Bank Pocztowy zawiesił przygotowania do giełdy, na którą miał wejść w tym roku. Pokazał natomiast wybrane wyniki za w 2011 r. Bank osiągnął potężne dynamiki na kredytach i depozytach, przekraczające 60 proc. rok do roku.
Portfel kredytowy wart był na koniec roku 3,8 mld zł, a depozytowy 4,7 mld zł. Suma bilansowa przekroczyła 5,2 mld zł.
Zyski jednak wciąż są niewielkie, aczkolwiek prawie dwa razy wyższe niż w 2010 r. i wyniosły 27 mln zł. Bank poprawił też wskaźnik zwrotu na kapitale, który wyniósł około 9 proc. (dane przed audytem).
Z podobnym ROE na giełdę wybrał się BGŻ. Czy takie osiągi mogłyby zachęcić inwestorów do kupna akcji Pocztowego?
Piotr Palenik, analityk ING Securities, uważa, że nawet biorąc pod uwagę perspektywy rozwoju banku, jest wciąż za mały, by zwrócić na siebie uwagę.
— Na giełdzie jest notowanych dużo dużych banków. Pocztowy jest za mały — mówi Piotr Palenik.
Bank jednak szybko rośnie. Dość przypomnieć, że w 2009 r., kiedy pisał trzyletnią strategię do 2013 r., miał 400 tys. klientów, dzisiaj już ponad 1 mln. Zarząd Pocztowego uznał, że niektóre założone wówczas cele już dzisiaj są w zasięgu ręki, i postanowił je zrewidować w górę. Rada nadzorcza podzieliła ten pogląd i zaakceptowała nową strategię do 2015 r. Wczoraj bank przedstawił główne jej założenia.
— Stawiamy sobie trzy zasadnicze cele: realizacja strategicznego partnerstwa z Pocztą Polską, 3 mln klientów detalicznych i mikrofirm, zwiększenie poziomu kapitałów banku — mówi Tomasz Bogus, prezes Pocztowego.
Rzeczą zupełnie nową w strategii jest tak mocne odwołanie się do relacji z Pocztą. Bank był wcześniej dla niej dodatkiem, który istniał w dużej mierze dzięki uporowi poprzedniego i obecnego kierownictwa. To się zupełnie zmieniło.
— Usługi pocztowe, które dzisiaj zapewniają Poczcie ponad 90 proc. przychodów, w ciągu najbliższych lat będą drastycznie malały. Musimy je zastąpić przychodami z innych usług, m.in. bankowych — mówi Jerzy Jóźkowiak, bodaj pierwszy prezes Poczty, który wziął udział w konferencji prasowej Pocztowego.
Ściślejszy sojusz spółki matki i spółki córki przejawia się m.in. w tym, że Poczta wydzieli w swoich placówkach 650 pocztowe stanowiska finansowe, w których będą pracować osoby zajmujące się wyłącznie sprzedażą produktów finansowych.
Obecnie takie okienka już istnieją, ale obsługują je pocztowcy, którzy między otwieraniem rachunków i sprzedażą kredytów przenoszą paczki z listami. Stanowiska w nowej odsłonie zaczną działać w tym roku.
Do nich Pocztowy dołoży własne placówki, których ma obecnie 55. Ta liczba się nie zmieni. Przybędzie natomiast mikroodziałów, zlokalizowanych w placówkach pocztowych. Obecnie jest ich 110, a będzie 360 w 2015 r.
Łącznie sieć ma liczyć 1 tys. oddziałów, mikroodziałów i stanowisk finansowych. Będą obsługiwać 3 mln klientów detalicznych i mikrofirm. — Potrojenie liczby klientów w ciągu trzech lat wydaje się bardzo mało prawdopodobne — uważa Piotr Palenik.
Niełatwo będzie też osiągnąć trzeci cel: zdobyć kapitały. Bank potwierdził nasze informacje, że w związku z zawieszeniem IPO szuka inwestorów zainteresowanych wejściem do akcjonariatu Pocztowego. W grę wchodzi jeszcze jedna opcja: dokapitalizowanie przez Pocztę. Prezes Jóźkowiak nie chciał jednak podawać żadnych konkretów co do skali możliwego zaangażowania.
— W kwietniu będziemy mieli audytowane wyniki za 2011 r. Wówczas zobaczymy, jakimi funduszami dysponujemy — mówi prezes Poczty.