Stratedzy tracą cierpliwość do Chin

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2023-06-20 20:00

Wzrost gospodarczy Państwa Środka pozostawia wiele do życzenia, a rządzący ku rozczarowaniu ekspertów nie spieszą się z jego pobudzaniem.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie duże instytucje obniżyły oczekiwania wobec Chin
  • z czego wynika słabość gospodarki Państwa Środka
  • dlaczego ma ona duże znaczenie dla inwestorów w Europie
  • co może pomóc Chinom się odbudować
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W ostatnich dniach sypnęło pesymistycznymi prognozami największych banków inwestycyjnych dla chińskiej gospodarki. UBS, który do niedawna spodziewał się wzrostu PKB w 2023 r. na poziomie 5,7 proc., wyznaczył nowy cel na 5,2 proc. Największe zaskoczenie przyszło jednak wtedy, gdy Goldman Sachs - dotychczas największy optymista - uciął oczekiwanie z 6 do 5,4 proc. Stratedzy Standard Chartered obniżyli prognozę z 5,8 do 5,4 proc., a Nomury z 5,5 do 5,1 proc.

Miało być tak pięknie

W czwartek, 15 maja, Ludowy Bank Chin ogłosił obniżkę o 10 pkt baz. oprocentowania rocznych i pięcioletnich kredytów, tłumacząc to chęcią pobudzenia gospodarki. Inwestorzy zareagowali na te wieści pozytywnie: chętnie skupowali lokalne akcje oraz podbijali kurs juana. Indeks CSI 300 podniósł się o 1,6 proc., zaliczając największą dzienną zwyżkę od czterech miesięcy. Przedstawiciele dużych instytucji komentowali, iż nareszcie chiński rząd zaczął reagować na słabsze niż oczekiwano otwarcie gospodarki.

O tym, jak słabo jest rzeczywiście, dowiedzieli się niedługo później, gdy opublikowano dane gospodarcze z ubiegłego miesiąca. Produkcja przemysłowa urosła o 3,5 proc. r/r, w zgodzie z medianą oczekiwań analityków, przygotowaną przez agencję Bloomberg. Sprzedaż detaliczna była jednak zdecydowanie słabsza, niż się spodziewano, podobnie jak popyt na surowce i poziom inwestycji w dobra trwałe. W oczy rzuciła się też stopa bezrobocia wśród osób poniżej 24 roku życia, która sięgnęła rekordowych 20,8 proc.

Mimo że z perspektywy gospodarczej sytuacja jawiła się słabo, nie wprawiła inwestorów w smutek, a raczej utwierdziła ich w nadziei, że przedstawiciele Komunistycznej Partii Chin rozpoczną proces pobudzania gospodarki. Z dość dużą dozą pewności przewidywano, że w piątek, 16 czerwca, Rada Państwa przedstawi kompleksowy pakiet rozwiązań, które pomogą Chinom znowu rozwinąć skrzydła.

Dodatkowym wsparciem tych oczekiwań były doniesienia z rynku nieruchomości. W maju ceny nowych mieszkań w dużych miastach wzrosły tylko o 1 proc. m/m, a na rynku wtórnym spadły o 0,32 proc. r/r. Eksperci byli przekonani, że Chiny nie pozwolą sobie na taką słabość branży, która stanowi ponad 20 proc. PKB i napędza popyt na surowce.

Nadal czekamy
Nadal czekamy
Ogłoszenie odejścia od polityki “Covid Zero” w grudniu 2022 r. wywołało euforię na giełdach. Oczekiwano, że I kwartał 2023 r. będzie okresem przejściowym i dopiero w kolejnych trzech miesiącach nastąpi prawdziwe przebudzenie. Tak się jednak nie stało.
ALY SONG / Reuters / Forum

Nie tak prędko

Wydźwięk wystąpienia Rady Państwa był jednak zupełnie inny od oczekiwań. Rząd nie przedstawił jakiejkolwiek konkretnej propozycji stymulacji fiskalnej gospodarki. Wyjazd premiera Li Qianga, który jest przewodniczącym rządu, do Francji oraz Niemiec sugeruje, że nieprędko należy się spodziewać zmiany stanowiska.

Eksperci banku Goldman Sachs tłumaczą, że spadek liczby ludności, wysokie zadłużenie społeczeństwa oraz chęć ostudzenia rynku nieruchomości, publicznie wygłoszone przez prezydenta Xi Jinpinga, to główne powody, dla których wsparcie fiskalne nie jest tak duże, jak bywało.

- W obliczu słabych danych gospodarczych, mimo pełnego zniesienia restrykcji covidowych, wśród ekonomistów rosną oczekiwania nie tylko na stymulację fiskalną, ale również na kolejne obniżki stóp procentowych. Warto podkreślić, że w przeciwieństwie do trendów ogólnoświatowych, w chińskiej gospodarce nie występuje obecnie problem wysokiej inflacji. Ceny producentów spadają od IV kwartału ubiegłego roku, a odczyty inflacji konsumenckiej są bliskie zera. Presję na znaczące wsparcie może ograniczać tylko fakt, że oficjalny cel dla wzrostu PKB w tym roku jest na konserwatywnym poziomie około 5 proc - mówi Karol Ciuk, dyrektor zespołu zarządzania strategiami globalnymi Pekao TFI.

