Czterogwiazdkowy hotel, firma eventowa, szkoła żeglarska i organizator aktywnego wypoczynku – czterej przedsiębiorcy stworzyli konsorcjum M2 System, którego majątek sfinansowali z dotacji Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP). Pakiety sprzedawane przez M2 System łączą co najmniej dwie różne usługi i są dostarczane przez co najmniej dwóch udziałowców.
Współpraca firm konkurujących o pieniądze tych samych klientów jest na porządku dziennym – często ad hoc zatrudniają podwykonawców do zadań, których sami nie mogą zapewnić klientowi. Nowością jest stworzenie podmiotu, który zebrał uzupełniające się usługi w kompleksową ofertę, co otworzyło nowe możliwości rozwojowe.
Konsorcjum skorzystało ze wsparcia PARP w ramach Programu Operacyjnego Polska Wschodnia, oś priorytetowa 1 Przedsiębiorcza Polska Wschodnia, działanie 1.3 Ponadregionalne powiązania kooperacyjne, poddziałanie 1.3.2 Tworzenie sieciowych produktów przez MŚP.
Warunkiem uzyskania dotacji przez konsorcjum było wcześniejsze podpisanie umowy cywilnej, która określała uprawnienia i obowiązki firm, sposób podejmowania decyzji, zakres projektu M2 System, sposób finansowania, a więc obowiązki finansowe oraz rygory na wypadek niedopełnienia obowiązków przez któregoś z konsorcjantów.
Sieciowy charakter projektu polegał na tym, że aktywa zakupione przez udziałowców nie stawały się własnością konsorcjum, ale każdego z udziałowców. Nie było też wspólnego centralnego zarządu czy księgowości, tylko system rozliczeń wzajemnych. Zyski nie były dzielone proporcjonalnie do udziałów w konsorcjum - firmy tworzące poszczególne pakiety usług dzieliły się zyskiem z ich sprzedaży. W praktyce dostawca najdroższej usługi występował jako sprzedający i płacił pozostałym za ich wkład do pakietu.
Według Marka Kaczmarczyka, kierownika projektu M2 System, jego realizacja nie byłaby możliwa bez dofinansowania, ponieważ wiązałaby się ze zbyt dużymi kosztami, niemożliwymi do udźwignięcia przez konsorcjantów.
– Sama wartość wkładu własnego konsorcjantów i kosztów dodatkowych, jakie pojawiły się w trakcie realizacji, była na tyle dużym obciążeniem, że w pewnym momencie pojawiły się wątpliwości, czy projekt uda się zrealizować. Okres realizacji objął czas pandemii covidu i wybuchu wojny w Ukrainie, co znacznie spowolniło działania i przysporzyło wielu dodatkowych kosztów – mówi Marek Kaczmarczyk.
Rachunek korzyści
– Konsorcjum posiada duży majątek. Całkowita wartość projektu zamykała się kwotą 35 mln zł, z czego 30 mln zł to koszty kwalifikowane, a prawie 20 mln zł to dofinansowanie. W 2024 r. przychody ze sprzedaży pakietów osiągnęły 5 mln zł netto, a w tym roku już widać, że będą przynajmniej o 50 proc. lepsze. Szacuję, że całkowity zwrot z tej inwestycji nastąpi w ciągu 4-5 lat – mówi Marek Kaczmarczyk.
Jako główne korzyści wymienia wzrost zatrudnienia - powstało 21 nowych miejsc pracy, podniesienie jakości świadczonych wcześniej usług i wprowadzenie nowych, pozyskanie grupy nowych klientów oraz wzrost konkurencyjności.
Wszyscy konsorcjanci podkreślają, że udział w projekcie motywowany był przede wszystkim możliwością dokapitalizowania własnych działalności.
