Raiffeisen sprzedaje telefony

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2014-06-04 08:45

Konkretnie Samsungi. Dzisiaj ma otworzyć internetowy sklep z S trójką, S piątką i dwoma tabletami. Ceny okazyjne. Tylko dla klientów.

Mało kto pamięta, że właśnie mija 10 rocznica bankowości mobilnej w Polsce, a pewnie jeszcze mniejsza liczna wie, kto pierwszy udostępnił klientom telefon w komórce. Nie, nie mBank. To był Raiffeisen, który w 2004 r. uruchomił bankowość mobilną, działająca w programie java.

None
None

Tak jest, Raiffeisen jest pionierem i ten kto obserwuje ten rynek wie, że choć w ostatnich latach dał się on może wyprzedzić konkurentom, to zawsze był w grupie pościgowej. Dał się wyprzedzić, bo miał na głowie integrację z Polbankiem i nie miał głowy do nowinek technologicznych, bo wszystkie zasoby IT skoncentrowane były na wchłonięciu greckiego nabytku.

Bank cały czas trzymał rękę na pulsie, bo ma też jeden z najlepszych zespołów od bankowości mobilnej na rynku, a i sam prezes jest mocno wkręcony w nowe technologie. Z tego co mi wiadomo Raiffeisen był bliski zawiązania partnerstwa z Orange, potem trafił na krótką listę negocjujących z T-Mobile. Z Francuzami nie wyszło, nie z winy Raiffeisena. W przypadku T-Mobile przyszedł Alior i pozamiatał wszystko.

 

Zapraszam na bloga Obiektywnieofinansach.com i na stornę facebookową facebook.com/twarogofinansach

 

Raiffeisen nie poddał się i znalazł sobie innego partnera – Samsunga. Dzisiaj ma uruchomić sklep internetowy dla swoich klientów – wybranych – którzy po okazyjnych cenach (z tego co mi wiadomo mają to być stawki z dolnych przedziałów Ceneo) będą mogli kupić dwa modele smartfonów i dwa tablety tej marki. Zakup można będzie opłacić zwykłą kartą, albo kredytową, a wtedy bank rozłoży płatność na raty, podobno bardzo korzystnie oprocentowane.


Oferta jest nielimitowana, ale limitowany jest krąg adresatów. Raiffeisen wyśle zaproszenia do sklepu do wybranych klientów, zamożniejszych, z którymi chce bankować i których chce przekonać do swojej aplikacji i bankowości mobilnej. Taki jest pierwszy zamysł promocji: upowszechniać wiedzę o aplikacji mobilnej. Samsungi będą czyste, bez aplikacji, bank będzie jednak zachęcał na różne sposoby użytkowników – również pokazując marchewkę w postaci konkretnych korzyści – do ściągania programów na telefon.


Można zadać sobie pytanie, czy warto uruchamiać sklep, żeby ludzi uczyć bankowania na smartfonie, sprzedając im ten smartfon? Pewnie nie, ale też nie na tym pomysł polega. Raiffeisen niechętnie odkrywa karty, jednak można wywnioskować, że sklep to rodzaj pilotażu, który ma sprawdzić jak klienci reagują na ofertę telefonów w banku. Bo właściwie dlaczego słuchawki miałyby nie pojawić się w oddziałach bankowych? Że to niedorzeczny pomysł? Skoro w salonach T-Mobile można zaciągać kredyt, to dlaczego w banku nie kupować Samsunga. Tym bardziej, gdyby Raiffowi udało się porozumieć z którymś z operatorów i sprzedawać w oddziale telefon w korzystnej cenie, z promocyjnym oprocentowaniem a do tego karty startowe do telefonów, tak żeby klient mógł wyjść z placówki z działającą słuchawka? Albo dlaczego nie miałby kupić tableta, czy nawet smart TV.

Być może przypomina to nieco dywersyfikację produktów w poszukiwaniu nowych przychodów w wydaniu Poczty Polskiej sprzed kilku lat, kiedy na półkach obok znaczków leżały rajstopy, ale skojarzenie jest zdecydowanie nietrafione. Lata temu Mariusz Łukasiewicz, założyciel Lukas Banku, który biznes w sektorze finansowym zaczynał od kredytowania kupna samochodów zastanawiał się czy zamiast dawać ludziom pieniądze na samochody, które kupują u dealerów, nie sprzedawać kredytów i od razu samochodów. Sprawa rozbiła się o logistykę związaną z trzymaniem pojazdów. Z oddziałów trudno zrobić salon samochodowy.

Z telefonami sprawa jest inna. Tym bardziej, że producenci, jak Samsung, chyba nie mieliby nic przeciwko powiększeniu sieci dystrybucji słuchawek, zdominowanym obecnie przez telekomy. Koreański producent pokazuje zresztą, że jest otwarty na współpracę z bankami. Tydzień temu Samsung podpisał umowę z nowozelandzkim Westpac na wspólny developing inteligentnych urządzeń i gadżetów, które mogą zostać wykorzystane w bankowości. Bank ma podrzucać pomysły jak projektować sprzęt przydatny dla jego klientów, a Samsung ma otworzyć dla Westpaca swoje laboratoria do testowania aplikacji.
Dla operatorów, taki model, kredytowania smartfonów przez bank a nie z własnej kieszeni w ramach abonamentu, też byłby korzystny. Potencjalnie skorzystać też mógłby klient, choć przyznam, że kiedyś próbowałem wyliczyć, co jest bardziej opłacalne: telefon na kartę kupiony na raty, czy abonament i wyszło mi na to, że różnice są niewielkie.


Tak czy inaczej, pomysł Raiffeisena, żeby szukać nieoczywistych partnerów w obronie swoich pozycji na rynku bankowym wydaje się ciekawy, a biznes jest bardziej przejrzysty niż w duetach Orange-mBank, T-Mobile-Alior, w których dopiero za ileś lat dowiemy się kto kogo wystrychnął na dudka.