PZU czarno widzi przyszłość

Mariusz GawrychowskiMariusz Gawrychowski
opublikowano: 2013-05-16 00:00

Gigant nadzwyczaj dobrze otworzył rok, ale zaczęły się schody. Wyniki ubezpieczyciela popsuje wojna cenowa

We wtorek Gothaer, wczoraj PZU — coraz więcej towarzystw otwarcie mówi o tym, że rynek wszedł w fazę ostrej wojny cenowej. W połączeniu ze spowolnieniem gospodarczym spowoduje ona pogorszenie się wyników ubezpieczycieli. I choć PZU za pierwszy kwartał tego roku pokazał wyniki lepsze od oczekiwań, to na kolejne miesiące spogląda przez czarne okulary.

OSTATNI DOBRY KWARTAŁ: Kończy się złota era w ubezpieczeniach majątkowych. Choć dobre wyniki tego segmentu uratowały zysk PZU (kierowanego przez Andrzeja Klesyka) w pierwszym kwartale tego roku, to kolejne miesiące mają przynieść pogorszenie sytuacji rynkowej. [FOT. WM]
OSTATNI DOBRY KWARTAŁ: Kończy się złota era w ubezpieczeniach majątkowych. Choć dobre wyniki tego segmentu uratowały zysk PZU (kierowanego przez Andrzeja Klesyka) w pierwszym kwartale tego roku, to kolejne miesiące mają przynieść pogorszenie sytuacji rynkowej. [FOT. WM]
None
None

— Z naszych szacunków wynika, że rynek ubezpieczeń majątkowych skurczył się w pierwszym kwartale. Kolejne nie będą lepsze. W optymistycznym scenariuszu zakładamy, że rynek odbije się w drugiej połowie roku i wyjdzie na zero — mówi Przemysław Dąbrowski, członek zarządu ubezpieczyciela, odpowiedzialny za finanse. We wtorek podobne słowa padły z ust Anny Włodarczyk-Moczkowskiej, prezes Gothaera, która twierdzi, że w pierwszym kwartale skurczył się rynek polis komunikacyjnych.

— Według naszych wyliczeń, spadek całego segmentu majątkowego wyniósł kilka procent — twierdzi Przemysław Dąbrowski. Na oficjalne wyniki publikowane przez Komisję Nadzoru Finansowego czy Polską Izbę Ubezpieczeń będziemy musieli poczekać jeszcze kilka tygodni, ale gołym okiem widać, że coraz więcej ubezpieczycieli zapala czerwone lampki. O ile jeszcze w ubiegłym roku była mowa o rosnącej presji cenowej, to teraz już otwarcie mówi się, że ceny ubezpieczeń idą w dół. W pierwszym kwartale PZU odczuło to najbardziej w segmencie komunikacyjnych ubezpieczeń korporacyjnych, czyli tzw. flot. Jak twierdzi Przemysław Dąbrowski, dobre wyniki osiągnięte przez konkurencję w ubiegłym roku zachęciły ją do agresywnych obniżek, dzięki którym chce zgarnąć dla siebie kontrakty flotowe. W efekcie te ubezpieczenia stają się nierentowne.

— Nasza polityka w tym obszarze jest konserwatywna. Przeszliśmy secesję portfela korporacyjnego i nie chcemy, by przynosił straty. Dlatego kurczą się nasze przychody z tego segmentu — mówi członek zarządu PZU. Składka PZU z polis flotowych spadła o 21 proc. w porównaniu z pierwszym kwartałem 2012 r. i wyniosła 486 mln zł.

PZU nie jest jedyną firmą, która alarmuje, że rynkowi flotowemu grozi powrót do koszmaru sprzed trzech lat. Wówczas ceny były tak niskie, że cały rynek musiał dokładać do biznesu setki milionów złotych.

— Presja jest olbrzymia. Nie udało nam się w tym roku zawrzeć żadnego kontraktu po cenach z ubiegłego roku — mówi nam prezes jednego z ubezpieczycieli majątkowych. Przedstawiciel innego zakładu podkreśla, że niektóre towarzystwa stawiają wszystko na jedną kartę — starają się pozyskać nowych klientów nawet za cenę znacznie niższej składki. Jest to dla nich walka już nie o zysk, ale o utrzymanie dynamiki wzrostu przypisu składki z ubiegłych dwóch lat.

— Wojnę cenową na rosnącym rynku można przeboleć. Wojna cenowa na malejącym rynku jest po prostu szkodliwa i nie prowadzi do zwiększenia przypisu — podkreśla Dariusz Krzewina, prezes PZU Życie. Jak pisaliśmy wczoraj, tym razem wojnie cenowej towarzyszy druga — prowizyjna. Ubezpieczyciele, chcąc zdobyć jak najwięcej składki, zwiększają wynagrodzenia pośredników. PZU nie odczuwa tego problemu, bo jego głównym kanałem sprzedaży jest największa w Polsce sieć agentów własnych, a walka na prowizje dotyczy kanału multiagencyjnego. Innych ubezpieczycieli boli.

— Podnoszenie prowizji jest nieuczciwe wobec klientów. Ceny polis mogą się zmieniać, ale raz podniesionej prowizji pośrednik ubezpieczeniowy nie pozwoli już obniżyć — mówi przedstawiciel jednego z zakładów majątkowych.