Urzędy podejrzliwie patrzą na ISO 14001
Firmy z certyfikatem stawiają wysokie wymagania swoim dostawcom
Firmy, które posiadają certyfikat ISO 14001, nie chcą współpracować z podmiotami zatruwającymi środowisko naturalne. Tego wymaga od nich europejska norma. Niestety, dla krajowych urzędników posiadacz ISO 14001 jest bardziej podejrzany niż przeciętny polski truciciel.
Certyfikaty ISO 14001 posiada w Polsce około 90 firm. Ich przedstawiciele twierdzą, że należą do elitarnego klubu spółek, którym naprawdę zależy na ochronie środowiska. Ale oczywiście nie chodzi tylko o to. Ten środowiskowy system umożliwia firmie nawiązanie kontaktów z poważnymi międzynarodowymi kontrahentami. Poza tym przedsiębiorstwo minimalizujące zanieczyszczanie nie płaci np. kar za łamanie prawa. Na razie niewiele polskich firm zdaje sobie sprawę z tych korzyści. Jednak sytuacja ta powoli się zmienia.
Środowiskowe domino
Rynkiem certyfikacyjnym, nie tylko zresztą w Polsce, rządzi zasada domina. Najlepszym tego przykładem może być wciąż rosnąca w naszym kraju liczba certyfikatów ISO 9000. Praktycznie wszystkie największe spółki już je posiadają, teraz przyszła kolej na te średnie, na końcu certyfikować się będą małe firmy. Zasada jest bardzo prosta: silniejszy wymaga od słabszego, by działał na takich samych zasadach co on. W tym przypadku warunkiem współpracy są wymogi jakościowe. Jeżeli chodzi o ISO 14001, podstawowy nacisk kładzie się na ochronę środowiska. Norma ta nakłada na jej posiadacza obowiązek przestrzegania prawa środowiskowego, obowiązującego na terenie kraju. Firma posiadajaca ten certyfikat, powinna wymagać od swoich partnerów aby działały proekologicznie.
— Rozsyłamy do poddostawców ankiety, dotyczące spełniania naszych wymagań. Na początku były to warunki jakościowe. Po wdrożeniu normy środowiskowej, uzupełniłam tę ankietę o jej wymagania. Bardzo ważne jest stworzenie charakterystyk surowców, które chcemy zakupić. Spełnienie tych wymagań jest wstępną weryfikacją naszych dostawców. Jest to forma wyboru tych firm, które są przyjazne dla środowiska — relacjonuje Helena Siuda, pełnomocnik zarządu ds. systemu jakości i zarządzania środowiskowego w Zakładach Chemicznych Alwernia.
Według niej, poddostawcy nie muszą wdrażać systemów ISO 14001, tym bardziej że jest to rzeczywiście bardzo kosztowna inwestycja. Niemniej jednak dobre rozpoznanie samych założeń tej normy pozwala, jej zdaniem, na osiągnięcie konkretnych wyników w zakresie ochrony środowiska.
— Poza tym, jest to po prostu element nowoczesnego zarządzania przedsiębiorstwem — dodaje Helena Siuda.
Naturalna selekcja
Paweł Gajda, pełnomocnik dyrektora ds. zarządzania środowiskowego oddziału Delphi Automotive Systems Poland w Ostrowie Wielkopolskim twierdzi, że w tej firmie trwa ciągła praca nad ekologicznym nadzorem kontrahentów. Umownie dzieli się ich na usługodawców i poddostawców. Jeżeli chodzi o tych pierwszych, sprawa jest praktycznie rozwiązana. Każda firma, która cokolwiek robi dla Delphi Automotive Systems Poland, zostaje przeszkolona w zakresie ochrony środowiska. Odpowiednie wymagania są każdorazowo zawierane w umowie o współpracy. Natomiast jeżeli chodzi o poddostawców, sprawa się komplikuje z wielu względów.
Jak mówi Paweł Gajda, na naszym rynku są monopoliści, na których nikt nie ma żadnego wpływu. Drugą sprawą są firmy, dla których Delphi jest np. jednym z kilkuset klientów i tutaj jego wpływ jest również niewielki. Jego zdaniem, występując z ograniczeniami w stosunku do tego typu podmiotów można tylko stracić.
— Natomiast jeżeli chodzi o lokalnych poddostawców, sprawę można w dosyć prosty sposób rozwiązać. Ci którzy nie spełniają wymagań prawnych z zakresu ochrony środowiska, muszą się liczyć z możliwością wstrzymania lub rezgnacji z współpracy. Oczywiście nie jest to proces natychmiastowy. Dajemy im czas na dostosowanie się do tych wymagań. Jeżeli nic nie zmienią, kończymy współpracę — informuje Paweł Gajda.
