Listonosze co prawda od początku roku działają na wolnym rynku, nie znaczy to jednak, że skończyli ze starymi wojenkami. Wczoraj prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej poinformowała Pocztę Polską (PP), że — na wniosek InPostu, największego w kraju prywatnego operatora pocztowego — wszczyna postępowanie administracyjne „w sprawie nałożenia obowiązku podjęcia negocjacji w celu zawarcia umowy o dostęp do elementów infrastruktury pocztowej”.
![Tradycyjny rynek pocztowy się kurczy, ale nadal wart jest ponad 5 mld zł. Kierowany przez Rafał Brzoskę InPost chce się na nim umocnić, korzystając z infrastruktury Poczty Polskiej, ale tej nie spieszy się do współpracy z konkurentami. [FOT. WM] Tradycyjny rynek pocztowy się kurczy, ale nadal wart jest ponad 5 mld zł. Kierowany przez Rafał Brzoskę InPost chce się na nim umocnić, korzystając z infrastruktury Poczty Polskiej, ale tej nie spieszy się do współpracy z konkurentami. [FOT. WM]](http://images.pb.pl/filtered/f84fbba5-6b86-4ed1-a6cf-0e6ca376d173/83e21044-9f1b-58c2-a6a7-1ba877dbcaf8_w_830.jpg)
O co chodzi? Zgodnie z Prawem pocztowym PP, jako tzw. operator wyznaczony, ma obowiązek udostępnienia elementów infrastruktury — takich jak skrytki pocztowe, oddawcze skrzynki pocztowe czy bazy informacji o zmianie adresu — innym operatorom, świadczącym usługi powszechne. PP jednak, zdaniem InPostu, nie kwapi się do opublikowania regulaminu dostępu do tej infrastruktury i nie informuje rynkowych konkurentów o cenach, jakich może sobie za to zażyczyć.
W rezultacie zamiast nowego wolnego rynku pocztowego mamy stare przepychanki. — Uważamy, że to ze strony Poczty Polskiej utrudnianie dostępu do infrastruktury, za korzystanie z której chcemy przecież zapłacić. Pokazuje to, jaką fikcją jest liberalizacja: Poczta w ogóle nie odpowiadała na nasze pisma, dlatego skorzystaliśmy z ustawowych uprawnień i złożyliśmy wniosek do UKE — mówi Rafał Brzoska, prezes InPostu.
Co na to Poczta Polska? Zapewnia, że po wejściu w życie nowego prawa pocztowego „niezwłocznie przystąpiła do tworzenia projektów regulaminów dostępu do elementów infrastruktury”. Ale…
— Z uwagi na to, że jest to sprawa złożona, wymaga dokładnego przygotowania właściwej regulacji, by zabezpieczyć interesy wszystkich zainteresowanych stron — co wymaga czasu — mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik PP.
Publiczny doręczyciel zwraca też uwagę na to, że — choć w prawie pocztowym wskazano termin, w jakim projekt regulaminu ma trafić do UKE przed wprowadzeniem go w życie (60 dni), a także czas, jaki urząd będzie miał na jego zaakceptowanie (30 dni) — w ogóle nie określono terminu, w jakim projekt regulaminu powinien być opracowany.
— W przypadku braku zatwierdzonych regulaminów prawo pocztowe przewiduje możliwość, na pisemny wniosek operatora, podjęcia negocjacji w sprawie zawarcia umowy o dostęp do elementów infrastruktury — i takie działania zostały podjęte — mówi Zbigniew Baranowski.
Prezes InPostu twierdzi natomiast, że zachowanie państwowej spółki to świadectwo braku dobrej woli, a cała sytuacja przypomina utrudnianie dostępu do infrastruktury kolejowej przez PKP PLK, które pod koniec stycznia piętnował Urząd Transportu Kolejowego.
— Takie przedłużanie powoduje konkretne koszty po naszej stronie, których zwrotu możemy się domagać w przyszłości — ocenia Rafał Brzoska.