Wielka łapanka na szefa PLK

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2015-04-10 00:00

Na liście kandydatów na prezesa spółki zarządzającej torami są Lech Witecki i Andrzej Wach. Żaden z nich nie pali się do nowej posady.

Wakat na stanowisku prezesa PKP Polskich Linii Kolejowych (PLK) nie powinien potrwać długo. Z informacji „PB” wynika, że ministrowie szukają kandydata niczym zawodowi łowcy głów. Jako następcę Remigiusza Paszkiewicza, który niedawno pożegnał się ze stanowiskiem, wymienia się Lecha Witeckiego, prezesa Narodowego Centrum Sportu (NCS) i byłego szefa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).

Bez entuzjazmu

Informacja wstrząsnęła branżą budowlaną, która długo walczyła o usunięcie go z GDDKiA. Wykonawcy twierdzili, że przerzucał na nich całe ryzyko realizowanych inwestycji, czego efektem były bankructwa albo ucieczki z placów budowy. Woleliby nie spotkać go na kolei.

— Branża wystawi własnego kandydata. W tej sytuacji zapewne ja wezmę udział w konkursie — deklaruje Rafał Bałdys, wiceprezesPolskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Nie spodziewa się, że wygra z Lechem Witeckim. Być może jednak nie będzie musiał… Sekretariat prezesa NCS poinformował, że „Lech Witecki aktualnie nie rozważa takiej opcji” i nie dostał propozycji przejścia do PLK.

— Trudno się dziwić, że Lech Witecki nie pali się do przejścia z NCS do PLK, które muszą rozliczyć unijne fundusze na inwestycje. Wielomiliardowych dotacji nie uda się wykorzystać, a nowy prezes będzie musiał tłumaczyć się z błędów poprzedników. Trudno będzie znaleźć chętnego — uważa jeden z branżowych ekspertów.

Pojawiają się jednak także sygnały, że może otrzymać „propozycję nie do odrzucenia”. Urzędnicy potrzebują specjalisty, który nie tylko rozliczy inwestycje z lat 2007-13, ale także zacznie wdrażać program z kolejnej unijnej perspektywy.

Lech Witecki uchodzi za idealnego kandydata, a wspierać go mogłaby Magdalena Jaworska, która właśnie została powołana do rady nadzorczej PLK, a wcześniej była zastępczynią Lecha Witeckiego w GDDKiA, odpowiedzialnąza unijne fundusze na drogi.

Nie będzie kozłem

Były szef drogowej dyrekcji ma jednak rywala. Koalicyjni posłowie wieszczą powrót do grupy PKP Andrzeja Wacha, który przez wiele lat zarządzał kolejami, a obecnie jest doradcą firmy budowlanej PORR, realizującej m.in. inwestycje kolejowe. Andrzej Wach nie pała entuzjazmem do nowej posady, ale nie wyklucza powrotu do kolei, podkreślając jednocześnie, że obecna posada go satysfakcjonuje.

Na rynku kolejowym jego kandydatura wywołała spore zaskoczenie. Branżowi specjaliści są przekonani, że Andrzej Wach nie da zrobić z siebie kozła ofiarnego, który odpowie za niewykorzystanie unijnych funduszy na kolej, by po wyborach stracić posadę.

— Musiałby mieć pewność, że będzie mógł dobrać sobie współpracowników i samodzielnie podejmować decyzje. Nie sądzę też, by zgodził się kandydować, jeśli nie będzie miał pewności, czy zostanie na stanowisku po wyborach — uważa jeden z branżowych specjalistów.