Uważaj, o czym marzysz i czego życzysz sobie i innym, bo twoje życzenia mogą się spełnić.
Nie wiem, czy zasadę tę znają przedsiębiorcy składający sobie i innym życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia i nadchodzącego Nowego Roku. Po ich lekturze wydaje się, że nie, a przynajmniej nie wszyscy. Bo co roku jest przecież to samo i życzenia bywają do siebie podobne. Są one bardziej lub mniej uszczegółowione, naznaczone akcentami charakteryzującymi branżę, w której przychodzi działać autorowi, ale wszystkie je, oczywiście znacznie generalizując, spiął w jednym lapidarnym zdaniu Janusz Filipiak, prezes Comarchu: na nowy rok życzę sobie (jak rozumiemy i innym) normalności w polskiej gospodarce. Zdanie wręcz banalne, ale doskonale oddające istotę problemu.
W dawnych Chinach
Jeżeli chiński mędrzec kogoś bardzo nie lubił, przesyłał mu życzenie, w istocie będące przekleństwem: obyś żył i pracował w ciekawych czasach. Bo cóż to oznacza „w ciekawych czasach”? Nieprzewidywalnych, pełnych zaskakujących wydarzeń, zwrotów akcji... A to jest pożądane, wręcz niezbędne w kinie akcji, ale niekoniecznie w życiu, a już z pewnością nie w działalności gospodarczej. Tu, jak nigdzie indziej, w cenie jest przewidywalność, powtarzalność procesów, stabilność przepisów i zasad funkcjonowania. Przedsiębiorcy chcą się nudzić, bo to oznacza, że wszystko idzie dobrze, jest pod kontrolą, a biznes się kręci.
Pochwała nudy
Wiedząc więc, o czym marzymy, mając świadomość, że nasze życzenia mają jednak — wbrew sformułowanej na wstępie zasadzie — niewielką szansę, by się ziścić, życzmy wszystkim spokoju, wręcz nudy. I, przerabiając chińskie przekleństwo: obyśmy żyli w nieciekawych czasach. Może przyszły rok będzie ich początkiem... No cóż, o czymś trzeba marzyć, bo co to za życie bez marzeń.