O 2,8 proc. spadał w najgorszym momencie sesji w poniedziałek, 8 stycznia, kurs Orlenu i był to najgorszy wynik w WIG20. O zmasowanej wyprzedaży nie było jednak mowy, bo obroty nie odstawały od rocznej średniej. Słabość można było wiązać z ponownym pojawieniem się Elżbiety Bieńkowskiej na giełdzie nazwisk potencjalnych przyszłym szefów koncernu. To m.in. była wicepremier w rządzie Donalda Tuska oraz komisarz UE ds. rynku wewnętrznego i usług. Tomasz Kasowicz, analityk Ipopemy, cytowany przez agencję Bloomberg, przypomina jednak, że od 2016 r. Orlenem rządzą osoby z nadania politycznego, a nie menedżerowie z krwi i kości, dlatego doniesień o Elżbiecie Bieńkowskiej nie należy traktować jako niespodzianki.
– Trzeba poczekać na decyzje o zmianach we władzach spółek, by ocenić jak spełniono obietnice dotyczące uczynienia firm z udziałem skarbu państwa mniej podatnymi na polityków - mówi Tomasz Kasowicz.
Oleg Galbur, analityk Raiffeisena, podtrzymał właśnie rekomendację “sprzedaj” dla akcji Orlenu i obniżył ich cenę docelową z 55 do 52 zł, podała agencja Bloomberg. Jego zdaniem zmiana władz spółki może pociągnąć za sobą rewizję strategii rozwoju i priorytetów inwestycyjnych, a windfall tax (Orlen miałby go zapłacić za nadzwyczajne zyski z gazu, ropy i energii) może dodatkowo zmniejszyć potencjał dywidendowy. Raiffeisen na razie jednak nie zakłada zmian w polityce dywidendy.
Na notowaniach Orlenu cieniem w poniedziałek mogły się położyć słabe notowania ropy naftowej - baryłka ropy Brent potaniała o 4 proc.