Pod koniec czerwca CD Projekt otrzymał odpis pozwu złożonego przeciwko spółce i członkom jej zarządu w Sądzie Okręgowym dla Centralnej Kalifornii w USA. Złożyła go kancelaria Rosen Law Firm reprezentująca wiodącego powoda oraz potencjalnych innych posiadaczy amerykańskich kwitów depozytowych (ADR) na akcje CD Projektu. Zarzucają spółce i członkom jej zarządu m.in. wysyłanie na rynek fałszywych lub wprowadzających w błąd komunikatów o grze "Cyberpunk 2077".
Od tamtej pory nie było nowych informacji o postępach w sprawie poza wzmianką w raporcie za trzeci kwartał, że trwa oczekiwanie na potencjalne postanowienie sądu mające określić, czy uzna się on właściwym do rozpatrzenia sprawy.
Tymczasem w środę wieczorem producent gier poinformował, że sąd zawiesił postępowanie w związku z przystąpieniem stron do rozmów dotyczących potencjalnego zawarcia ugody.
„Przystąpienie do rozmów dotyczących potencjalnego zawarcia ugody w żadnym wypadku nie oznacza akceptacji ze strony spółki lub członków jej zarządu jakichkolwiek zarzutów zawartych w pismach procesowych złożonych przez stronę powodową” – zastrzega CD Projekt.
Wiele powodów do rozmów
Informacja o podjęciu negocjacji mogła zaskoczyć niektórych akcjonariuszy spółki, która wcześniej informowała, że podejmie aktywną obronę przed wszelkimi roszczeniami. W czwartek kurs akcji producenta gier notował ponad trzyprocentowe spadki. Część inwestorów mogła spodziewać się, że sprawa zakończy się dla spółki bezkosztowo.
Tymczasem w ocenie specjalistów powodów, dla których producent „Cyberpunka” mógł zdecydować się na podjęcie rozmów, mogło być wiele.
- Koszty prowadzenia postępowania przy pozwie zbiorowym są bardzo wysokie. Nie chodzi tylko o koszty finansowe. Emitent podlega w takim postępowaniu procedurze „litigation hold”, która ogranicza mu możliwość dysponowania wewnętrzną dokumentacją. Chodzi o to, żeby nie zniszczył dokumentów, które mogą posłużyć jako dowód w sprawie. I może to być problematyczne dla emitenta – mówi Dawid van Kędzierski, radca prawny w Gide Loyrette Nouel.
Kolejna potencjalnie problematyczna kwestia to tzw. procedura discovery. W ramach niej strony bezpośrednio między sobą mogą żądać przedstawienia różnych dokumentów, informacji, danych. W sprawie przeciw CD Projektowi został złożony wniosek o oddalenie tzw. "motion to dismiss", co tymczasowo wstrzymuje discovery, ale jeśli zostanie odrzucony, wówczas zaczęłaby działać procedura i powód będzie mógł wykorzystać wewnętrzną dokumentację CD Projektu przeciw niemu.
- W trakcie discovery często na jaw wychodzą informacje, które mogą uderzyć w reputację spółki, szczególnie publicznej. Mówimy tu o korespondencji wewnętrznej, a nawet do zewnętrznych podmiotów. Dlatego też emitenci nie chcą dopuszczać do discovery – tłumaczy radca prawny.

Nietypowy moment
W ocenie Dawida van Kędzierskiego CD Projekt zdecydował się na podjęcie negocjacji w dość nietypowym momencie procedury.
- Z reguły emitenci czekają na rozpoznanie wniosku o oddalenie powództwa, a statystycznie około połowa powództw jest oddalana zanim do czegokolwiek dojdzie. Decyzja spółki o podjęciu negocjacji teraz może sugerować, że obawia się ona, iż pozew może przetrwać wniosek o oddalenie. Choć oczywiście powody mogą być zupełnie inne, nawet niezwiązane z postępowaniem – uważa radca prawny.
Jego zdaniem samo podjęcie rozmów nie oznacza, że CD Projekt spodziewa się przegranej czy przyznaje się do czegokolwiek. Prawnik wskazuje, że połowa pozwów zbiorowych dotyczących papierów wartościowych w USA z reguły nie przeżywa "motion to dismiss".
W "motion to dismiss” pozwany z reguły żąda orzeczenia przez sąd, że nawet jeśli wszystko, co podaje strona powodowa, jest prawdą, to i tak nic jej się nie należy. Z reguły wynika to z kwestii formalnych. Powód nie tylko musi wykazać, że spółka podała coś, co wprowadziło w błąd, ale także jeszcze wyjaśnić, w jaki sposób jej działanie wprowadziło inwestorów w błąd i podać fakty, które stanowią mocną podstawę do uznania, że spółka wiedziała, że wprowadza w błąd. Jeśli pozew przetrwa wniosek o oddalenie, wówczas pozycja powoda staje silniejsza.
- Skoro CD Projekt zdecydował się podjąć rozmowy teraz, to można zakładać, że liczą na lepsze warunki ugody niż po rozpoznaniu wniosku – uważa Dawid van Kędzierski.
Jednocześnie wskazuje, że CD Projekt ma mocne wsparcie.
- Z tego co wiem spółka ma bardzo dobrą kancelarię w USA – Cooley – wyspecjalizowaną w obronie emitentów przed pozwami zbiorowymi. Czyli jedną z najlepszych, jaką mogli wziąć – mówi radca prawny.
CD Projekt pytany o przesłanki rozpoczęcia negocjacji i szacunki ws. wartości potencjalnego roszczenia poinformował, że nie udzieli odpowiedzi ze względu na trwające rozmowy.
W ocenie eksperta Gide Loyrette Nouel obecnie trudno mówić o kwotach potencjalnej ugody, bo odszkodowanie jest różnicą miedzy kwotą jaką inwestorzy zapłacili za ADR-y CD Projektu, a ich wartością w wyznaczonym przez sąd dniu referencyjnym. Wskazuje, że znakomita większość spraw kończy się ugodami o wartości poniżej 100 mln USD.
Zaprawieni w boju
Pozew w USA to nie pierwsza głośna sprawa CD Projektu. W październiku 2018 r. został ujawniony spór między spółką, a Andrzejem Sapkowskim, autorem sagi „Wiedźmin”. Pisarz domagał się dodatkowego wynagrodzenia od spółki, a roszczenie zostało oszacowane na 60 mln zł. Sprawa nigdy nie trafiła na wokandę. Zakończyła się porozumieniem satysfakcjonującym obie strony w grudniu 2019 r. Szczegóły ugody nigdy nie zostały podane. W sporze zespół prawny CD Projektu korzystał ze wsparcia trzech kancelarii: Krassowski, LDS Łazewski Depo i Wspólnicy oraz Hasik Rheims i Partnerzy. Pełnomocnikiem Andrzeja Sapkowskiego był Grzegorz Pacek, prowadzący kancelarię radcy prawnego w Bielsku-Białej.
