UNITY LINE NADAL PRAGNIE FLOTY PŻB

Cezary Pytlos
opublikowano: 1999-08-05 00:00

UNITY LINE NADAL PRAGNIE FLOTY PŻB

Spółka ze Szczecina walczy o łatwiejsze kredyty na zakup kolejnych promów

Z OSTATNIEJ CHWILI: Unity Line, kierowana przez Pawła Porzyckiego, odnotowała w lipcu kolejny rekord. Trzy promy zarządzane przez firmę przewiozły w ubiegłym miesiącu ponad 32 tys. pasażerów, czyli prawie 25 proc. więcej niż w lipcu ubiegłego roku. fot. Grzegorz Kawecki

Unity Line, szczeciński przewoźnik promowy, podtrzymuje ofertę przejęcia w zarząd operacyjny jednostek Polskiej Żeglugi Bałtyckiej z Kołobrzegu, swojego konkurenta na połączeniach między polskim wschodnim wybrzeżem i Skandynawią. Zdaniem Pawła Porzyckiego, prezesa Unity Line, dzięki połączeniu sił przewoźnicy promowi łatwiej otrzymaliby kredyty bankowe na konieczną odbudowę floty.

Szczeciński przewoźnik promowy Unity Line już od dwóch lat zabiega o przejęcie w zarząd operacyjny jednostek należących do Polskiej Żeglugi Bałtyckiej z Kołobrzegu. Przed tegorocznym sezonem przewozowym rozmowy były o krok od sfinalizowania, ale w ostatniej chwili PŻB wycofała się z negocjacji.

— Przyjmiemy każdą propozycję, która pozwoli zmniejszyć koszty działalności żeglugowej i zwiększy wpływy do kas obydwu przedsiębiorstw — zapewnia Paweł Porzycki.

Na jednej linii

Planom ekspansji Unity Line dobrze wróży wzorcowa współpraca obydwu przewoźników na linii ze Świnoujścia do Ystad, gdzie od tego sezonu do promu Polonia (Unity Line) dołączyła Silesia z PŻB. A przepowiadano już kolejną wojnę cenową między przewoźnikami.

— Nic takiego nie miało miejsca. Wspólnie skoordynowaliśmy odejścia promów i ustaliliśmy opłaty za przejazdy. Można śmiało powiedzieć, że jest to optymistyczny zwiastun współpracy — ocenia Paweł Porzycki.

Wiadomo, że ewentualne rozważania na temat połączenia przewoźników uzależnić trzeba od postępów prywatyzacji PŻB.

— Wszystko zależy od kierunku obranego przez resort skarbu w sprawie prywatyzacji kołobrzeskiego przewoźnika. Jeżeli MSP postanowi sprzedać swoje udziały zagranicznemu przewoźnikowi, to odstąpimy od naszej propozycji. Podkreślam jednak, że nie chcemy przejmować promów na własność, ale jedynie efektywniej je wykorzystać — mówi Paweł Porzycki.

Obecnie w PŻB trwają prace nad podwyższeniem kapitału akcyjnego przedsiębiorstwa, które zakończą się prawdopodobnie na początku przyszłego roku. Oferty wykupu akcji skierowano m.in. do przewoźników morskich, takich jak PŻM i Euroafrica, którzy są współwłaścicielami Unity Line. W przyszłości nie można więc wykluczyć nawet kapitałowego zbliżenia krajowych przewoźników promowych.

Kredyt za pojednanie

Tymczasem flota krajowych przewoźników starzeje się z roku na rok. Już niedługo konieczna będzie odbudowa jej tonażu.

— Wspólnie mielibyśmy łatwiejszy dostęp do kredytów, z których sfinansowalibyśmy zakup kolejnych jednostek. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia z PŻB, to i tak do 2001 roku na własną rękę wprowadzimy nowy prom pasażersko-towarowy — zapowiada prezes Unity Line.

Konieczność odbudowy tonażu podyktowana jest także wzrastającym zagrożeniem ze strony zagranicznych przewoźników, którym z roku na rok obniża się bariera wejścia na polski rynek. Obecnie atrakcyjność polskiego rynku wzrosła, po zniesieniu w krajach unijnych sklepów wolnocłowych.

— Musimy pamiętać, że prowadzimy jedynie niewielką część przewozów na Bałtyku, ale strategicznie jesteśmy łakomym kąskiem dla zachodnich armatorów. Jeżeli nie odnowimy naszej floty, to zagranicznej konkurencji oddamy pole bez walki, ponieważ nie będziemy mieli czym walczyć — zauważa Paweł Porzycki.

Kłopoty z flotą

W Unity Line zwłaszcza dwie jednostki towarowo-kolejowe, należące do Euroafriki promy Jan Śniadecki i Mikołaj Kopernik, wymagają modernizacji lub wymiany, bowiem obecnie są one maksymalnie obciążone. Firma ma jednak także prom pasażerski Polonia — jeden z najnowocześniejszych w Europie.

— W tym roku notujemy przewozy większe niż zakładaliśmy — mówi Paweł Porzycki.

Unity Line nie podaje jednak oficjalnych wyników finansowych, ponieważ jako spółka zarządzająca przekazuje cały zysk udziałowcom, a sama pobiera jedynie wynagrodzenie za zarządzanie promami. Można jedynie szacunkowo podać, że dziennie prom Polonia zarabia na czysto około 20 tys. zł, a rocznie — może nawet 7,2 mln zł.

— Dla działalności żeglugowej trudno pozyskać inwestorów, z powodu długiego okresu zwrotu poniesionych nakładów. Armator, decydując się na wprowadzenie nowej jednostki, musi pamiętać o tym, że statek ten będzie pływał przez 20 lat, ale dopiero po około ośmiu latach od czasu rozpoczęcia eksploatacji zacznie generować zyski. Od naszego właściciela oczekujemy więc jasnej i klarownej strategii wobec przewoźników oraz dopasowania do niej krajowych przepisów — zaznacza prezes Unity Line.

Przedsiębiorstwa gospodarki morskiej od dawna zabiegają o znowelizowanie kodeksu morskiego i o drugi rejestr statków.

— Jeżeli rząd zdecyduje się nam pomagać, to z subwencji mogłyby korzystać stocznie lub porty, co obniżyłoby koszty przewoźników — proponuje Paweł Porzycki.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface