Tamto silne wykupienie, takie jak na lokalnej górce w styczniu 2021, w styczniu 2023 r. oraz tuż przed wybuchem pandemii, rzeczywiście okazało się trafnym sygnałem ostrzegawczym. Indeks MSCI Emerging Markets od ostatniej górki osunął się już prawie o 9 proc., przy okazji niwecząc próby odreagowania na rodzimej giełdzie.
Dobra wiadomość jest taka, że oscylator RSI dla tego indeksu jest już o krok od strefy wyprzedania. Tak błyskawiczne schłodzenie najbardziej spośród wszystkich przypadków przypomina podobny okres z początku 2023 r. Proces schładzania rozbudzonych nadziei wygląda, przynajmniej na razie, niemal identycznie, podobnie zresztą jak proces dochodzenia do tego przegrzania. Gdyby ta prosta analogia miała być trafną wskazówką, to niebawem schładzanie powinno dobiec końca i nadejdzie czas na ruch w drugą stronę. Nie wiadomo, czy ten prosty scenariusz się sprawdzi - ryzyko jest takie, że w innych historycznych przypadkach proces schładzania nastrojów bywał dużo głębszy - ale z pewnością przydałby się naszemu rodzimemu rynkowi. Indeks WIG20, który na ogół jest wrażliwy na impulsy z emerging markets, obecnie jest na poziomach poniżej 2200 pkt, a więc technicznego wsparcia.
Reasumując, po euforii z września wywołanej przez zapowiedzi stymulacji chińskiej gospodarki przyszedł czas na typowe schłodzenie nastrojów, a miejsce fascynacji Chinami zajęły obawy przed mocnym dolarem i polityką przyszłego prezydenta Donalda Trumpa. Podobne zjawisko obserwowaliśmy w pierwszych miesiącach 2023 r., kiedy po euforycznych oczekiwaniach mocnego ożywienia w Chinach potem rynki emerging markets przeżyły korektę, która na razie wygląda zadziwiająco podobnie do obecnej.