Redukcja zapisów drobnych inwestorów jest niemal pewna. Ich zarobek wcale nie musi być mały
Dziś powinniśmy poznać ostateczną liczbę akcji Tauronu, na jaką zapisali się inwestorzy indywidualni. W sobotę resort skarbu wstępnie oszacował, że w ofercie wzięło udział ponad 200 tys. osób. To obiektywnie bardzo duży sukces dla niezbyt znanej wśród przeciętnych Polaków spółki, bo w przypadku majowej oferty rozpoznawalnego przez wszystkich PZU (limit wartości zapisu na osobę zbliżony) było to jedynie o 50 tys. zapisów więcej. To jednak właśnie udany debiut PZU na GPW (zarobek około 15 proc.) zachęcił Polaków do odpowiedzenia na apel ministra Aleksandra Grada o tworzeniu akcjonariatu obywatelskiego. Duża grupa inwestorów nie zrealizowała krótkoterminowego zysku i wciąż trzyma akcje ubezpieczyciela, licząc na jeszcze wyższe zyski w przyszłości w miarę postępującej restrukturyzacji spółki.
W transzy drobnych inwestorów może znaleźć się maksymalnie 25 proc. akcji Tauronu sprzedawanych przez MSP. Tak też najprawdopodobniej się stanie. Biorąc pod uwagę efektywną przeciętną wielkość zapisów z transzy drobnych inwestorów przy ofercie PZU (93 proc. limitu górnego), można szacować, że ci, którzy zapisali się na maksymalną liczbę akcji (za 9450 zł), kupią papiery za co najwyżej 6,6 tys. zł. Maksymalny limit pojedynczego zapisu może spaść z 13,5 tys. akcji do mniej niż 9,5 tys. walorów. Trudno jednak oczekiwać, aby pomimo 30-procentowej redukcji maksymalnych zapisów wielu drobnych inwestorów rzuciło się na walory energetycznej grupy na rynku wtórnym. Spora grupa po prostu sprzeda w pierwszych dniach notowań posiadaną mniejszą pulę akcji.
Nie oznacza to jednak wcale, że ich zarobek mierzony w złotych musi być mniejszy, niż się wcześniej spodziewali. Z zeszłotygodniowej ankiety przeprowadzonej przez "PB" wśród analityków i zarządzających wynikało, że rynek oczekuje na debiucie 10-procentowej przebitki przy cenie sprzedaży 67 gr za papier przed scaleniem akcji (70 gr to maksimum, dzisiaj MSP poda ostateczną cenę). Tymczasem w tym tygodniu sytuacja wygląda już nieco inaczej. Sondażowa duża przewaga kandydata rządzącej PO w wyborach prezydenckich stopniała do zaledwie 4,5 pkt proc. Za dwa tygodnie druga tura, w której każdy głos będzie na wagę złota. Jednocześnie zainteresowanie akcjami Tauronu wśród Polaków było większe, niż sądzili wcześniej eksperci. Trudno więc oczekiwać, aby raczej nieprzypadkowo ustawiony harmonogram oferty (debiut 30 czerwca, głosowanie 4 lipca) nie został wykorzystany. Tym bardziej że gra toczy się o wysoką stawkę. 200 tys. chwilowo niezadowolonych osób, z których każda przekona do swojego zdania kolejną osobę, to aż 2,5 proc. głosujących w pierwszej turze.
Sytuacja jest jednak delikatna, bo parametry oferty nie mogą być też ustawione tak, by rynkowy kurs okazał się na przykład 40 proc. wyższy od ceny sprzedaży. Pomijając ewentualne zastrzeżenia Najwyższej Izby Kontroli, krytyki o zbyt tanim sprzedawaniu majątku narodowego, na pewno nie oszczędziłaby PO polityczna opozycja. Tymczasem na horyzoncie są jesienne wybory samorządowe.
Potencjalny zarobek na akcjach Tauronu wzmagają zapowiedzi KGHM i CEZ o zakupie sporych pakietów akcji. CEZ chciał jeszcze w maju kupić od MSP większościowy pakiet Tauronu, płacąc po 1,09 zł za akcję. Znajomość rzeczywistych zamiarów KGHM i CEZ to zresztą klucz dla zachowania kursu Tauronu na GPW. Możliwe jest bowiem wywindowanie ceny w transzy instytucji i wyparcie z niej inwestorów finansowych, jak również skupowanie akcji na rynku wtórnym, w tym poprzez wezwanie. CEZ jest w grze, gdyż nie chce komentować sprawy "przed zakończeniem procesu nabywania akcji Tauronu". Tymczasem 10-procentowa przebitka od niezredukowanego zapisu za 9,4 tys. zł to wyraźnie mniej niż np. 20 proc. zysku od zapisu zredukowanego do 6,6 tys. zł.
Adrian Boczkowski




