Przegłodzeni windykatorzy ostrzą sobie apetyty na portfele wierzytelności i liczą, że rynek w tym roku zaspokoi ich oczekiwania. Ze względu na duży popyt i lepszą jakość długów wystawione na sprzedaż portfele, zdaniem naszych ekspertów, prawdopodobnie będą droższe niż przed pandemią. Czynnikiem zwiększającym podaż wierzytelności będzie inflacja i szybki wzrost stóp procentowych. Rosnące raty kredytów zweryfikują zdolność do regulowania zobowiązań - w przypadku części kredytobiorców negatywnie.
Krajobraz po pandemii
― Rynek wierzytelności pozabankowych, w tym telekomunikacyjnych, pożyczkowych i ubezpieczeniowych, jest stabilny. Podaż na rynku bankowym mocno się zmniejszyła w 2020 r. - na sprzedaż wystawiono zaledwie połowę tego, co zwykle, czyli 6 mld zł zamiast 10-12 mld zł. Powoli rynek wierzytelności bankowych wraca do normy, ale nadal nie widać brakującej połowy z 2020 r. Być może banki „wyprodukowały” mniej wierzytelności. Biorąc jednak pod uwagę sumę NPL [niespłacane kredyty - red.] w bankach, rocznie sięgającą 80 mld zł, o połowę mniejszy portfel wierzytelności, który trafił pod młotek, jest dla mnie sporym zaskoczeniem ― mówi Maciej Szymański, prezes Kredyt Inkaso.
Nie tylko on spodziewa się dobrego roku. W przyszłość optymistycznie patrzy też Piotr Krupa, prezes Kruka, czyli lidera, na którego konkurenci spoglądają ze sportową zazdrością, a także Krzysztof Borusowski, szef grupy Best.
― Zakładam, że podobnie jak w ubiegłym roku banki będą regularnie sprzedawały portfele wierzytelności, które będą kupowane przez międzynarodowych graczy. Tylko przez trzy pierwsze kwartały 2021 r. zainwestowaliśmy ponad 900 mln zł w wierzytelności i liczymy, że rok 2022 będzie podobny pod względem podaży. Ze względu na wciąż nierozstrzygniętą kwestię tzw. kredytów frankowych nie spodziewamy się zwiększonego wolumenu tego rodzaju aktywów na rynku ― prognozuje Piotr Krupa.
― Spodziewamy się utrzymania popytu na portfele wierzytelności. Wydaje się nam, że będzie on równoważony wyższą podażą ze strony sektora bankowego. W portfelach kredytowych banków zaczną ujawniać się efekty pandemii, związane zwłaszcza z finansowaniem małych i średnich firm ― dodaje Krzysztof Borusowski.
Nie chodzi wyłącznie o przedsiębiorstwa poturbowane przez pandemię, które nie mogły korzystać z rządowego wsparcia. Zdaniem prezesa grupy Best problem dotyczy także firm, które skorzystały z programów antykryzysowych, jednak ich model biznesowy okazał się nierentowny. Ich długi wkrótce pójdą pod młotek.
Kosztowna lekcja
Uwagę na sektor małych i średnich przedsiębiorstw zwraca też Jakub Kostecki, prezesa firmy Kaczmarski Inkasso. Patrzy jednak z zupełnie innej perspektywy. Jego zdaniem wzrośnie świadomość sektora MŚP w zakresie korzystania z usług windykacyjnych, co poprawi jego wiarygodność.
― Im większe przedsiębiorstwo, tym większe poczucie, że korzystanie z takich usług nie pogarsza jego wizerunku i kontaktów z kontrahentami. Wręcz przeciwnie - zlecenie odzyskania należności profesjonalistom to dla otoczenia jasny sygnał, że firma dba o finanse i nie będzie narażała swojego biznesu z powodu nierzetelnych płatników ― wyjaśnia Jakub Kostecki.
Piotr Krupa też przewiduje wzrost świadomości - ale konsumenckiej. Prezes Kruka, który sporo wysiłku wkłada w edukację finansową Kowalskiego, widzi coraz większe zainteresowanie Polaków tą tematyką, dlatego nie zamierza odpuszczać. Podczas pandemii konsumenci poważniej niż zwykle traktowali zobowiązania. Świadczą o tym wyższe wskaźniki spłacalności odnotowywane przez windykatorów.
