Banki komercyjne są zdecydowanie liderami transformacji cyfrowej. Można powiedzieć, że to właśnie tam serce postępu technologicznego bije najmocniej. W krajach UE już 85 proc. banków oferuje aplikację mobilną. Jednocześnie klienci chętnie podążają za tymi zmianami. Widać, że usługi cyfrowe zostały dobrze przyjęte przez konsumentów. I nic dziwnego – wiele spraw można dzięki nim załatwić przez internet, za pomocą kilku kliknięć w aplikacji, zamiast wybierać się do oddziału. Według danych za 2024 r. w Polsce prawie 57 proc. osób w wieku 15-74 lat korzystało z bankowości internetowej, podczas gdy w 2006 r. było to zaledwie 9,1 proc. W całej UE odsetek ten sięga już 72 proc. Króluje Dania, gdzie praktycznie każdy (97,8 proc.) korzysta z e-bankowości.
A zatem bankowość cyfrowa staje się standardem. Za pomocą aplikacji mobilnej możemy dokonać przelewu, zainwestować na giełdzie (jeśli mamy rachunek maklerski), założyć lokatę, wziąć kredyt samochodowy, kupić polisę, bilet na pociąg czy zrobić zakupy spożywcze. W zasadzie możemy zrobić wszystko, co wiąże się z transakcją płatniczą. Możemy też – i tu pojawia się ryzyko – całą zgromadzoną gotówkę błyskawicznie przerzucić w obligacje skarbowe, złoto lub inne aktywa finansowe. Wystarczy kilka kliknięć w smartfonie. A gdy dodamy do tego media społecznościowe, które potrafią błyskawicznie podsycać nastroje, można dojść do wniosku, że ryzyko gwałtownego, głębokiego runu na bank jest dziś znacznie większe niż kiedyś.
Wystarczy, że w społeczeństwie rozprzestrzeni się panika bankowa – nagła, niekoniecznie uzasadniona utrata zaufania do instytucji finansowych – i bum: depozyty klientów znikają z kont. To może oznaczać systemowy krach finansowy i zapewne recesję.
Wszechobecna cyfryzacja mogłaby więc teoretycznie zrujnować system finansowy. Ale to tylko teoria. Pytanie brzmi: jak wygląda to w praktyce?
Ekonomiści EBC przeanalizowali dane dotyczące depozytów dla 110 europejskich banków, uwzględniając rozwój bankowości internetowej, aplikacji mobilnych oraz sentyment wobec banków w mediach społecznościowych. Wyniki? Okazuje się, że wzrost korzystania z bankowości internetowej o 1 pkt proc. przekłada się na zwiększenie odpływu depozytów o 0,28 pkt proc. w warunkach szoku.
Zobrazujmy to przykładem: jeżeli odsetek klientów danego banku korzystających z bankowości internetowej wzrośnie o 1 punkt procentowy (powiedzmy z 10 proc. do 11 proc.), to bank, który w najgorszym scenariuszu – szoku typu pandemia, wojna czy krach finansowy – tracił normalnie maksymalnie 10 proc. depozytów, teraz straci 10,28 proc. A jeżeli odsetek klientów e-bankowości zwiększy się z 10 proc. do 30 proc., to dodatkowy odpływ depozytów wyniesie już 5,6 proc. (0,28 proc. × 20 proc.). Mówiąc prościej: każdy punkt procentowy wzrostu cyfryzacji dodaje 0,28 punktu procentowego do odpływu depozytów, każde 10 punktów – dodatkowe 2,8 proc.
Jak to wygląda w Polsce? W latach 2016-2024 odsetek Polaków korzystających z e-bankowości zwiększył się z 39,1 proc. do 56,8 proc. – to wzrost o 17,7 punktu procentowego. Oznacza to, że hipotetycznie dodatkowy odpływ depozytów podczas ekstremalnego szoku wynosi prawie 5 proc. całości depozytów.
Trzeba jednak zaznaczyć istotną rzecz: te wszystkie dane dotyczą naprawdę ekstremalnych przypadków, które zdarzają się raz na dekadę. Badacze podkreślają, że w normalnych warunkach cyfryzacja sektora bankowego nie zwiększa mobilności depozytów.
A co z mediami społecznościowymi? Badacze nie znajdują żadnego systematycznego wpływu mediów społecznościowych na odpływ depozytów – ani w normalnych warunkach, ani w czasach kryzysów. Zastrzegają jednak, że dane miesięczne, z których korzystali, mogą być niewystarczające do uchwycenia tego zjawiska. Panika podsycana na portalu X czy innych platformach rozwija się bowiem z dnia na dzień, nie z miesiąca na miesiąc. Przykład? Amerykański Silicon Valley Bank upadł w zaledwie trzy dni. Niektórzy ekonomiści, jak Michael Imerman z Uniwersytetu Kalifornijskiego, uważają, że był to „sprint bankowy" wywołany częściowo przez posty na platformie X (wówczas Twitter), które podsycały nieufność wobec tego banku.
Można to wszystko spuentować tak, że w erze cyfrowej stabilność banków jeszcze mocniej opiera się na zaufaniu.