- Choć ostatnie chwile przyniosły zahamowanie deprecjacji złotego, to można się spodziewać, że negatywne nastroje wśród inwestorów sprawią, że do końca dnia polska waluta będzie się nadal osłabiać, a jeszcze w tym tygodniu kurs euro przebije poziom 5 zł - komentuje analityk TMS Brokers Marek Wołos.
Analitycy uważają, że rynek źle przyjął wczorajszy raport Narodowego Banku Polskiego nt. wejścia do strefy ERM 2 i komentarze prezesa Skrzypka, który ocenił że w obecnej sytuacji nie jest to korzystne.
Według Wołosa, rynek poważnie martwi się o stan sektora bankowego w regionie. Silne są też obawy, że nie tylko Ukraina, ale i Rosja stanie wkrótce na skraju bankructwa.
Koło ratunkowe złotemu chce rzucić rząd. Zrobimy wszystko, aby umocnić złotego – wynika z wypowiedzi Grzegorza Schetyny, wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych.
- Słaby złoty ma zalety, ale bardzo słaby złoty ma ich coraz mniej. Będziemy robić wszystko, aby doprowadzić do umocnienia naszej waluty. Pytanie, jakie podjąć działania i czy nasze działania mogą być skuteczne w walce z trendem, który nie dotyczy tylko naszej waluty – powiedział Grzegorz Schetyna w TVN CNBC Biznes.
Tylko słowa?
- Ewentualny brak działań ze strony rządu, w świetle takiej wypowiedzi wicepremier, będzie kolejnym negatywnym impulsem. Potencjalne działania rządu zmierzające do skierowania na rynek walutowy strumienia euro z funduszy europejskich, jedynie zwiększą ryzyko spekulacji przeciw złotemu. Jest natomiast mało prawdopodobne, żeby stały się impulsem do trwałej zmiany trendu. Warunkiem takiej zmiany jest wyraźny spadek awersji do ryzyka na rynkach finansowych - ocenia Marcin Kiepas z X-Trade Brokers.
Nie potrafi on wskazać gdzie wyprzedaż złotego się zatrzyma.
- Nagromadzenie emocji, zahaczające już prawie o małą panikę może sugerować, że w ujęciu czasowym przełom jest blisko. Niewiadomą jest tylko to, czy ewentualny zwrot nastąpi z poziomów zbliżonych do dzisiejszych maksimów? Czy może na fali paniki kursy polskich walut zostaną wywindowane znacznie wyżej? - pyta analityk.
Odwrót od złotego to element ucieczki od walut regionu. Niestety, złoty traci dużo szybciej niż forint i korona. Trudno się dziwić, bo w zachodniej prasie pojawiają się coraz bardziej alarmujące teksty (Financial Times, Sunday Telegraph)o Europie Wschodniej. O efekcie domina mówił także Ryszard Petru z BRE Banku.
- Należy to po prostu wyjaśnić fatalnym sentymentem i ogromną awersją do
ryzyka. W tej sytuacji polska waluta będzie dziś podążać w kierunku 5 zł za
euro, a przebicia tej granicy oczekuję w przyszłym miesiącu - komentuje
Piotr Popławski, analityk Banku BGŻ.
Co dalej?
- Walutom szkodzi dalszy wzrost awersji do ryzyka na światowych rynkach. Parkiety na Starym Kontynencie rozpoczęły dzisiejszą sesję od spadków, co w pewnym stopniu można tłumaczyć rozczarowaniem inwestorów po weekendowym spotkaniu państw G7. Większe spadki głównych europejskich indeksów giełdowych oraz mogłyby sprawić, iż wybiłyby się one dołem z kilkutygodniowej konsolidacji. Doprowadziłoby to prawdopodobnie do podobnego wybicia w notowaniach EUR/USD. Z tego typu rozstrzygnięciami rynek jednak może powstrzymać się przynajmniej do wtorku, kiedy to do gry powrócą inwestorzy ze Stanów Zjednoczonych - oceniają specjaliści z DM TMS Brokers.
Nie wszyscy są sceptycznie nastawieni do złotego. W najnowszym raporcie Deutsche Bank pisze, że nasza waluta jest niedowartościowana aż o 15 proc.! Optymistów jednak już nikt nie słucha. Kilka godzin później rynek panicznie zareagował na rekomendację 'sprzedaj złotego', wystawioną przez Merrill Lynch. Po kilkunastu godzinach dolar osiągnął już niemal docelowy poziom ustalony przez tych analityków (3,85 z).