5proc.

Tyle według oficjalnych przewidywań Komunistycznej Partii Chin ma wynieść wzrost chińskiego PKB w 2023 r.

Do niedawna branża nieruchomości była motorem napędowym Państwa Środka, jednak bankructwo wielu deweloperów oraz szereg typowo spekulacyjnych zjawisk, takich jak sprzedaż mieszkań kilka lat przed ich budową czy masowy skup nieruchomości korzystający z dobrej dostępności kredytów, spowodował, że Chiny starają się być mniej od niej zależne. Stymulacja gospodarki ma być więc bardziej przemyślana i nakierowana na wybrane obszary. Eksperci nie mają jednak złudzeń, że bez wsparcia branży nieruchomości się nie obejdzie, jeżeli cel 5-procentowego wzrostu PKB ma zostać osiągnięty.

- Ceny nieruchomości spadają bardzo nieznacznie, natomiast aktywność inwestorska zamarła. Upadłości kolejnych deweloperów, czego koszt przerzucono na banki, doprowadziły do sytuacji, w której liczba nowych umów sprzedaży mieszkań spadła do połowy poziomu z 2021 r. Sprzedaż gruntów przez dekady była podstawowym źródłem przychodów dla samorządów chińskich. Działania powodujące ożywienie rynku nieruchomości to więc minimum, jakiego potrzebuje tamtejsza gospodarka. Istnieje zagrożenie, że dojdzie do kolejnej fali strachu, która zatrzyma sektor, i wpłynie na całą gospodarkę - mówi Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego w DI Xelion.

Wśród wskazywanych przez specjalistów potencjalnych działań mających pobudzić aktywność inwestycyjną są: zwiększenie wyceny obligacji samorządów, lepsze warunki finansowania w bankach państwowych oraz emisja celowych obligacji skarbowych. Na rynku nieruchomości w grę wchodzić mogą niższe oprocentowanie kredytów hipotecznych i lepsza dostępność kredytu dla klientów indywidualnych. Prawdopodobne są też bliżej nieokreślone stymulacje gotówkowe pobudzające konsumpcję sprzętu AGD i samochodów. Chodzi więc również o to, aby zwiększyć zapotrzebowanie na towary, które mniej chętnie są kupowane przez resztę świata w wyniku recesji.

Jak pod to zagrać

Z perspektywy inwestorów sytuacja Chin nie jawi się najlepiej. Obecnie jednym z niewielu pozytywnych skutków słabszego zachowania gospodarki Państwa Środka jest obniżka cen surowców, która pozwala państwom europejskim wyjść z inflacji. Kluczowa w tej kwestii jest jednak ropa, która - jak wskazuje wielu specjalistów - nie będzie tanieć w nieskończoność nie tylko dlatego, że kartel OPEC+ ograniczy podaż, ale również dzięki popytowi z Chin, który wbrew pozorom nie jest taki słaby.

- Chiny miały odpowiadać za połowę wzrostu popytu na ropę w 2023 r. Udział będzie zdecydowanie niższy, jednak prognozy nie są aż tak bardzo pesymistyczne. Jeżeli pojawiają się teraz jakiekolwiek pozytywne doniesienia, to dotyczą one właśnie surowców energetycznych. Krótkoterminowo wpływa na to fala upałów, natomiast jeśli spojrzymy na liczbę lotów wewnętrznych, to widać, że sytuacja stopniowo wraca do normy – dodaje Kamil Cisowski.

Mimo że kurs ropy spadł po braku ogłoszenia konkretnego planu stymulacji fiskalnej gospodarki Chin, o niego można być raczej spokojnym. Powody do zmartwień mają natomiast ci inwestorzy, którzy posiadają portfele z ekspozycją na metale oraz akcje spółek sprzedających dobra na rynku chińskim.

- Największą niewiadomą w obliczu słabości chińskiej gospodarki są ceny metali przemysłowych. Sektor budowlany ma ogromny udział w ogólnym zapotrzebowaniu na np. miedź. Inwestorzy zaczęli już dyskontować ewentualne wsparcie fiskalne. Z perspektywy europejskich inwestorów najważniejsze jest to, że import chiński nie wygląda dobrze. Jest to czynnik, który bezpośrednio wpływa na wzrost gospodarczy krajów takich, jak Polska oraz dotyka wielu sektorów giełdowych. Ciekawym przykładem jest branża dóbr luksusowych, która dla wielu europejskich giełd jest kluczowa, a mocno uzależniła się od chińskiego popytu – dodaje Kamil Cisowski.