Rodzimym fachowcom nie zabraknie pracy

Grzegorz Zięba
opublikowano: 2001-06-08 00:00

Rodzimym fachowcom nie zabraknie pracy

Otwarcie rynków pracy dla Polaków w krajach Unii Europejskiej wzbudza obawy wśród zachodnich polityków. Takie fobie nie są obce również naszym obywatelom, którzy mogą zastanawiać się, czy najbardziej lukratywnych stanowisk nie zajmą świetnie wykształceni i lepiej ustosunkowani zachodni specjaliści i menedżerowie.

— To, czy obywatele państw zachodnich pojawią się na naszym rynku, w dużej mierze będzie zależeć od rozwoju ekonomicznego Polski, a szczególnie od rozwiązań, jakie zostaną przyjęte w kodeksie pracy. Niewątpliwie po naszym przystąpieniu do Unii nastąpi zwrot technologiczny, który wymusi zatrudnienie rzeszy wysokiej klasy fachowców i menedżerów — twierdzi Jarosław Kołodziej z firmy headhunterskiej TMP Worldwide.

— W spółkach zachodnich praca w znacznym stopniu opiera się na efektywnej komunikacji i dobrym dostępie do informacji — dodaje Katarzyna Tyszko, doradca w zakresie zarządzania PricewaterhouseCoopers.

Nie wiadomo, czy po integracji Polski z UE w naszym kraju wystarczy specjalistów, aby wypełnić nowe zapotrzebowania.

Jak dużo ich tutaj napłynie z Zachodu, może zależeć również od kodeksu pracy. Zbyt restrykcyjne przepisy dotyczące zatrudnienia zwiększą koszty angażu. Będzie to jednak dotyczyć zarówno Polaków, jak i cudzoziemców. Eksperci rynku pracy lubią w takim przypadku powoływać się na przykład Irlandii. Wprowadzenie liberalnych przepisów dotyczących zatrudnienia spowodowało napływ wysokiej klasy siły roboczej z innych krajów. Irlandczycy przestali wyjeżdżać za chlebem do Wielkiej Brytanii. Za to Brytyjczycy coraz częściej znajdują zatrudnienie w Dublinie.

— To, czy obywatele państw zachodnich będą przyjeżdżać do nas w poszukiwaniu pracy, w dużej mierze będzie zależeć od dochodów, jakie będą mogli uzyskać w naszych przedsiębiorstwach. Takie przeniesienie wiąże się z dużymi kosztami, często nie tylko finansowymi — podkreśla Jarosław Kołodziej.

Powroty i eurobiurokraci

Doradcy personalni sądzą, że do kraju zaczną wracać również Polacy, którzy zrobili kariery na Zachodzie.

— Znają oni polskie realia, a zarazem potrafią funkcjonować w warunkach charakteryzujących zachodnie firmy. Oni to spełnią rolę łącznika między kadrą krajową a zagraniczną —podkreśla Katarzyna Tyszko.

Takie osoby będą bardzo poszukiwane, ponieważ sprawa komunikacji staje się czynnikiem, który ma coraz istotniejszy wpływ na funkcjonowanie firmy.

Fachowcy przewidują również, że w początkowym okresie naszego członkostwa w UE z pewnością uwidoczni się duża potrzeba zatrudniania kadry fachowców od biurokracji unijnej. Dotyczy to głównie firm, które będą chciały mieć dobre rozeznanie i wpływ na to, co dzieje się w Brukseli. Tego typu specjalistów od unijnej biurokracji nie da się wykształcić w trybie przyspieszonym.

— Chodzi głównie o wysokiej klasy „graczy” i ekspertów od układów unijnych. To są umiejętności, które zdobywa się w praktyce, a nie na uniwersytecie, czy na kursach. By je zdobyć, potrzeba lat doświadczenia — mówi Jarosław Kołodziej.

Państwo szykuje posady

Można spodziewać się również napływu fachowców do branż, które jeszcze nie zostały poddane regułom normalnej gry rynkowej. Chodzi głównie o sektory gospodarki podporządkowane administracji państwowej.

— Można wymienić tutaj służbę zdrowia, transport w wymiarze międzynarodowym, polskie koleje oraz infrastrukturę techniczną państwa — podsumowuje Jarosław Kołodziej.

Jednak w sektorach, w których konkurencyjność jest uznawana za bardzo dużą, Polacy nadal będą zajmować kluczowe stanowiska.

— Tak z pewnością będzie w przypadku branży internetowej. Umiejętności naszych kadr są całkowicie porównywalne z poziomem reprezentowanym przez zachodnich specjalistów z tego sektora — podkreśla Jarosław Kołodziej.

Usługi do wzięcia

Obok fali wysokiej klasy specjalistów i menedżerów, którzy zaczną szerokim strumieniem napływać do naszego kraju po jego przystąpieniu do Unii, można się spodziewać również przyjazdu przedsiębiorców z sektora usług. Szczególnie branża gastronomiczna będzie znacznie szerzej reprezentowana przez restauratorów francuskich czy włoskich właścicieli pizzerii.

— Brakuje u nas także wielu usług, do których są przyzwyczajeni obywatele Unii Europejskiej, na przykład pralni z dostawą do domu czy przedszkoli działających po godzinie 18 — zauważa Katarzyna Tyszko.

Chleba nie odbiorą

Specjaliści rynku pracy podkreślają, że napływ cudzoziemców nie wpłynie na wzrost bezrobocia wśród kadr polskich fachowców. Z pewnością na stanowiskach, które będą mogli objąć Polacy, obcokrajowcy nie będą zatrudniani. Choćby z tego względu, że koszty sprowadzenia pracownika czy menedżera są znacznie wyższe niż angaż krajowca.

— Posiadamy dużą rzeszę doskonałych specjalistów, którzy nie odbiegają swoimi kwalifikacjami od tego, co prezentują obywatele państw zachodnich — podkreśla Katarzyna Tyszko.

Grzegorz Zięba

[email protected] tel. (22) 611-62-17