Brak zrozumienia
Niestety nie wszyscy w naszym kraju rozumieją ideę funkcjonowania domina o nazwie ISO 14001. Nie chodzi tu wbrew pozorom o polskie firmy, które nie wykazują jeszcze zbyt wielkiego zainteresowania tym systemem. Przedsiębiorcy otwarcie mówią o braku świadomości co do ISO wśród polskich urzędników.
— ISO 14001 sprawia, że trafiamy pod szczególny nadzór organów państwowych. Posiadanie certyfikatu nie upraszcza żadnych procedur administracyjnych. Urzędnik, który przychodzi nas kontrolować, patrzy na nas z podwójną uwagą. Za wszelką cenę chce udowodnić, że wcale tacy dobrzy nie jesteśmy — komentuje Józef Gil, koordynator ds. ISO w TC Dębica.
Jego zdaniem, urzędnicy nie mogą uwierzyć, że dzięki ISO 14001można radykalnie zmniejszyć np. produkcję odpadów.
— Po kilka razy kontrolują jakieś urządzenie, bo nie wierzą, że jest ono przyjazne dla środowiska. Chcą koniecznie coś znaleźć tylko po to, żeby wobec przełożonych wykazać, że z powodu łamania prawa ochrony środowiska do budżetu trafiło mniej pieniędzy. Dla nich nie jest istotne to, że nie zatruwamy środowiska, tylko to, że nie płacimy państwu kar — irytuje się Józef Gil.
LEKCEWAŻA NAS: Wdrożenie systemu zarządzania środowiskiem nic nam nie daje w kontaktach z polską administracją państwową. Może tylko tyle, że jeszcze bardziej nas lekceważą — twierdzi Józef Gil, koordynator ds. ISO w TC Dębica.
TRUJĄ Z PREMEDYTACJĄ: Wśród poddostawców, którzy nie dostosowują się do naszych wymagań środowiskowych, znajdują się czasami firmy, których nie stać na proekologiczną działalność. Ale są też i takie, które po prostu nie chcą żyć w zgodzie z naturą i trują dopóty, dopóki im ktoś tego ustawowo nie zabroni — informuje Paweł Gajda, pełnomocnik dyrektora ds. zarządzania środowiskowego oddziału Delphi Automotive Systems Poland w Ostrowie Wielkopolskim.
JESTEŚMY PEWNI: Dzięki ISO 14001 mamy uregulowany stan prawny, związany z ochroną środowiska. Po prostu jesteśmy pewni, że zanieczyszczamy w dopuszczalnych granicach — informuje Helena Siuda, pełnomocnik zarządu ds. systemu jakości i zarządzania środowiskowego w Zakładach Chemicznych Alwernia.
OKIEM EKSPERTA
Artur Repetski auditor wiodący Bureau Veritas Quality International
Na jednym z auditów kontrolnych, który miał miejsce w USA mój kolega (brytyjski auditor wiodący) rozmawiał z pełnomocnikiem ds. systemu środowiskowego jednej z przeciętnych firm amerykańskich, posiadającej ISO 14001. Całej rozmowie przysłuchiwał się nie kto inny, jak prawnik środowiskowy, zatrudniony w tej spółce. Na jedno z pytań auditora zareagował następująco: proszę cofnąć to pytanie, bo inaczej będę musiał przerwać audit, ponieważ konsekwencje odpowiedzi wiążą się z odkryciem strategii funkcjonowania naszej firmy.
Niestety takie sytuacje mogą się zdarzyć tylko na Zachodzie. W naszym kraju firmy certyfikowane zgodnie z ISO 14001 raczej nie zatrudniają specjalistów z dziedziny prawa związanego z ochroną środowiska. Wynika to z jednej, prostej przyczyny: w naszym kraju brakuje prawników fachowców od prawa środowiskowego.
Polskie ustawodawstwo w tej dziedzinie jest dobre, ale istnieje tylko na papierze. Często z wielu przyczyn trudno je stosować w praktyce. To z kolei powoduje brak zainteresowania tą dziedziną przez prawników. W efekcie tracą na tym polskie firmy, certyfikowane zgodnie z ISO 14001, i środowisko naturalne. Prawda jest taka, że przepisy naszego prawa środowiskowego są bardzo często omijane. Szczególnie przez tych, którzy nie mają szczególnych przesłanek do tego, by ich przestrzegać.