– Bez takiej nadzwyczajnej okazji pozyskanie kapitału na rozwój firmy z sektora MŚP jest prawie niemożliwe. My nie uzyskujemy takich nadwyżek, żeby podejmować znaczące inwestycje, za to jesteśmy wrażliwi na zmiany regulacji. Na przykład straty spowodowane wprowadzeniem w 2011 r. podatku VAT na szkolenia, gdy miałem już podpisane umowy ze szkołami żeglarskimi, odrabiałem latami. Przecież nie mogłem klientom powiedzieć, że mają mi zapłacić więcej o jedną czwartą ceny – mówi Bartosz Milewski, jeden z konsorcjantów, właściciel firmy „Róża Wiatrów” Biuro Turystyki Żeglarskiej.
Według Tomasza Durkiewicza, prezesa uczestniczącej w konsorcjum spółki Amax, problemem lokalnych firm jest też sezonowy charakter biznesu i problem z pozyskaniem pracowników.
– Ludzie chcą pracować na etacie, a żyjąc z turystyki, zarabiamy przez 3-4 miesiące w roku, oferujemy więc głównie pracę sezonową. Mam 50 pracowników na umowy, a w lecie zatrudniam dodatkowo 200 sezonowych: studentów, uczniów, ludzi z Ukrainy. Natomiast dzięki dotacji mogłem poszerzyć działalność o szkutniczą, co pozwoliło mi zaoferować dodatkowe stałe etaty przy remontach jachtów. To szansa na stabilizację zatrudnienia – mówi Tomasz Durkiewicz.
Coś dla każdego
Lider projektu - Hotel Robert’s Port - ma 58 proc. udziałów w konsorcjum i dzięki dotacji zyskał nowy obiekt – nowoczesne i w pełni wyposażone Mazurskie Centrum Kulturalno-Wystawiennicze. Wcześniej firma miała już czterogwiazdkowy hotel w Starych Sadach nad jeziorem Tałty na 100 pokoi i port żeglugi śródlądowej, więc w ramach projektu mogła poszerzyć działalność o kompleksową organizację wydarzeń o charakterze artystycznym, handlowym, szkoleniowo-konferencyjnym lub okolicznościowym dla grup od kilku do nawet kilkuset osób. W konsorcjum jej wkład w oferowane pakiety usług dotyczył głównie pobytu w hotelu w związku z wypoczynkiem lub udziałem w wydarzeniu.
Pozostali konsorcjanci mają po 14 proc. udziałów. Są to Grupa Amax – ekspert od eventów, gastronomii i wynajmu jachtów oraz operator mariny, Camp Pisz – kompleks turystyczny nastawiony na aktywny wypoczynek z ofertą noclegową i sportową, Róża Wiatrów – największa na Mazurach szkoła żeglarska specjalizująca się w edukacji dzieci i młodzieży.
Grupa Amax mogła za dotację zakupić pływającą platformę z restauracją, do której mogą cumować żeglarze. W ramach konsorcjum oferuje usługi kateringowe pozostałym uczestnikom. Dodatkowo powiększyła swoją flotę o jachty kabinowe, co pozwoliło też na poszerzenie działalności o szkutniczą.
– Klient czarterujący u nas jacht może w ramach pakietu skorzystać z noclegów w pozostałych firmach i z nowych atrakcji w Hotelu Robert’s – mówi Tomasz Durkiewicz.
Camp Pisz wybudował dzięki dotacji wielofunkcyjny obiekt z łączonymi i dzielonymi salami konferencyjnymi oraz zakupił dwa pływające domy i pływający pomost pozwalający na cumowanie dużych jednostek.
– Domy na wodzie to była wtedy nowość, one pozwoliły nam przetrwać okres pandemii, bo zapewniały izolację, a więc możliwość przyjmowania gości. Na bazie domów na wodzie tworzone są pakiety turystyczne dla turystyki kajakowej i rowerowej. Do dziś obiekty te mogą pochwalić się całorocznym obłożeniem na poziomie 80 proc. – mówi Marek Łachacz, właściciel Ośrodka Żeglarstwa i Turystyki wodnej Camp Pisz.
