Sędzikowski powiedział, że rezygnację złożył w piątek. Chce odejść z końcem roku. Zwrócił uwagę, że w programie ratowania Kompanii Węglowej nie doszło do realizacji trzeciego etapu, budowy Nowej Kompanii Węglowej, która miała pozwolić na głębszą restrukturyzację i wejście kapitałowe inwestorów.

- To nie nastąpiło. Nie chcę nikogo krytykować, a jedynie podkreślić, że realizacja programu wymaga akceptacji i decyzji właściciela. Bez tego trudno jest zarządzać spółką – mówi Sędzikowski w rozmowie opublikowanej na rp.pl.
Jego zdaniem, nie ma powodów, aby Kompania Węglowa występowała o ogłoszenie upadłości. Spółka rozmawia z TF Silesia i bankami o finansowaniu, potrzebuje 700 mln zł do grudnia.
O możliwej rezygnacji Sędzikowskiego, który Kompanią Węglową kierował od grudnia, Puls Biznesu pisał już pod koniec sierpnia. Szef Kompanii Węglowej miał wówczas poinformować pisemnie o swoim zamiarze ministerstwo skarbu.
— Umawiał się na pracę przy restrukturyzacji KW, a rząd miał się zająć poszukiwaniem inwestorów. Tymczasem inwestorów nadal nie ma, a on — zamiast pracować na Śląsku — spędza czas w Warszawie na negocjacjach z energetyką, która robi, co może, by nie wziąć udziału w tym procesie — tłumaczyło wówczas nasze źródło zbliżone do resortu skarbu.