1. MIEJSCE WOJEWÓDZTWO PODLASKIE - FERMA SIKORY - AGROCENTRUM
Firma rozpoczęła działalność w 1992 r. Dziś to grupa spółek powiązanych kapitałowo i właścicielsko, która jest zarządzana przez jedną rodzinę i ma 100 proc. kapitału polskiego. W zarządzaniu Adama Pietruszyńskiego wspierają jego rodzice, a także rodzeństwo i krewni. Działalność firmy jest wielokierunkowa, obejmuje sprzedaż nawozów, środków ochrony roślin, materiału siewnego i maszyn rolniczych, a także zaopatrywanie rolników w części zamienne. Świadczy także usługi serwisu maszyn rolniczych, ponadto skupuje i sprzedaje płody rolne.
Własna produkcja roślinna spółki odbywa się na powierzchni ponad 1500 ha. Firma ma też własną farmę drobiarską, własną flotę transportową oraz stację paliw. W swoich punktach handlowych oferuje artykuły ogrodnicze, a nawet usługę projektowania terenów zielonych.
– Mamy też gospodarstwo służące do produkcji rolnej a także do testowania własnych pasze i nawozów, które produkujemy – mówi Adam Pietruszyński, prezes spółki.
Agrocentrum to przede wszystkim duża firma, która ma około 5 proc. udziału w krajowym rynku pasz.
– Nasze produkty są poddawane ciągłym kontrolom jakości. Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko stosowania niedopuszczonych przez służby weterynaryjne surowców, bo to oznaczałoby możliwość natychmiastowego wycofania z rynku naszych wyrobów paszowych, a także wyprodukowanego na ich bazie mięsa, mleka i innych produktów rolnych. Mogłaby się pojawić nawet groźba zamknięcia naszych zakładów – tłumaczy prezes Agrocentrum.
W ostatnich dwóch latach krajowy rynek rolny przezywa wstrząsy. Rolnicy są niezadowoleni – wielu z nich postawiło na skup z myślą o zarobku, ale przez napływ tanich produktów z Ukrainy i niespodziewany spadek cen stracili dużo pieniędzy. Agrocentrum od lat wyznacza także wysokie ceny skupu, bo zależy jej na pozyskiwaniu jak największej ilości zbóż i kukurydzy, a tylko ceną może zachęcać rolników do uprawy.
– Tak bywa w biznesie. My również zapełniliśmy elewatory zbożami skupionymi po wyższych cenach, które magazynujemy, ale jest ryzyko, że możemy na tym stracić. Skupujący, myśląc o zarobku, na własne ryzyko skupili płody rolne i mają pretensję, że ceny rynkowe spadły. My również zapłaciliśmy wyższe ceny za skupione plony – opowiada Adam Pietruszyński.
Podkreśla, że jest zwolennikiem twardego trzymania w ryzach importu produktów rolnych z Ukrainy. W jego ocenie należałoby też wprowadzić wzmożone kontrole jakości wwożonego ziarna i system kaucyjny na granicy.