Jeszcze w połowie stycznia Henryk Baranowski, który od marca 2016 r. jest prezesem PGE, miał ochotę na reelekcję. Zgłosił się w konkursie, ale dwa tygodnie później rada nadzorcza ten konkurs zamknęła, nie podejmując żadnych decyzji. 6 lutego ogłoszono kolejny konkurs, a termin przyjmowania zgłoszeń upłynął 14 lutego. Wczoraj, w poniedziałek, otwarto koperty, co — zgodnie z przepisami giełdowymi — oznacza konieczność poinformowania rynku o ewentualnym braku koperty od kogoś z aktualnego zarządu.

Komunikat PGE mówi tylko o Henryku Baranowskim: „zarząd spółki powziął informację o decyzji Henryka Baranowskiego o rezygnacji z ubiegania się o wybór w następnej kadencji zarządu”. Nie ma komunikatów dotyczących pozostałych członków zarządu, co oznacza, że kandydują w konkursie. W zarządzie pracują dziś: Marek Pastuszko, wiceprezes ds. korporacyjnych, Wojciech Kowalczyk, wiceprezes ds. inwestycji kapitałowych, Paweł Śliwa, wiceprezes ds. innowacji, Emil Wojtowicz, wiceprezes ds. finansowych, Ryszard Wasiłek, wiceprezes ds. operacyjnych. Jedynym oficjalnym kandydatem na stanowisko szefa PGE jest Paweł Szypulski, dyrektor programowy Greenpeace Polska. To organizacja ekologiczna, która na zasadzie happeningu wykorzystała konkurs w PGE do nagłośnieniapostulatów dotyczących m.in. odejścia od węgla do 2030 r. i wycofania się z planów budowy odkrywki Złoczew.
Nieoficjalnie jednak już od końca zeszłego roku mówi się o mocnej kandydaturze Wojciecha Dąbrowskiego, prezesa zależnej PGE Energia Ciepła, wcześniej PGNiG Termiki, a jednocześnie byłego wojewody PiS.
PGE to największa polska firma energetyczna, a 57,39 proc. jej akcji należy do skarbu państwa. Nadzór nad firmą pełni dziś Jacek Sasin, który od końca zeszłego roku jest ministrem.