WUnii Europejskiej zdecydowanie rośnie zapotrzebowanie na usługi pocztowe, przynajmniej do obsługi politycznych decydentów. Zwiększa się liczba krążących listów, zawierających złote myśli i recepty wyjścia z kryzysu.
Od kilku dni unijne stolice pozostają pod wrażeniem listu premiera Donalda Tuska, który sugeruje odrzucenie ACTA.
Nie ma to jakiegokolwiek znaczenia prawnego, zgodnie z abecadłem stosunków międzynarodowych i wiedeńską konwencją traktatową szef rządu powinien po prostu złożyć oświadczenie woli, że Rzeczpospolita Polska wycofuje podpis złożony 26 stycznia w Tokio w stanie pomroczności jasnej.
Przed nadchodzącym szczytem Rady Europejskiej, który będzie oczywiście przełomowy i historyczny, rozszedł się kolejny list. Tym razem autorstwa nie jednego premiera, lecz tuzina, wśród których Donald Tusk też się znajduje.
Przewodnikiem grupy jest David Cameron, a jej skład idzie całkowicie w poprzek podziałom na Euroland i resztę.
Charakterystyczna jest nieobecność Niemiec i Francji, a także sprawującej prezydencję Danii. Można więc tę inicjatywę uznać wręcz za unijną „poziomkę”, opozycyjną wobec osi Berlina z Paryżem.
Przesłanie listu nie różni się od innych inicjatyw, nerwowo podejmowanych od miesięcy w UE. Chodzi o przeprowadzenie reform na rzecz wzrostu gospodarczego, aby wspólnota mogła wyjść z globalnego kryzysu.
Premierzy piszą m.in. o potrzebie zmniejszania obciążeń administracyjnych dla przedsiębiorstw, szczególnie tych małych, budowie silnego sektora usług finansowych, a także o konieczności wspierania mobilności siły roboczej.
Oczywiście podkreślają, że plan wymaga twardych decyzji politycznych. Problem w tym, że wiara w realność podjęcia takowych prze Radę Europejską spada ze szczytu na szczyt…