Sprawy frankowe nabrały rozpędu

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2023-11-29 20:00
zaktualizowano: 2023-11-30 20:00

W mniejszych miastach procedowanie spraw frankowych może trwać mniej niż rok, w największych są dłuższe kolejki. Ale sprawność sędziów rośnie.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • ile się czeka w sądach w miastach wojewódzkich na rozprawę i wyrok,
  • od czego zależy czas rozstrzygania sprawy,
  • dlaczego sąd w Warszawie jest najbardziej zakorkowany.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dane z sądów okręgowych w miastach wojewódzkich świadczą, że procedowanie spraw frankowych w wielu miejscach idzie sprawnie. Np. w Toruniu jest duża szansa na rozprawę w ciągu sześciu miesięcy oraz wyrok w ciągu roku. W Olsztynie wyznaczenie pierwszej rozprawy trwa od trzech do 20 miesięcy. Rozpiętość jest duża, ponieważ do pracy w I Wydziale Cywilnym tego sądu niedawno trafiło kilku nowych sędziów.

– Z uwagi na to, że referaty nowych sędziów są dopiero w trakcie budowy, aktualnie mają oni możliwość wyznaczania znacznie bliższych terminów rozpraw niż sędziowie, którzy mają w swoich referatach prawie 400 spraw będących w toku – mówi Marta Banaś-Grabek, rzeczniczka prasowa sądu w Olsztynie.

Zanim jednak sąd wyznaczy pierwszą rozprawę musi wykonać kilka innych czynności – w ciągu 21 dni odpis pozwu trafia do pozwanego, który ma 30 dni na odpowiedź. Zatem jeżeli sędzia nie podejmuje kolejnych czynności, to może wyznaczyć pierwszą rozprawę dopiero po dwóch miesiącach.

- Obecnie terminy te są najczęściej wyznaczane na I kwartał 2024 r. Liczba pozwów w sprawach frankowych w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy wzrasta w stosunku do analogicznych okresów w latach poprzednich, przy jednoczesnym skróceniu okresu trwania postępowań w tych sprawach – informuje Karolina Halagiera, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

W rzeszowskim Sądzie Okręgowym pierwsza rozprawa jest po sześciu-dwunastu miesiącach - i często jest ostatnią. Sędziowie - jeśli się na to decydują - przesłuchują świadków na piśmie i wydają wyrok.

Większe kolejki w dużych miastach

W Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga terminy rozpraw we wszystkich kategoriach wyznaczane są nawet na koniec 2024 r. W katowickim sądzie w pierwszej kolejności rozpatrywane jest zabezpieczenie wraz z ewentualnym zażaleniem, co trwa od dwóch do czterech miesięcy. Po tym etapie trwa wymian pism między stronami, która trwa trzy-sześć miesięcy, a następnie przesłuchuje się pisemnie świadków, o ile jest to możliwe.

"Obecnie referaty zawierają od 270 do 465 spraw, co oznacza, że czas oczekiwania na rozprawę wynosi kilka do kilkunastu miesięcy“ – informuje biuro prasowe sądu.

W Kielcach rozprawa wyznaczana jest średnio po sześciu miesiącach, z wyprzedzeniem wynoszącym od czterech do sześciu miesięcy. Sąd ten zakończył już 93 proc. spraw, które wpłynęły w 2020 r. oraz 54 proc. spraw z 2021 r.

Nawet przybliżonych danych nie udało się uzyskać od sądów w Łodzi oraz w Krakowie. W tym drugim przypadku sąd poinformował, że wyznaczenie rozprawy trwa co najmniej kilka miesięcy, a jeśli trwa to dłużej z uwagi na wymianę pism czy pisemne przesłuchiwanie świadków, to sprawa kończy się na pierwszej rozprawie. Spora kolejka jest we Wrocławiu.

- Można przyjąć, że termin pierwszej rozprawy wyznaczony jest średnio po ok. półtora roku od wpływu sprawy do nawet trzech lat. Natomiast średni termin rozpoznawania tych spraw można oszacować na od dwóch do pięciu lat – mówi Sylwia Jastrzemska, rzeczniczka prasowa sądu we Wrocławiu.

- Złożyłam pozew do Sądu Okręgowego we Wrocławiu w czerwcu i w lutym będę mieć rozprawę, ale miałam szczęście, bo trafiłam na nowego sędziego. Poza tym, obciążenie sędziów jest bardzo duże – na jednego przypada 400-500 spraw – mówi Agnieszka Sobczyk, radczyni prawna reprezentująca frankowiczów.

