Odsetek osób bezrobotnych się nie zmniejsza, mimo że popyt na pracowników wciąż rośnie. Taki wniosek można wysnuć z szacunkowych danych ministerstwa pracy za lipiec. Wynika z nich, że w ubiegłym miesiącu stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 7,1 proc., a więc tyle samo co w czerwcu. Przy tej okazji ministerstwo pochwaliło się, że stopa bezrobocia jest na poziomie najniższym od lat 90. Ale bardziej wnikliwa danych pokazuje, że sytuacja wcale nie jest taka kolorowa. Po raz pierwszy od lat odsetek bezrobotnych w lipcu nie był niższy niż w czerwcu (letnie miesiące to tradycyjne miesiące spadającego bezrobocia z uwagi m.in. na prace sezonowe).

— Jeżeli GUS potwierdzi szacunki ministerstwa pracy, dane za lipiec okażą się przełomowe dla krajowego rynku pracy i będzie to ważny moment w cyklu gospodarczym. W danych odsezonowanych mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją — po raz pierwszy od przeszło czterech lat zaobserwowaliśmy wzrost stopy bezrobocia rejestrowanego. To sygnał, że zbliżyliśmy się do granicy bezrobocia, wyznaczonej przez bezrobocie strukturalne [niedopasowanie oczekiwań/ wymagań pracodawców i pracowników — red.] — mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.
Odsezonowany ewenement
Ostatni raz bezrobocie nie spadło między czerwcem a lipcem w 2012 r., a więc w szczycie kryzysu finansowego w strefie euro, gdy firmy ze strachu ograniczały skalę aktywności. Z szacunków SpotData wynika, że kiedy z danych usunie się efekty zmian sezonowych, to ostatni raz stopa bezrobocia nie spadła z miesiąca na miesiąc we wrześniu 2013 r. Wtedy polska gospodarka bardzo powoli wychodziła z dołka koniunktury. Co się zatem stało w lipcu 2017 r.?
Ciężko to zjawisko tłumaczyć rezygnacją firm z zatrudniania. Większość badań wskazuje, że są chętne do przyjmowania pracowników. Z badań GUS wynika, że w przetwórstwie przemysłowym prognozy zatrudnienia były w lipcu najwyższe od marca 2008 r. W usługach, takich jak handel, gastronomia, hotelarstwo czy transport, prognozy zatrudnienia w ostatnich miesiącach obniżyły się w porównaniu z huraoptymistycznym początkiem roku, ale wciąż są pozytywne.
Zatrzymanie spadku bezrobocia można więc wyjaśnić na dwa sposoby. Albo jest to tzw. szum w danych, czyli przejściowe zjawisko, które nie ma wpływu na trendy, albo firmy trafiły na ograniczenia w podaży pracowników i nie są w stanie znaleźć wśród bezrobotnych osób zdolnych do pracy na oferowanych stanowiskach. Jeżeli trafiona jest druga diagnoza, to wkrótce powinno dojść do silnego przyspieszenia wynagrodzeń, bo pracownicy przestają bać się bezrobocia. Teoretycznie...
Teoria teorią
— Wciąż mamy wysoki popyt na pracę i dużo ofert. Teoretycznie powinno to ciągnąć płace do góry. Gdybyśmy byli np. Czechami, to obecna sytuacja na ryku pracy przełożyłaby się na wyraźne przyspieszenie płac, ale w przypadku Polski istotne znaczenie ma relatywnie duży napływ imigrantów, których nie obejmują statystyki dotyczące bezrobocia rejestrowanego. Napływ pracowników z zagranicy zmniejsza presję płacową — mówi Jakub Borowski.
Z wyliczeń ekonomistów Credit Agricole wynika, że średnioroczna dynamika wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw w tym roku wyniesie 5,2 proc. W samym trzecim kwartale będzie to 5,3 proc., a w czwartym 5,6 proc. Nieco wyższe prognozy przedstawia Societe Generale: wzrost płac w tym roku wyniesie 5,5-6 proc., a w przyszłym przyspieszy jeszcze bardziej, do 8-9 proc. Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale, wyjaśnia, że jest to pochodna dwóch czynników. Po pierwsze, obniżenia wieku emerytalnego i konieczności zatrudniania nowych pracowników, co z reguły wymusza na pracodawcach oferowanie wyższych płac. Po drugie… napływu pracowników z Ukrainy.
— Ta grupa zarabia w Polsce stosunkowo mało. Co więcej, po zniesieniu wiz Ukraińcy mają możliwość podjęcia pracy w innych krajach. W związku z tym, ich żądania płacowe mogą wzrosnąć. Mówi się nawet o 20-30 proc. — argumentuje Jarosław Janecki. Zwraca uwagę na jeszcze jeden wyjątek od reguły, tym razem związany z granicą bezrobocia.
— Przy założeniu, że odczyt GUS potwierdzi szacunki ministerstwa, w stopie bezrobocia za lipiec można teoretycznie upatrywać granicy bezrobocia. Natomiast jest jeden czynnik, który wyróżnia ten rok od pozostałych. To obniżenie wieku emerytalnego od października. Stopa bezrobocia w dalszej części roku będzie zależała od tego, jakie decyzje podejmą osoby uprawnione do pobierania świadczeń — mówi Jarosław Janecki.