Kontrakty terminowe na ropę globalnego benchmarku Brent, z opcją dostawy we wrześniu zyskują w poniedziałkowy poranek około 0,2 proc. i oscylując na poziomie 85,18 USD za baryłkę. Z kolei sierpniowe futures na amerykańską odmianę WTI zyskują w granicy 0,3 proc. kształtując wycenę na pułapie 82,42 USD/b.
W minioną sobotę podczas wiecu w Pensylwanii postrzelony został były prezydent USA Donald Trump. W oczach wielu ekspertów, nieudany zamach zwiększył jego szansę na reelekcję, co umocniło m.in. dolara. Sam w sobie ten czynnik nie byłby specjalnie korzystny dla ropy, gdyż z uwagi na fakt, że jest ona w dolarach wyceniana, oznaczałby jej podrożenie dla większości kupujących.
Inwestorzy mierzą się jednak ze wzrostem niepewności geopolitycznej, do której dokładane są kolejne elementy, a pozostałe, jak konflikt na Bliskim Wschodzi, ataki na szlaku transportowym przez Morze Czerwone pozostają stale w grze.
W rezultacie istnieją uzasadnione obawy o przyszłą podaż, zaś część prognoz sugeruje wzrost popytu w kolejnych miesiącach. Są to więc czynniki wspierające notowania ropy, a przynajmniej nie pozwalające na ewentualną większą korektę wyceny.
Problematyczne nadal za to pozostają Chiny, których gospodarka wykazuje wyraźne symptomy spowolnienia. Tymczasem obok USA, Państwo Środka jest największym konsumentem ropy naftowej.