W październiku ubiegłego roku 11 proc. firm twierdziło, że grozi im bankructwo. Obecnie jest to realna obawa 22 proc. przedsiębiorców – wynika z badania rejestru dłużników BIG Info Monitor. W I kwartale tego roku niewypłacalność dotknęła blisko 520 firm – to o niemal 120 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem 2020 r. Ponad 350 upadłości zostało ogłoszonych w formie uproszczonego postępowania, bez konieczności rejestracji w sądzie. Największą dynamikę upadłości notuje branża transportowa, gdzie jest ich aż o 230 proc. więcej niż rok temu, w dalszej kolejności są usługi (220 proc.), rolnictwo i handel (150 proc.). W budownictwie było o 80 proc. więcej przypadków niewypłacalności, a w przemyśle o 35 proc.
Przedsiębiorcy masowo zawieszają działalność swoich firm. Tylko w pierwszych trzech miesiącach tego roku zrobiło tak 49 tys. podmiotów, o 21 proc. więcej niż w pierwszym kwartale 2020 r. i o ponad 100 proc. więcej niż w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2019 r.
– Jeśli ten trend się utrzyma, w tym roku liczba zawieszonych działalności sięgnie rekordowego poziomu od 200 tys. do nawet 250 tys. firm. Problem najbardziej dotknie szeroko rozumianą branżę usługową – mówi Tomasz Starzyk, ekspert firmy Dun&Bradstreet.
Przedsiębiorcy widzą ryzyko upadłości własnej firmy. Ponad połowa dostrzega też rosnące prawdopodobieństwo bankructwa swoich kontrahentów.
– Aż 60 proc. przedsiębiorców jest przekonanych, że poważne kłopoty kontrahentów są niebezpieczne dla ich biznesów. Twierdzą tak wszystkie firmy, bez względu na branżę, wielkość czy liczbę zleceniodawców. Sytuacja jest obecnie na tyle zmienna i trudna, że szybkie działanie wobec dłużników, które zawsze jest ważne, nabrało szczególnego znaczenia. Firmy bankrutują, wiele z nich ogłasza upadłość. W takich okolicznościach odzyskiwanie należności jest trudne – mówi Halina Kochalska, ekspert BIG Info Monitor.