Tymczasem obłożenie sędziów sprawami rośnie - i to nie tylko frankowymi.

- W ostatnich latach liczba spraw, którymi zajmują się sędziowie, wzrosła kilkukrotnie, co nie pozwala na normalną pracę. Skutkuje to tym, że terminy są bardzo odległe. W moim odczuciu franki są ostatnią kategorią jeśli chodzi o ważność spraw. Wydaje mi się, że ważniejsze są sprawy o rozwód, sprawy o zadośćuczynienie czy normalne sprawy cywilne. Gdy wydaje się zabezpieczenie o alimenty lub o to, z którym rodzicem dziecko ma przebywać, to wydaje się to pilniejsze – mówi Joanna Ciesielska-Borowiec, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Ona sama wyznacza rozprawy na trzy-cztery miesiące do przodu, a gdy się nie da, to informuje, w którym kwartale roku będzie zajmować się rozpatrywaniem danego pozwu.

- W moich sprawach do wydania wyroku I instancji mijają z grubsza dwa lata. Nie da się wydawać dziesięciu wyroków w ciągu miesiąca, bo sędzia nawet nie dałby rady przeczytać akt – mówi Joanna Ciesielska-Borowiec.

Warszawiacy czekają najdłużej

Wciąż ogromna kolejka utrzymuje się w tzw. wydziale frankowym w Warszawie. Ale nie może być inaczej, skoro na jednego sędziego przypada 1500-1600 spraw. To efekt tego, że długo ten sąd był preferowany przez frankowiczów ze względu na ukształtowane orzecznictwo – przyznawał m.in. zabezpieczenia pozwalające na niepłacenie rat jeszcze przed czerwcowym wyrokiem TSUE. W Warszawie są też siedziby banków, co pozwalało na pozywanie ich właśnie w tym sądzie. To się jednak zmieniło od 1 kwietnia – aby rozładować kolejkę zdecydowano, że frankowicze mogą składać pozwy tylko w miejscu zamieszkania.

- Najdłużej na wyznaczenie terminu oczekuje się w tzw. wydziale frankowym w Warszawie. Czasami zdarzają się terminy wyznaczające rozprawę na 2025 r. Jako kancelaria już od 2019 r. rekomendowaliśmy naszym klientom pozywanie banków według sądu właściwego dla miejsca zamieszkania konsumenta, a nie siedziby banku. Przewidywaliśmy, że skoro większość banków ma siedziby w Warszawie, to sprawy będą w tym sądzie trwały dłużej – mówi Wojciech Bochenek, radca prawny współpracujący z Votum.

Wciąż ogromna kolejka utrzymuje się w tzw. wydziale frankowym w Warszawie. Ale nie może być inaczej, skoro na jednego sędziego przypada 1500-1600 spraw.

Wyrok w I instancji nie oznacza także, że ten etap sprawy się zakończył. Jeżeli jedna ze stron chce się odwołać, to składa wniosek o uzasadnienie wyroku i czeka.

- Zdarzyło mi się zdarzyło czekać w Warszawie na uzasadnienie wyroku dziewięć miesięcy – mówi Agnieszka Sobczyk.

Ale sędziowie w całej Polsce robią się coraz bardziej sprawni w rozstrzyganiu spraw frankowych. W przypadku spraw prowadzonych przez Votum przez pierwsze dziesięć miesięcy tego roku posiedzenia, na których zapadł wyrok stanowiły już 41,9 proc. wszystkich w I instancji, choć rok temu było to 28,9 proc. Także w II instancji ten odsetek wzrósł z 47,4 do 56,3 proc. Z danych z całego rynku wynika także, że liczba wydawanych wyroków rośnie – w III kwartale 2023 r. zapadło ich 3058, czyli o 47 proc. więcej niż rok wcześniej. 96 proc. z nich było korzystne dla frankowiczów, a w II instancji odsetek ten wynosił 99 proc.

- Czasami udaje się zamknąć sprawę w rok i to nawet wyrokiem prawomocnym. Zależy to od sądu, ale również od sędziego. Według naszych obserwacji w Polsce taka sprawa trwa średnio ok. dwóch lat w obydwu instancjach – mówi Wojciech Bochenek.