Polska nie może się wciąż doczekać aktualizacji dokumentu zwanego energetyczną konstytucją, czyli Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. Uchwalona przez rząd w lutym 2021 r., już w marcu 2022 r., czyli krótko po pełnoskalowym ataku Rosji na Ukrainę, dostała założenia do aktualizacji. Proces aktualizacji trwa do dziś i przeciąga się głównie ze względu na spór wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, a konkretnie opór Solidarnej Polski.
Wizualizacja poparcia
Tymczasem w poniedziałek Anna Moskwa, minister klimatu, pilotująca dokument, ogłosiła dołożenie nowego załącznika do PEP, poświęconego suwerenności energetycznej. W trakcie konferencji, na którą przywołała zarządy spółek energetycznych, czyli Orlenu, PGE, Enei, Tauronu i PSE, zapowiedziała, że rząd zajmie się tym załącznikiem już wkrótce.

Konferencję można odczytywać jako próbę zamanifestowania skali państwowego poparcia dla PEP, by doprowadzić w końcu do uchwalenia dokumentu. Anna Moskwa podkreślała, że szczegółowo konsultowała się ze spółkami w jego sprawie.
Morskich wiatraków przybędzie
Najnowszy załącznik zakłada czterokrotny wzrost mocy z odnawialnych źródeł energii do 2040 r., czyli do 88 GW, wobec dzisiejszego poziomu ok. 22 GW. OZE będą miały docelowo ponad połowę udziału w produkcji energii elektrycznej.
Ważnym elementem zielonej energetyki będą morskie farmy wiatrowe, które w 2040 r. mają mieć moc 18 GW, co oznacza zwiększenie ambicji wobec planowanych wcześniej 10 GW. Wiatraków na lądzie ma być docelowo 20 GW.
SMR-y debiutują w PEP
Nowością w zaktualizowanym PEP będzie mała energetyka jądrowa. Przygotowywana przez Orlen we współpracy z Synthosem ma odegrać znaczącą rolę w miksie energetycznym. Równolegle do niej powstawać będą duże bloki jądrowe. Pierwsza elektrownia powstanie najwcześniej w 2033 r., nad morzem.
- Jeśli chodzi o drugą, to pracujemy nad listą pięciu potencjalnych lokalizacji. Na tej liście jest Bełchatów, który ma oczywiście ten atut, że istniejąca tam elektrownia węglowa ma już przyłączenie do sieci i wyprowadzenie mocy – mówi Anna Moskwa.
Łącznie w 2040 r. Polska ma dysponować 7,8 GW mocy jądrowych, które będą generować 23 proc. produkcji energii elektrycznej. 73 proc. energii w Polsce ma wtedy pochodzić ze źródeł zeroemisyjnych. Jednocześnie moc całej energetyki podwoi się do 130 GW.
Węgiel pociągnie do atomu
Zgodnie z zapowiedziami, nowy PEP zakłada zmniejszenie roli gazu, który miał dotychczas pełnić rolę paliwa przejściowego. W 2040 r. będzie miał udział jedynie na poziomie 10 proc. mocy. W to miejsce wskakuje teraz… węgiel. Anna Moskwa zapowiedziała modernizację i wydłużanie życia starych bloków węglowych w taki sposób, by mogły pracować aż do momentu, w którym oddawane będą moce jądrowe. Wtedy stopniowo atom zastępować będzie węgiel.
- Moce węglowe będą zwiększone, a konsekwentne decyzje będą podejmowane w kwestii wydobycia – podkreślała Anna Moskwa.
Lista bloków przeznaczonych do modernizacji istnieje, ale minister jej nie ujawnia.
Węgiel trzeba będzie wesprzeć
Mimo że aktywa węglowe pozostaną w systemie dłużej, Anna Moskwa przekonuje, że nie wpłynie to na tempo zmniejszania przez Polskę emisji dwutlenku węgla.
- Mówimy o dyspozycyjności tych mocy, niekoniecznie będą one produkować energię – zaznacza minister.
Skoro bloki mają oferować głównie gotowość do produkcji, te będą potrzebowały finansowego mechanizmu zapewniającego rentowność. Istniejący dziś rynek mocy dla bloków węglowych skończy się w 2025 r., więc rząd rozmawia z Brukselą o jego przedłużeniu. Wieści o sukcesie na razie nie ma.