Prowadzę firmę, która przychody ma w złotych, a dużo kosztów — w innych walutach. Za filmy i programy telewizyjne często płacimy euro i dolarami. W ciągu ostatnich kilku miesięcy, z powodu osłabienia złotego, rzeczywiste wydatki na niektóre pozycje wzrosły nawet o 50 proc. Są to produkty telewizyjne tej samej jakości, a jednak kosztują dużo, dużo więcej. Jednocześnie ceny naszych usług pozostały na dotychczasowym poziomie. Jak widać, warunki prowadzenia działalności gospodarczej stały się dla nas trudniejsze. A wszystko przez to, że Polska nie jest jeszcze w strefie euro.
Biznes potrzebuje przewidywalności, a tę zapewnia silna i stabilna waluta, którą niewątpliwie jest euro. Ostatnie zawirowania ze złotym przyprawiały niektórych przedsiębiorców i menedżerów o zawrót głowy. Bo jak planować działalność czy podpisywać wieloletnie kontrakty z partnerami zagranicznymi w warunkach tak dużej niepewności? Zmienny i trudny do przewidzenia kurs waluty w przypadku mniej doświadczonych szefów może skutkować paraliżem decyzyjnym.
Spotykam się czasem z opinią, że słaby złoty ciągnie gospodarkę polską w górę. W rezultacie lepiej radzimy sobie z kryzysem niż wiele innych państw. Szczególne powody do zadowolenia mają eksporterzy. Mimo to uważam, że dużo bardziej by się nam opłacało wejście do strefy euro. A już zwłaszcza w perspektywie długofalowej.
Bertrand Le Guern, prezes Canal+ Polska