Dzisiaj ma się rozpocząć proces Bogdana Zielińskiego, byłego naczelnika I Urzędu Skarbowego w Częstochowie oskarżonego o branie łapówek. Jego historia była treścią niedzielnego wydania programu „Państwo w państwie” emitowanego przez Telewizję Polsat.
Dotychczas relacjonowała on problemy przedsiębiorców niszczonych przez urzędników. Tym razem pokazał, jak rozpędzona machina urzędnicza jest w stanie zniszczyć życie także urzędnikowi.
Dodajmy, tymi samymi siłami co przedsiębiorcom — prokuratorem Romanem Pietrzakiem z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach i Maciejem B., pseudonim „Gruby”, hołubionym przez prokuratora świadkiem koronnym. Świadkiem, który został już prawomocnie skazany na 7 lat więzienia za wymuszanie pieniędzy za zmianę składanych wcześniej kłamliwych zeznań.
Właśnie podczas wręczania pieniędzy za odwołanie zeznań w innej sprawie „Gruby” został zatrzymany w styczniu 2005 r. przez ekipę Krzysztofa Rutkowskiego. Prokuratorowi Romanowi Pietrzakowi nie przeszkadzało to jednak w oskarżeniu na podstawie jego zeznań kolejnej osoby dopiero w grudniu 2005 r.
— Dla mnie świadek koronny, który sprzedaje się za pieniądze, powinien stracić z automatu status. To jest sytuacja paradoksalna, że prokuratura brnęła dalej w mechanizm stworzony przez oszusta — podkreślał Krzysztof Rutkowski. Dodał, że właśnie prokurator Roman Pietrzak dostał od niego materiały ze sprawy, w której został wynajęty.
System działa źle
Dla Bogdana Zielińskiego działania prokuratora nie były jednak paradoksem. W areszcie spędził 17 miesięcy.
— Leczę się od wielu, wielu lat na pewną chorobę, która wymaga diety, wymaga leków. Miałem bardzo duże problemy, żeby je otrzymać. Pan prokurator nie chciał ich do mnie dopuścić — relacjonował Bogdan Zieliński. Zainteresował się natomiast jego synem Łukaszem. Miał on rzekomo przyjąć łapówkę w postaci samochodu. Sam utrzymuje, że testował go przed ewentualnym zakupem.
— Przyjechało po mnie ośmiu funkcjonariuszy ABW. Skuto mnie w kajdanki. Wyprowadzono na zewnątrz. Później zawieziono mnie od prokuratury, gdzie został mi przedstawiony zarzut. Po czym zostałem zwolniony, a pan prokurator bardzo szybko pojechał na sprawę taty do sądu, gdzie przedstawił informację, że tego samego dnia ja zostałem zatrzymany, więc jest to śledztwo rozwojowe i on wnioskuje o utrzymanie aresztu — wspominał Łukasz Zieliński.
— To było zrobione po to, żebym ja się przyznał do winy. Pan prokurator przez rok, trzymając mnie, niczego mi nie udowodnił. A że powiedziałem wprost, że ja tu umrę, a nie dam panu satysfakcji, to wykorzystał sytuację i zaczął nękać mojego syna — dodawał ojciec. Wnioski prokuratora o areszt zatwierdzał jednak sąd. Barbara Piwnik, była minister sprawiedliwości i sędzia prowadząca wiele ważnych procesów, krytycznie oceniła tę sytuację.
— Sąd jest obowiązany do wnikliwego badania całego materiału dowodowego. Także na etapie postępowania przygotowawczego, kiedy jest kwestia przedłużenia stosowania tymczasowego aresztowania. I oczywiście może to być sytuacja trudna, ale nie zwalnia to sądu od wnikliwości, która jest niezbędna. Świadek koronny i jego zeznania nie są jakimś dowodem nadzwyczajnym, ukoronowaniem dowodów. Więc trzeba być wyjątkowo ostrożnym — mówiła w programie.
Zwracała uwagę, że często na etapie postępowania przygotowawczego zapomina się o tym, że prokuratora, policja i ABW mają obowiązek badać i uwzględniać okoliczności przemawiające zarówno na niekorzyść, jak i na korzyść podejrzanego, tj. gromadzić materiał w sposób obiektywny.
— Nie przywiązywać się do jednej wersji i jednego świadka, którego by nie wiem jak polubili — podkreślała Barbara Piwnik.
Życie w zawieszeniu
W 2007 r. Bogdan Zieliński został zwolniony za kaucją. Do sądu wpłynął akt oskarżenia. Ale sąd nawet nie zechciał się nim zająć i odesłał z powrotem do prokuratury.
— Sąd po ocenie materiału dowodowego znalazł istotne uchybienia natury procesowej, dowodowej, polegające na tym, że nie została do końca zweryfikowana linia obrony pana oskarżonego — wyjaśniał Bogusław Zając z Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Reporterka Polsatu dopytywała Leszka Goławskiego, rzecznika Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, dlaczego nie przeprowadzono kilku zalecanych czynności — np. konfrontacji Bogdana Zielińskiego ze świadkiem koronnym czy kontroli urzędników Ministerstwa Finansów.
— Widocznie prokurator inaczej je zaplanował — odparł Leszek Goławski. A Bogdan Zieliński jest od siedmiu lat „podejrzanym” — takim ani winnym, ani niewinnym.
— Przez długi czas byłem na zasiłku dla bezrobotnych. Z taką osobą jak ja ludzie nie chcą rozmawiać. Sam zresztą czuję się obywatelem drugiej kategorii — skwitował swoją sytuację były naczelnik częstochowskiego urzędu skarbowego.