W środowy poranek notowania ropy wahają się w wąskim zakresie po tym jak wtorkową sesję ropa zakończyła na najniższym poziomie od lipca. W ciągu minionych czterech sesji surowiec potaniał o ponad 7 proc. mimo tego, ze alians OPEC+ zapowiedział w zeszłym tygodniu dalsze cięcia w wydobyciu. Tymczasem tym deklaracjom sprzeciwiają się doniesienia o bliskim rekordzie dostaw ropy pochodzącej ze Stanów Zjednoczonych. Zbliżają się one do poziomu 6 mln baryłek dziennie.
Dodatkowym czynnikiem osłabiającym wycenę ropy okazał się wtorkowy raport Amerykańskiego Instytutu Naftowego (API) o zmianie stanu zapasów surowca w USA. Podczas gdy spodziewano się ich spadku w ubiegłym tygodniu o 2,3 mln baryłek, te zwiększyły się o 0,59 mln baryłek.
Dzisiaj zaprezentowany zostanie konkurencyjny raport EIA. W jego przypadku prognoza zakłada zmniejszenie zapasów o 2,3 mln baryłek.
W godzinach porannych kontrakty terminowe na ropę Brent w dostawach na luty oscylowały w pobliżu 77,21 USD za baryłkę notując praktycznie brak zmiany. Z kolei futures na amerykańską odmianę WTI w styczniowych rozliczeniach kształtowały swoją wycenę na poziomie 72,30 USD/b.