 90. to wyroby spirytusowe są najbardziej obciążoną kategorią alkoholi, bo około 70 proc. ceny produktu stanowi akcyza i VAT — dodaje Leszek Wiwała.

ZPPPS przekonuje, że polska konsumpcja alkoholu od lat nie jest już zdominowana przez wódkę, bo statystyczny Polak wypija jej 5 litrów rocznie (czyli dwukrotnie mniej niż w latach 80.), ale spożywa też 99 litrów piwa i 5 litrów wina.

— Negatywne skutki spożywania alkoholu są niezależne od jego rodzaju. Należy zadać pytanie, czy państwo powinno wpływać na rynek w sposób kształtujący aż takie dysproporcje pomiędzy różnymi alkoholami — twierdzi Leszek Wiwała.