Czym grozi fatalne w skutkach rozstrzygnięcie „skarbowego specjalisty”, dramatycznie przekonał się wrocławski JTT Computer.
Firmę w 1990 r. założyli trzej studenci, handlujący na wrocławskiej „giełdzie” komputerami Commodore: Janusz Krasnopolski, Tomasz Gomułkiewicza, Tomasz Czechowicz. Na początku — z kapitałem 2 tys. DEM — zaczęli jeździć po towar do Niemiec. Po kwartale znaleźli stałych klientów poza „giełdą”. Interes kwitł. Trzy lata później, we współpracy z Intelem i Microsoftem, rozpoczęli produkcję komputerów Adax. Po roku powstał holding JTT Computer (produkcja i spółki dystrybucyjne).
W 1993 r. obroty JTT przekroczyły 1 bln starych zł (zatrudnienie około 230 osób). W 1995 r. powstało 30 tys. Adaxów i 2 tys. kas fiskalnych. Przychody? 223 mln nowych zł, zysk netto — ponad 6 mln. Przyszły pierwsze nagrody: Najlepsza Firma Roku 1996, w 1997 r. statuetka Lidera Polskiego Biznesu.
Początek
W 1999 roku pojawiły się problemy. Inspektor z Urzędu Kontroli Skarbowej uznał, że holding oszukiwał na podatku VAT i winien zapłacić skarbowi państwa przeszło 10 mln zł. Firma składała komputery z importowanych podzespołów, a gotowe produkty wysyłała za granicę (w eksporcie obowiązywała zerowa stawka podatku VAT). Potem odkupywała je w procedurze importu i odsprzedawała ze składu celnego — również bez podatku VAT. Klienci, beneficjenci przetargu Ministerstwa Edukacji Narodowej, byli zwolnieni z płacenia podatku VAT z racji importu na zakupy edukacyjne. Transakcje tego typu JTT prowadził od sierpnia 1998 do lutego 1999 r., kiedy UKS zakwestionował stosowane przez JTT zerowe stawki VAT. Zdecydował, że nie było żadnego eksportu i JTT musi uiścić podatek.
Szczeble
JTT natychmiast odwołał się do Izby Skarbowej we Wrocławiu. Ta nie potwierdziła wniosku inspektora, przyznając że jednak eksport był, ale… podatek VAT i tak trzeba zapłacić. Tłumaczenie? Nie z tytułu eksportu, lecz sprzedaży ze składu celnego, bo de facto była to sprzedaż polskiego produktu wytworzonego w Polsce. Zamiast jednej sprawy, izba wytoczyła ich aż osiem — za każdy miesiąc z osobna! W listopadzie 2000 r. JTT odwołał się do NSA, a ten dopiero 30 czerwca 2003 r. zawyrokował: eksport był, a sprzedaż ze składu celnego nie podlega opodatkowaniu.
Koniec sprawy? Teoretycznie. NSA zasugerowała bowiem weryfikację innych rozliczeń VAT. Izba skarbowa nie spieszyła się z realizacją wyroku NSA i… odmówiła JTT praw do odliczenia podatku naliczonego, zapłaconego za importowane podzespoły do produkcji komputerów. W końcu, w styczniu 2004 roku na konto JTT izba przelała niecałe 20 mln zł...
Za późno
Tyle że JTT już właściwie nie istniał... Perypetie z fiskusem zachwiały jego płynnością finansową, zaczynało brakować na spłatę starych kredytów, z czasem — nawet na należności dla ZUS i dostawców. Banki odmówiły kredytowania. Dzisiaj na internetowej stronie JTT Computer zamiast oferty widnieje napis „Firma JTT Computer SA znajduje się w stanie upadłości. Informacje pod telefonem (071) 34 75 800”...
— Nowelizacja? Decyzje urzędników będą na pewno bardziej przemyślane i weryfikowane. Paraliż decyzyjny? Nie sądzę, przecież urzędnik nie może odwlekać decyzji w nieskończoność, bo od czego są organy kontrolne? Czy JTT wystąpi z pozwem o odszkodowanie? Tego nie wiem. Możliwe. Jeżeli skarb państwa przegra, zapłaci podwójnie. Zapłacił już przecież koszty likwidacji miejsc pracy po upadku JTT i poniósł straty wskutek utraconych podatków, bo firma działałaby nadal. A tu dojdzie jeszcze odszkodowanie w gotówce. Czy to się nam, podatnikom, opłaca? — pyta Paweł Ciesielski, były prezes JTT Computer.