Tauron to jedna z czterech państwowych grup wytwarzających i dystrybuujących prąd, obok PGE, Enei i Energi, przy czym ta ostatnia należy do grupy Orlenu. Tauron działa głównie na południu Polski, w tym na bardzo zaludnionym i uprzemysłowionym Śląsku, dzięki czemu jego wyniki finansowe są często trafnym obrazem gospodarki i energetyki w kraju. Taki obraz dają również opublikowane w czwartek wyniki pierwszego półrocza 2023 r.
- Wyniki czysto finansowe są dobre, ale operacyjne są słabsze, co wynika z ogólnej sytuacji w gospodarce – komentował Krzysztof Surma. wiceprezes Tauronu ds. finansowych.
W gospodarce widać spowolnienie
Na poziomie finansowym widać w pierwszym półroczu wzrost przychodów o jedną trzecią, do 23,3 mld zł, a zysku EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) aż o 82 proc., do 4,3 mld zł. Spadły jednak wolumeny w dystrybucji energii (o 5 proc., do 26 TWh) i sprzedaży energii (o 3 proc., do 15,4 TWh). Mniejsze było też wytwarzanie prądu – spadło aż o 22 proc., do 5,39 TWh).
Krzysztof Surma wyjaśniał, że słabsze wolumeny to efekt spowolnienie gospodarczego w Polsce widocznego w ostatnich dwóch kwartałach. Klienci zużyli o 5 proc. mniej energii niż przed rokiem, a to przekłada się na wyniki dystrybucji. Jednocześnie Polska znów stała się importerem energii, co odbiło się na wielkości produkcji w elektrowniach Tauronu.
- Nasze bloki, zwłaszcza węglowe dwusetki (najstarsze i najdroższe w działaniu, o mocy 200 MW – red.), domykają system i są wrażliwe na zmiany w poziomie importu – tłumaczył Krzysztof Surma.
W europejskim systemie źródła energii są uszeregowane pod względem kosztów wytwarzania i najdroższe elektrownie są najrzadziej przywoływane do pracy, dodatkowe może je też wypierać tańszy import. To wyjaśnia spadek produkcji w elektrowniach Tauronu.
Gotowi na NABE
W trakcie prezentacji wyników Tauronu większość pytań od analityków i dziennikarzy dotyczyła NABE, czyli projektu rządowej agencji, do której wszystkie grupy energetyczne wydzielą elektrownie węglowe po to, by móc bez obciążeń inwestować w zielone źródła. Pytania były trudne, ponieważ w minionym dniach politycy obwieścili, że powstanie NABE się prawdopodobnie opóźni, być może aż do początku 2024 r. Sensacją minionego tygodnia było też uchylenie strategii przez PGE, siostrzaną spółkę energetyczną, która najpierw ogłosiła szybszą dekarbonizację w oparciu o rychłe i nieuniknione powstanie NABE, a następnie, pod wpływem presji polityków, uchyliła te zapowiedzi.
- Uzyskaliśmy już wszystkie zgody korporacyjne, wiele warunków zawieszających operację zostało już spełnione, więc po stronie Tauronu większość czynności mamy już za sobą. Kluczowa jest teraz decyzja parlamentu odnośnie gwarancji dla instytucji finansowych. Wtedy dopiero NABE będzie mogła powstać – tłumaczył Krzysztof Surma.
Tymczasem parlamentarna droga ustawy dotyczącej NABE wciąż trwa, a przed nadchodzącymi wyborami posiedzeń Sejmu już nie zaplanowano. „Rzeczpospolita” podała w czwartek, że może dojść do zwołania dodatkowego posiedzenia Sejmu, jeszcze przed 15 października.
Dekarbonizacja bez dat
- Jak Tauron jest przygotowany na scenariusz, w którym tworzenie NABE kończy się niepowodzeniem? – pytali w czwartek analitycy.
Odpowiedź była wymijająca.
- Trzymamy kciuki z NABE, ponieważ umożliwi nam pełną transformację. proces legislacyjny odbywa się jednak poza spółką – podkreślał Krzysztof Surma.
A kiedy Tauron odejdzie od węgla?
- To kwestia NABE, więc liczymy na wydzielenie aktywów w możliwie szybkim terminie. Poza tym węgiel spalamy w segmencie ciepła, ale tu prowadzimy inwestycje. Precyzyjnej daty jednak nie podamy. Jest spójna z krajową strategią dekarbonizacji – mówił Krzysztof Surma.
Polska, wedle rządowych deklaracji, będzie mieć czynne kopalnie węgla aż do 2049 r.