Róża Wiatrów przeznaczyła pieniądze z dotacji na dobudowanie do istniejącego już budynku z salą konferencyjną i kuchnią skrzydła hotelowego w nowoczesnym standardzie. Wcześniej zapewniała noclegi w domkach kempingowych z czasów PRL, więc mogła liczyć głównie na obozy studenckie i zielone szkoły. Inwestycja nie tylko podwoiła liczbę miejsc noclegowych, ale też dzięki podwyższonej jakości otwarła ośrodek na klienta indywidualnego i rodziny.
– W czasie pandemii od razu ten nowo oddany hotel został zamknięty, więc było jak w horrorze – mówi Bartosz Milewski.
Budowanie synergii
Według Bartosza Milewskiego konsorcjum to przede wszystkim możliwość współpracy różnych firm wkładających do jednej puli różne uzupełniające się elementy.
– Amax postawił na przykład na pakiet wodne szaleństwo, zakupił skutery wodne, motorówki, zatrudnia obsługujących je ludzi. My mamy atrakcje off-road: quady, buggy, czyli pojazd do jazdy terenowej, rowery tradycyjne i elektryczne, razem możemy więc zaoferować bardziej kompleksowy produkt turystyczny, nie dublując sprzętu, pomieszczeń i pracowników – mówi Bartosz Milewski.
Innym przykładem jest menu: Camp Pisz wśród swoich działalności ma też rybacką, więc może wzbogacić kartę o dania rybne, Róża Wiatrów wyspecjalizowała się natomiast w coraz popularniejszych daniach wegańskich, co uzupełnia ofertę pozostałych.
Jeszcze jest czas na decyzję
Umowa konsorcjum z PARP przewiduje, że po trzech latach od rozliczenia projektu (nastąpiło w 2023 r.), każdy z udziałowców może wycofać zakupione czy wybudowane w ramach swojej części dotacji aktywa i zarabiać dzięki nim we własnym zakresie. Mogą też stwierdzić, że forma konsorcjum opłaca się wszystkim i kontynuować jego działalność.
Wśród konsorcjantów dominuje przeświadczenie, że działalność M2 System należy kontynuować, skoro przynosi im profity. Najbardziej ostrożny jest główny udziałowiec Robert Śliwiński, właściciel Hotelu Robert's, który oprócz korzyści mówi też o problemach, jakich nie przewidzieli, podpisując umowę.
– Wszystkie ważne dla konsorcjum decyzje podejmujemy wspólnie, choć nie we wszystkim się zgadzamy i czasami trzeba zawrzeć mało satysfakcjonujący kompromis. Entuzjazm towarzyszący początkom naszej współpracy zastąpiliśmy realizmem. Wspólnie przeszliśmy wiele zakrętów, ale skoro doszliśmy już tak daleko, to chcemy dotrzeć wspólnie do mety. A jak już osiągniemy metę, to pewnie zastanowimy się wspólnie, czy nasza współpraca dobiegła do końca, czy tylko zakończył się pewien jej etap – mówi Robert Śliwiński.
Według Tomasza Durkiewicza przyszłość jest bardziej oczywista: nie po to z wielkim trudem wszyscy docierali współpracę czterech różnych konkurujących ze sobą podmiotów, żeby rezygnować, gdy widać płynące z niej korzyści.
– Jeszcze nie rozmawialiśmy na temat dalszej współpracy, ale w jakiejś formie powinniśmy wykorzystać to, co razem daje konkurencyjną rynkowo ofertę różnych firm – mówi Marek Łachacz.
Widzi też kolejne pole do współdziałania lokalnych małych firm z jego branży – komercjalizację Mazurskiej Pętli Rowerowej i zaoferowanie wspólnego produktu obejmującego rowery, noclegi, wyżywienie, serwis na trasie i transport bagaży.
– Czy będą jakieś dotacje, czy nie, trzeba to zrobić – mówi Marek Łachacz.