To jest problem nie tylko Ukrainy

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-04-30 00:00

EURO 2012

Sześć tygodni przed EURO 2012 mamy problem, którego nikt się nie spodziewał. Piątkowe wybuchy terrorystyczne w ukraińskim Dniepropietrowsku na razie owiane są tajemnicą. Może chodzi o rozgrywki wewnątrz lokalnej mafii, ale może to być zwiastun kampanii wyborczej do parlamentu.

Usiłując ratować się przed wizerunkową klęską prezydent Wiktor Janukowycz sypnął 2 milionami hrywien (to 790 tys. zł) za wskazanie sprawców. Hryhorij Surkis zaś, ojciec EURO 2012 na Ukrainie i w Polsce, postawił tezę, że bomby to próba zaszantażowania UEFA, aby federację zmusić do wysunięcia ultimatum politycznego.

Chodzi o Julię Tymoszenko, odsiadującą siedmioletni wyrok za nieprawidłowości przy podpisywaniu umowy gazowej z Rosją. Politycy Unii Europejskiej coraz głośniej domagają się zwolnienia byłej premier, kładąc na szali… bojkot EURO 2012 w części ukraińskiej.

Dotychczas najostrzej występowała trzymająca unijne stery Europejska Partia Ludowa, w której szczytach Julia Tymoszenko wielokrotnie uczestniczyła. Ale ostatnio dołączyła się zupełnie inna opcja — szef niemieckiej opozycyjnej SPD.

Dla współorganizującej turniej Polski sytuacja jest szczególnie niezręczna. W 2009 r. przysłuchiwałem się w Kijowie posiedzeniu międzyrządowego komitetu organizacyjnego EURO 2012 pod wspólnym przewodnictwem Julii Tymoszenko i Donalda Tuska. Wtedy oboje premierzy marzyli o udziale w otwarciu turnieju w charakterze głów państw. Ich polityczne i życiowe losy potoczyły się jednak zupełnie inaczej.

Nie wiem, co w sprawie koleżanki po fachu odczuwa i co konkretnie zamierza zrobić Donald Tusk. Ale chociaż wtedy byłem tylko szarym kibicem z galerii, obraz tamtego posiedzenia tkwi mi w oczach tym mocniej, im bliżej do EURO 2012…