Na kilka dni przed wizytą Donalda Trumpa w Polsce, w ramach jego dłuższej wizyty w Europie, Władimir Putin skrytykował publicznie Europejczyków importujących amerykański LNG, czyli skroplony gaz ziemny. Uważa, że Stany Zjednoczone próbują przekonać Europę do korzystania z amerykańskiego LNG, mimo że jest on droższy (od rosyjskiego — red.). Z tego względu, jego zdaniem, europejskie rządy będą musiały go subsydiować.

— Jeśli prezydent Federacji Rosyjskiej chce słowem przekonać nas do zapłacenia więcej za coś, co jest warte mniej, to z nami się nie uda — tak komentował w czwartek jego słowa Piotr Woźniak, prezes PGNiG, państwowego importera i sprzedawcy gazu.
Z Helsinek o Amerykanach
Rosyjski prezydent był w środę w Helsinkach. Mówił publicznie o rynku gazu, budowie Nord Stream 2, czyli gazociągu łączącego Rosję z Niemcami, a także o rynku LNG, czyli skroplonego gazu ziemnego. Tymczasem w pierwszych dniach września amerykański prezydent może w Polsce poruszyć kwestie dotyczące amerykańskiego LNG. PGNiG, którego strategia zakłada dywersyfikację źródeł dostaw, sprowadził do Polski już osiem statków z amerykańskim gazem skroplonym, w tym jeden w ramach zawartego niedawno kontraktu długoterminowego.
Zarząd PGNiG regularnie podkreśla, że cena amerykańskiego gazu jest konkurencyjna wobec gazu z Rosji, z którą Polskę łączy kontrakt długoterminowy.
— Kupujemy najtaniej jak można — potwierdził to w czwartek ponownie prezes oźniak.
Strategia PGNiG zakłada niezmiennie zwiększenie wykorzystania mocy terminala LNG w Świnoujściu oraz rozwijanie handlu gazem LNG na rynkach światowych. Wszystko po to, by PGNiG mógł zrezygnować z przedłużenia kończącego się w 2022 r. kontraktu na dostawy gazu z kierunku wschodniego.
Nożyczki tną wynik
Motywacje do rezygnacji z kontraktu jamalskiego są polityczne i biznesowe. O biznesowych mówił zarząd PGNiG przy okazji wyników finansowych.
— Na wykresach widać nożyczki, czyli dużą różnicę między cenami ropy i gazu. Dla naszej spółki handlującej gazem to niekorzystne. Moim zdaniem taka różnica utrzyma się jeszcze przez jakiś czas — mówił Piotr Woźniak.
„Nożyczki” mają znaczenie, bo w kontraktach między PGNiG i Gazpromem cena gazu jest powiązana z ceną ropy, co przy taniejącym pierwszym surowcu i drożejącym drugim jest dla PGNiG niekorzystne. Obecnie standardem jest wiązanie cen z kontraktów z cenami gazu na giełdach.
Ta m.in. kwestia poruszana jest w ramach arbitrażu między PGNiG a Gazpromem, uruchomionego już w 2015 r. PGNiG domaga się zmiany warunków cenowych obowiązujących w ramach kontraktu jamalskiego, a Gazprom się przed tym wzbrania.
— Wyniku postępowania spodziewamy się do końca roku — mówi Piotr Woźniak.
Postępowanie się przedłuża, co PGNiG przypisuje obstrukcyjnej strategii Gazpromu. Według niego Rosjanie zadają obrcnie pytania o charakterze seminaryjnym.
Wydobycie zarabia najlepiej
Odwrotne zachowanie cen ropy i gazu sprawia, że najbardziej zyskownym segmentem działalności PGNiG są obecnie poszukiwania i wydobycie.
— Umacniamy się jako firma o profilu upstreamowym — podkreśla Piotr Woźniak.
Wynik EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) wyniósł w tym segmencie w II kw. 692 mln zł. Skonsolidowana EBITDA wyniosła 961 mln zł.
— W tym roku chcemy wykonać w kraju ponad 30 wierceń, do czerwca wykonaliśmy ich 16, z czego 9 dało już pozytywne wyniki. Pokładamy też duże nadzieje w działalności w Pakistanie. Planujemy też składanie kolejnych aplikacji w Norwegii — mówi Piotr Woźniak.