― Za wcześnie, żeby mówić o trendzie. Zobaczymy, czy większa skłonność do spłaty zostanie z nami, gdy skończy się pandemia i gospodarka wróci do formy. Życzyłbym sobie, aby odpowiedzialne regulowanie zobowiązań było cechą naszego społeczeństwa, ale windykacja to ciężki kawałek chleba. Rozmawiamy z dłużnikiem mniej więcej rok lub dwa po tym, jak zaciągnął w banku kredyt. Przekonanie go do spłaty „starego” zobowiązania nie jest łatwym zadaniem ― komentuje prezes Kredyt Inkaso.
Nowe oblicze branży
Trendy klarują się w innej sferze ― rośnie popularność windykacji na zlecenie.
― Na podstawie doświadczeń z mijającego roku można prognozować, że będzie rosła rola outsourcingu w windykacji. Instytucje finansowe, które nie sprzedają długów, ale chcą dochodzić ich spłaty, coraz bardziej doceniają rolę zewnętrznych firm w procesie odzyskiwania należności. Rozumieją, że działania prowadzone za pośrednictwem profesjonalnej firmy windykacyjnej, w której negocjatorzy znają techniki mediacyjne i dysponują odpowiednimi narzędziami, są znacznie bardziej skuteczne niż samodzielne próby odzyskania pieniędzy ― twierdzi Jakub Kostecki.
Kolejny kierunek, w którym rozpędza się branża, to cyfryzacja - co do tego zgodni są niemal wszyscy nasi eksperci. Jarosław Olejarz, prezes spółki Femion Technology, uważa, że tegorocznym hitem będzie automatyzacja i platformizacja usług windykacyjnych. Kaczmarski Inkasso, żeby ułatwić firmom dostęp do tych usług, integruje swoje systemy z systemami m.in. księgowymi. Z obserwacji Piotra Krupy z kolei wynika, że coraz częściej w procesie obsługi klienta wykorzystywane są czat- i voiceboty. Prezes Kruka podkreśla jednak, że kontakt z pracownikiem nadal jest bardzo istotny.
Nie tylko cyfryzacja będzie zmieniać oblicze branży. Wpływać na nią będzie także zmieniające się otoczenie prawne. Mowa o zapowiadanych regulacjach w obszarze sądownictwa (które m.in. mogą wydłużyć okres rozpoznania spraw w postępowaniu sądowym), ale nie tylko. Dużo większy wpływ na branżę wywrze tzw. unijna dyrektywa NPL, którą kraje członkowskie mają wdrożyć do 29 grudnia 2023 r. Prace nad ustawą powinny ruszyć w tym roku.
― Akt prawny, który ujednolica zasady działania firm obsługujących proces odzyskiwania wierzytelności, poddaje je pod nadzór, a także ustanawia wymogi dla firm windykacyjnych, to milowy krok w stronę stworzenia jednolitego rynku w Europie. Dyrektywa powinna być wdrożona do grudnia 2023 r., ale znając profesjonalne podejście naszych firm z rynku wierzytelności, można przewidywać, że już w tym roku zaczną dostosowywać się nowego reżimu prawnego ― mówi Marcin Czugan, prezes Związku Przedsiębiorstw Finansowych (PZF).
Sąsiad w potrzebie
Gdy o regulacjach mowa, warto wspomnieć również o próbie dokręcenia śruby branży pożyczkowej przez resort sprawiedliwości. Zdaniem jednego z naszych ekspertów uchwalenie srogich przepisów, które m.in. zakazują firmom emisji obligacji (tym samym odcinając je od głównego źródła finansowania), skończy się bliższą współpracą pozabankowych pożyczkodawców z windykatorami.
― Jeśli takie prawo weszłoby w życie, to jego efektem mogą być tzw. kontrakty forward flow, w obszarze szybkiej sprzedaży wierzytelności. Tego typu współpraca zapewniłaby finansowanie firmom pożyczkowym, a spółkom windykacyjnym ― stały dopływ określonej jakości i ilości wierzytelności ― uważa Piotr Maciągowski, prezes E-kancelarii.