Sztuka grunt, nieważne jaka

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2014-06-13 00:00

Na mundialu naszych piłkarzy nie ma, zatem uwaga kibiców rozkłada się na drużyny obce.

Emocje piłkarskie nie powinny jednak zepchnąć całkowicie w kąt monitorowania występów zupełnie innej polskiej reprezentacji — do Parlamentu Europejskiego (PE), wybranej 25 maja.

None
None

Losy ekip czytelnie zdefiniowanych były oczywiste, zatem tylko je przypomnimy. Dominującą w PE chadecką grupę Europejskiej Partii Ludowej (EPP) zasiliło 19 europosłów PO oraz 4 z PSL. Podobnie oczywiste stało się członkostwo 5-osobowej reprezentacji SLD-UP we frakcji Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D). Wiadomo także, z kim będzie trzymała 4-osobowa ekipa Janusza Korwin-Mikkego. Kusili go nieznoszący siebie wzajemnie: Nigel Farage, lider brytyjskiej Partii Niepodległości, oraz Marine Le Pen, przewodnicząca francuskiego Frontu Narodowego. Nasz KNP dosiada się do Francuzów.

Podobnie jak w poprzedniej kadencji, z Brytyjczykami wiąże się natomiast PiS. Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR) istnieją i rosną w siłę. Delegaci Davida Camerona mają nad ludźmi Jarosława Kaczyńskiego przewagę tylko 20 do 19. Nic zatem dziwnego, że Ryszard Czarnecki jest kandydatem frakcji na jednego z czternastu wiceprzewodniczących PE. Sensacją w Brukseli staje się liczebność ECR — w tym momencie grupa liczy już 63 europosłów i spycha z tradycyjnego trzeciego miejsca liberałów, którzy mają szabel tylko 59. W dążeniu do liczebnego wzrostu ECR zbiera jednak grupki, których hasła są szkodliwe dla obiektywnego interesu Polski. Przyjęto m.in. 7-osobową ekipę Alternatywy dla Niemiec (AfD), która sprzeciwia się europejskim aspiracjom Ukrainy, sankcjom wobec Rosji za zabór Krymu oraz umowie handlowej UE z USA. Arytmetyka w PE prowadzi zatem do jeszcze większych absurdów, niż w polskim Sejmie.