Pojawiła się szansa na reinwestycje trzech dużych koncernów.
— Prezes Mondelez ogłosił ostatnio, że w trzy lata firma zbuduje zakłady w ośmiu lokalizacjach, a w następnych czterech latach — w kolejnych sześciu. Większość projektów jest zarezerwowana dla rynków rozwijających się, ale kilka znajdzie się w Europie, gdzie od dłuższego czasu nie było takich inwestycji. Będziemy się o nie bić — zapowiada Roman Sitko z Mondelez (dawniej Kraft Foods) — koncernu spożywczego, który ma w Polsce siedem fabryk, w tym trzy wybudowane od podstaw. O kolejnych inwestycjach myśli także grupa 3M, która we Wrocławiu ma hub produkcyjny (sześć fabryk) i wydała już w Polsce blisko 400 mln USD.
— W 2020 r. sprzedaż 3M w Europie ma osiągnąć wartość 5 mld USD, a 90 proc. towarów ma być wytwarzane w regionie. Mamy trzy centra produkcyjne na ten region: Turcję, Rosję i Polskę. Musimy podwoić produkcję w Polsce, więc będziemy tu dalej inwestować — zapowiada Piotr Freyberg z 3M Poland.
Natomiast Weyerhaeuser, kooperant P&G, który zainwestował w Gdańsku 250 mln zł, nie myśli już o produkcji.
— W firmie rozważane jest przesunięcie do Europy działalności B+R. Polska jest jedynym miejscem w Europie — wyjaśnia Tomasz Włodarczak z Weyerhaeuser. Ale inwestorzy żalą się, że polski rząd o wiele więcej uwagi poświęca nowym firmom dopiero planującym inwestycje, niż tym, które już są obecne w naszym kraju.
— Np. dużo łatwiej umówić się na spotkanie z ministrem — wytyka Joanna Bensz z zarządu amerykańskiej izby handlowej AmCham, która przeprowadziła wśród inwestorów badanie. Wynika z niego także, że 87 proc. firm z USA planuje w Polsce w perspektywie trzech lat reinwestycje. Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ) obiecuje poprawę.
— Do tej pory nasze wysiłki koncentrowały się na przyciąganiu nowych inwestorów, ten trend się powoli odwraca. Szczęśliwy inwestor przyciąga poddostawców i chętnie kooperuje z lokalnymi firmami — przyznaje Iwona Chojnowska- -Haponik z PAIIZ. Inwestorzy wskazują na więcej problemów.
— Przemysł spożywczy jest traktowany po macoszemu. Nie należy do priorytetowych i żeby ubiegać się o grant, należy przeprowadzić potężne inwestycje. We wschodnich landach Niemiec dużo mniejsze projekty dostają przyzwoite wsparcie — mówi Roman Sitko. Piotr Freyberg skarży się natomiast m.in. na Ministerstwo Finansów, które chce, by firmy wybierały Polskę Wschodnią, a szerokim łukiem omijały duże miasta. — Jeśli nie będzie inwestycji we Wrocławiu, to będzie w Turcji — zapowiada Piotr Freyberg.