Proste pytanie, ale trudne odpowiedzi

Piotr Kuczyński
opublikowano: 2015-06-03 09:00

Pytanie o możliwe działania proinnowacyjne w kontekście nowej ekipy, która ma zasiąść w Pałacu Prezydenckim nie jest proste. Po pierwsze, nie wiadomo jaka ekipa ostatecznie znajdzie się w Pałacu Prezydenckim. Po drugie, wielu Polaków - a także i ja sam - nie wie, kim jest prezydent-elekt Andrzej Duda.

Znam imię, nazwisko, profesję, wykształcenie - ale za kilka miesięcy zobaczymy dopiero kim jest nowy prezydent i jak obsadzi Pałac Prezydencki. Co ważniejsze, poza inicjatywami ustawodawczymi niewiele może on zrobić w kwestii innowacyjności. Owszem, ma inicjatywę ustawodawczą, ale jak dotąd praktyka była taka, że innowacyjnością zajmował się parlament, a ściśle mówiąc - Sejm.

Istnieją jeszcze inne problemy, o których wspominał w swoim ostatnim wywiadzie prof.Marek W.Kozak, jak choćby "co stoi za hasłem innowacyjność w Polsce?" Profesor Kozak stawia tezę, że polska innowacyjność to przede wszystkim infrastruktura. Budowa dróg, autostrad, lotnisk, budynki laboratoriów uczelnianych, w których mało kto pracuje. Od dawna sądziłem, że z polską innowacyjnością nie jest tak, jak być powinno i po przeczytaniu tego wywiadu uważam, że prof.Kozak ma rację - rzeczywiście nabudowaliśmy mnóstwo różnych rzeczy, które na jotę nie przybliżają gospodarki do osiągnięcia takiego poziomu innowacyjności, jaki jest niezbędny.  Lekko przerażające jest, że idziemy nadal w tym samym kierunku i zapewne znowu stracimy miliardy złotych na coś, co nie będzie potrzebne.

Przy tym wszystkim niemal wszyscy uczestnicy życia politycznego w Polsce wypisali sobie na sztandarach hasło "innowacyjność". Kogo by się nie spytać - od endeka, narodowca, chadeka po skrajnych socjalistów - wszyscy będą mówić o innowacyjności. Tyle tylko, że nie wystarczytą innowacyjność mieć na sztandarze i o niej mówić. Trzeba jeszcze spowodować, aby polityka państwa była taka, aby innowacyjności sprzyjała.

Na razie jednak tego nie widzę. Z innowacyjnością  mamy bowiem do czynienia wtedy, kiedy inwestuje się w ludzi i kiedy ci ludzie przenoszą swoje pomysły do przemysłu. Naszego, własnego. Tego połączenia nie ma. Nie będę dawał dobrych rad, jak je stworzyć; nie jestem od tego, ale uważam, że inwestowanie w innowacyjność to przede wszystkim inwestowanie w zespoły badawcze. Trzeba im dać godziwe warunki. Nie stawiać przed nimi presji sukcesów, nie rozliczać ich tylko z osiągnięć. W tym przypadku można wziąć przykład z USA. Istnieje tam Agencja Zaawansowanych Projektów Obronnych DARPA. W projektach przez nią prowadzonych, jeśli z sukcesem zostało wydanych 10 proc. nakładów, wówczas stwierdza się, że był to wielki sukces, jeśli kilka procent - także jest znakomicie. Z tych "kilku procent" bowiem powstał np. Internet - wynalazek, który zmienił świat i przyniósł gospodarce niesamowite zyski.

Jest jednak jedno "ale". I to spore. Najpierw trzeba by zmienić mentalność Polaków, a tego nie da się zrobić od ręki. Na razie bowiem mamy do czynienia z sytuacją, w której jaka by nie była siła polityczna promująca w Polsce innowacje, to istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że innowacyjność ta będzie po prostu fasadowa.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk w Domu Inwestycyjnym Xelion