Politycy obiecali przekazać stoczniom około 200 mln zł. Pieniędzy jednak nie ma. Alternatywą jest wejście inwestora.
Ważą się losy Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej Nowa (SSN). Pierwszej z nich Zbigniew Kaniewski, były minister skarbu, obiecał 80 mln zł dokapitalizowania. SNN ma natomiast podwyższyć kapitał o 180 mln zł. Środki otrzyma od Agencji Rozwoju Przemysłu. Problem w tym, że agencji brakuje na ten cel 90 mln zł.
Gruszki na wierzbie...
— Minister Jacek Socha obiecał nam, że jeszcze w tym tygodniu otrzymamy pieniądze. Wspomniał, że są pewne problemy techniczne i formalne, ale nie wyjaśnił, jakie — mówi Jerzy Lewandowski, prezes Stoczni Gdynia.
Problem jest jeden — skarb państwa nie ma wystarczających środków, by zaspokoić roszczenia i stoczni, i ARP.
— Być może uda się dokapitalizować agencję, by przekazała środki Stoczni Gdynia. Warto jednak zastanowić się, czy podwyższenie kapitału przez państwo ma sens. 80 mln zł nie rozwiązuje problemów stoczni. Za parę miesięcy nie będzie po nich śladu — uważa ekspert zbliżony do resortu skarbu.
Pieniądze stocznia ma przeznaczyć m.in. na spłatę długów i wynagrodzeń. Dariusz Adamski, szef stoczniowej Solidarności, uważa, że warto wrócić do pomysłu wsparcia spółki przez armatorów. Chcieli oni kupić jej akcje, przekazać 100 mln USD na produkcję. Politycy źle ocenili pomysł. Czy wrócą do niego — nie wiadomo.
...i złote góry
Zaangażowanie państwa w przejęcie Stoczni Gdynia skutkuje natomiast ograniczeniem środków dla nowej stoczni. Poprzedni rząd zapewnił, że ma już 30 mln zł dla ARP, by SSN mogła kupić majątek po upadłej Porcie Holding.
— Z tych środków 20 mln zł mamy pożyczyć Stoczni Gdynia — mówi Arkadiusz Krężel, prezes ARP.
Andrzej Stachura, prezes SSN, zachowuje służbowy optymizm. Jego zdaniem, nie będzie problemów z otrzymaniem pieniędzy na zakup majątku. Przypomina, że ARP otrzymała wcześniej od skarbu państwa 230 mln zł i ta kwota wystarczy na zakup części majątku. Nieoficjalnie mówi się, że wartość transakcji może sięgnąć 300 mln zł.