Jesienią 2011 r. Waldemar Pawlak, minister gospodarki, zapowiedział, że jest za bezterminowym wydłużeniem działalności specjalnych stref ekonomicznych (SSE). W tym roku pojawił się pomysł, by znowelizować ustawę o strefach i oprócz wydłużenia załatwić kilka innych spraw. Najważniejszym problemem jest elastyczne potraktowanie zobowiązań inwestorów i umożliwienie im zatrudnienia do 20 proc. mniej pracowników, niż obiecali. Aż tak dobrze nie będzie, przynajmniej na razie.
Szybszy sposób
Powodem jest — jak wynika z informacji „Pulsu Biznesu” — opór Ministerstwa Finansów (MF), choć nie potwierdza tego resort gospodarki.
— Nie zaczęliśmy jeszcze tak naprawdę rozmawiać z MF. Chcielibyśmy do nowelizacji dołożyć kilka elementów, na przykład wpisać do zadań stref wspieranie przedsięwzięć innowacyjnych. Dlatego proponujemy, by wydłużyć do 2026 r. działalność wszystkich stref za pomocą 14 rozporządzeń strefowych — mówi Ilona Antoniszyn- -Klik, wiceminister gospodarki. Podkreśla, że nie można zwlekać.
— Inwestorzy już dziś wyliczają, że wchodzenie do SSE działających do 2020 r. się nie opłaca. Nie chcemy, żeby nam uciekli. Na nowelizację potrzebujemy trochę więcej czasu — ocenia Ilona Antoniszyn-Klik. Eksperci zgadzają się z tym argumentem.
— Dla inwestorów jest to sprawa istotna, wręcz decydująca o wyborze Polski. Nasi sąsiedzi — Czesi, Słowacy, Węgrzy i Rumuni — oferują zwolnienia podatkowe na określony czas nie w postaci SSE, tylko indywidualnych umów. Skoro otoczenie stosuje narzędzie podobne, ale bardziej elastyczne, to przedłużenie funkcjonowania stref jest bardzo istotne — podkreśla Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej SSE.
— To o tyle dobra wiadomość, że gdyby wydłużenie stref miało się odbyć przez zmianę ustawy, potrwałoby to co najmniej rok — przyznaje Marek Sienkiewicz z Deloitte.
Według Teresy Korycińskiej z Ministerstwa Gospodarki (MG), jest szansa, by rozporządzenia weszły w życie w dwa miesiące. Z opublikowanego jesienią 2011 r. badania Ernst & Young wynika, że tylko 49 proc. firm obecnych w SSE wykorzysta w pełni ulgę podatkową. 62 proc. z nich to mali i średni przedsiębiorcy.
Dla kogo zmiany
Nie wiadomo, czy wydłużenie stref będzie oferowane tylko nowym inwestorom, czy też wszystkim tym, którzy mają zezwolenia bez wpisanej daty obowiązywania (ostatnie dwa lata).
— Zależy, jak będzie napisany tekst rozporządzeń. Biorąc pod uwagę, że przedsiębiorcystandardowo mieli gwarantowane 15 lat zwolnień podatkowych, byłoby w porządku wobec firm, które odebrały ostatnio zezwolenia, by także je objęły nowe przepisy — ocenia Marek Sienkiewicz.
Gdy ostatnio w 2008 r. MG wydłużyło działanie stref tylko dla nowych zezwoleń, pojawiła się fala wniosków o wydłużenie zwolnień podatkowych dla firm ze starymi. Ponieważ MG odmówiło, kilku przedsiębiorców przymierza się do dochodzenia swoich praw w sądzie. To kolejny argument za tym, by nowe przepisy obowiązywały wstecz.
Krzyżyk i półśrodek
Eksperci są jednak rozczarowani brakiem nowelizacji.
— Jeśli MG poprzestanie na zmianie rozporządzeń i nie zajmie się kwestią dotyczącąelastycznego podejścia do zatrudnienia, to nie jest dobra informacja, bo kładzie krzyżyk na pewnej grupie inwestycji — ostrzega Marek Sienkiewicz. Wielu inwestorów nie potrzebuje tak wielu pracowników jak kiedyś, chociażby dlatego, że mają nowocześniejsze linie produkcyjne.
— To rozmontowanie większej zmiany na części. Przedłużenie do 2026 r. jest dobre samo w sobie, ale to niestety półśrodek, który nie rozwiązuje sprawy. Formuła wydawania zezwoleń na konkretny okres, 15-20 lat, bardzo zwiększyłaby atrakcyjność inwestycyjną Polski. Odświeżenie stref nada im ponownie blasu, ale za 5-6 lat będziemy w tym samym miejscu co dziś — ocenia Paweł Tynel z Ernst & Young.
77,2 mld zł Tyle na koniec września 2011 r. zainwestowały w specjalnych strefach ekonomicznych działające tam firmy...
58,5 tys. ...a tyle osób zatrudniały.